Złowieszczy wieszczy z Kaszub

Czytaj dalej
Fot. 123RF
Sylwia Lis

Złowieszczy wieszczy z Kaszub

Sylwia Lis

Łopi i wieszczy - tak Kaszubi nazywali stwory, które siały postrach na cmentarzach na Gochach. Historie o nich przekazywano z pokolenia na pokolenie.

Określenie „wieszczy” znajdziemy w „Bedekerze kaszubskim” pod redakcją Róży Ostrowskiej i Izabelli Trojanowskiej. Kim był? Najbliżej mu do wampira.

W całej Polsce powiedzenie „urodzony w czepku” oznacza szczęście i powodzenie. Niestety, nie było tak niegdyś na Kaszubach. Gdy maluch przychodził na świat z czepkiem (czyli nienaruszonymi błonami płodowymi na główce), gromadziła się nad nim starszyzna.

Rodzice trzęśli się ze strachu, na całą wieś spadał popłoch. Dla nich był to znak, że w przyszłości noworodek zmieni się w wieszcza.

Starano się temu zapobiec. Sposób był prosty. Metody przekazywane były z pokolenia na pokolenia na zasadzie „moja mama mówiła”. Czepek palono, ścierano na proszek i podawano dziecku z mlekiem matki. Wieszczem mogło też stać się dziecko, które na świat przyszło z dwoma ząbkami. Mówiono wówczas, że gdy umrze, jego ciało nie zesztywnieje, a zaraz po pochowku wstanie z grobu. Wieszczy mógł objawić się również w czasie pustej nocy. Tak nazywano ostatnią noc przed pogrzebem. Wówczas w domu zmarłego gromadzili się mieszkańcy całej wsi i przez całą noc, śpiewając żałobne pieśni, jedząc i popijając słodką kawę, żegnać sąsiada. Otwarta trumna stała w osobnym pomieszczeniu, cały czas ktoś tam wchodził i sprawdzał, czy zmarły się nie zmienia i nie daje oznak życia. Jeśli jego twarz stawała się czerwona, oznaczało to, że przeistacza się w wieszcza lub w łopiego.

- Gdy byliśmy niegrzeczni, mama straszyła nas wieszczem albo łopim. Mówiła, że przyjdzie i nas zabierze - przypomina sobie wiekowa już pani Stefania, mieszkanka podbytowskiej wsi.

- Gdy dorosłam, pytałam się o to wszystko, czy to prawda i czy rzeczywiście widziała te upiory. Mówiła, że nigdy osobiście, ale widać było, że wierzyła w ich istnienie. Dla łopiego i wieszczego śmierć była początkiem drugiego, przerażającego istnienia. Nie leżeli spokojnie w grobie. Najpierw zjadali ubrania, w których ich pochowano. Po czym wychodzili z grobu i wracali do domów. Wieszczy zabijał tylko swoich krewnych. Podczas snu wysysał im krew. Łopi był bardziej zachłanny. Po jego przejściu wymierały całe wsie. Pukał do okien, pytając, czy w domu wszyscy śpią. Jeśli ktoś się odezwał, natychmiast umierała cała rodzina. Był też bardzo pomysłowy. Potrafił wdrapać się na kościelny dzwon i uderzać w niego. Wtedy umierali wszyscy, którzy ten dźwięk usłyszeli.

- Może to dziś trudno sobie wyobrazić, ale ludzie żyjący jeszcze kilkadziesiąt lat temu wierzyli w te upiory - przekonuje starsza kobieta.

- Dlatego starali się, by nieboszczyk nigdy nie mógł wstać z grobu. Jak podają autorki „Bedekera kaszubskiego”, takiego podejrzanego nieboszczyka w ostatnią drogę trzeba było odpowiednio przygotować. Wtykano mu między palce kartkę z książeczki do nabożeństwa, na której nie ma słowa „amen”. Do ust wciskano wapno, mieloną cegłę, monety, by miał co ssać i nie poczuł chęci wypicia krwi. Wysypywano na niego ziarnka maku lub kładziono sieć rybacką, by wieszczy miał co robić w trumnie przez cały rok. Bywało też tak, że pod pachy wkładano specjalne podpórki, które uniemożliwiały mu wstanie.

- Do dziś w opowieściach ludzi w moim wieku żywa jest jeszcze jedna praktyka stosowana na niesfornego wieszcza - mówi cicho kobieta.

- Dawniej mówiono, że czasem dopiero długo po pogrzebie okazywało się, że nieboszczyk stał się wieszczym lub łopim. Trzeba było się z nim rozprawić raz na zawsze, a to nie było łatwe i wymagało odwagi. Zbierało się wtedy kilku odważnych chłopów i w nocy szli na cmentarz. Rozkopywali grób, ucinali głowę łopatą i kładli zmarłemu między nogi, tak by nigdy nie wstał. Według różnych źródeł praktyki te stosowane były jeszcze w początku XX wieku.

***„Bedeker kaszubski” - jednotomowy słownik encyklopedyczny poświęcony Kaszubom, wydany w latach 1962-1978 w Gdańsku przez Wydawnictwo Morskie.

Sylwia Lis

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.