Wpadli przez własną głupotę. Trafili za kratki

Czytaj dalej
Anna Janik

Wpadli przez własną głupotę. Trafili za kratki

Anna Janik

Głupota nie boli, jak mawia porzekadło, ale tych delikwentów niestety sporo kosztowała. Przez swoje wyczyny wylądowali za kratami.

Z przestępcami nieudacznikami podkarpaccy policjanci mają styczność niemal na co dzień. Choć to, czego się dopuszczają, rodzi poważne konsekwencje, jednocześnie wywołuje na twarzy szeroki uśmiech. Okraść dom i zostawić tam swój dowód osobisty? Przekroczyć prędkość i próbować chować się przed pościgiem w domu należącym do... policjanta? To tylko niektóre z „popisów” naszych przestępców, którzy śmiało mogliby zagrać główne role w słynnym cyklu Gang Olsena.

Chciał tylko skorzystać z toalety

Przypadki z ostatniego miesiąca zaskakują nie mniej. Skazanemu 34-latkowi z Tarnobrzega długo udawało się uniknąć więzienia. Był czujny i ostrożny, dlatego liczył, że nadal będzie mógł cieszyć się wolnością. Pech chciał, że podupadł na zdrowiu i wybrał się do lekarza. Po wyjściu z gabinetu postanowił jeszcze skorzystać z toalety. Kiedy z niej wyszedł, okazało się, że przychodnia jest już zamknięta, a w środku nie ma żywego ducha. Dlatego próbował się z niej wydostać przez okno. Kiedy tylko je otworzył, zawył alarm, a na miejscu pojawiła się ochrona. Mężczyzna zaczął się tłumaczyć, że nie jest włamywaczem, ale policja zaczęła drobiazgowo sprawdzać jego dane. Okazało się, że jest poszukiwany przez sandomierski sąd i prokuraturę. Z przychodni trafił prosto za kraty.

Podwójnego pecha miał za to 30-letni złodziej z Niska, który próbował wynieść ze sklepu kosmetyki, artykuły spożywcze i zabawki, które schował we własnym ubraniu. Pech chciał, że zakupy w tym sklepie robił też policjant po służbie. Zaczął gonić złodzieja, a ten w popłochu zgubił pudełko z butami i butelkę oliwy, która wypadła mu z nogawki.

Na brata bliźniaka

Z kolei 58-latka z powiatu przeworskiego, który był poszukiwany przez sąd do odbycia kary więzienia, zgubiła... uczciwość. W ubiegły wtorek sam się zgłosił na przeworską komendę, informując, że znalazł czyjeś dokumenty. Te faktyczne figurowały w policyjnej bazie jako utracone, ale ku zdziwieniu 58-latka znalazły się w niej także dane jego samego. Do policyjnego aresztu pieszo odprowadzili go policjanci.

Sprytu i przebiegłości nie można odmówić za to 29-latkowi z Przemyśla, który zapewniał sobie bezkarność wykorzystując swojego rodzonego sobowtóra! Bracia, jak to bliźniacy, podobni są jak dwie krople wody, co przestępcy było bardzo na rękę. Policja od dawna podejrzewała mężczyznę o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, ale nie udało się go skutecznie zatrzymać. Bo młody gangster jak z nut recytował dane brata, a te zgadzały się z tymi, jakie figurowały w policyjnych rejestrach. W końcu jednak mundurowi skrupulatnie przeanalizowali wygląd obu mężczyzn i odnaleźli różniące ich szczegóły. Zorganizowali obławę na wytypowanego brata, a po pobraniu odcisków palców okazało się, że się nie pomylili. 29-letni cwaniak skończył w areszcie.

Anna Janik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.