Jakub Roszkowski

Trzcinowisko wraca, ale woda w Jamnie znika

Kilka tysięcy metrów sześciennych ziemi zostało już wybranych. W ten sposób melioranci spełnili administracyjny nakaz. Fot. Radosław Brzostek Kilka tysięcy metrów sześciennych ziemi zostało już wybranych. W ten sposób melioranci spełnili administracyjny nakaz.
Jakub Roszkowski

Poziom wody w Jamnie wciąż jest dramatycznie niski. Korzystanie ze sprzętu pływającego jest utrudnione. Ale trzcinowisko znowu odkopano...

Firma z Międzyrzecza zakończyła już odkopywanie trzcinowiska na jeziorze Jamno. Otrzyma za to zapłatę w wysokości 143 tys. złotych. Urobek - kilka tysięcy metrów sześciennych ziemi - trafił w okolice Łabusza i posłuży Zarządowi Melioracji i Urządzeń Wodnych do bieżących napraw, m.in. wałów przeciwpowodziowych, często uszkadzanych przez dzikie zwierzęta.

To już prawdopodobnie ostatni akt kilkuletniej batalii ekologów z meliorantami. Stanęło na tym, że to jednak ekolodzy mieli rację, a melioranci - zasypując trzcinowisko - dokonali zniszczeń w ekosystemie. Otrzymali więc nakaz odkopania trzcinowiska. I tak się właśnie stało, choć nikt - także ekolodzy - z tego się nie cieszą. Uważają, że odkopywanie dokona jeszcze większych zniszczeń. Przekonują, że konieczne są inne, systemowe rozwiązania dla ratowania jeziora. A akwen budzi dziś także emocje wśród przedsiębiorców, wędkarzy, miłośników regionu. Bo znowu zaczyna kwitnąć.

Poziom wody opada. Jej jakość znacznie się pogorszyła. Brakuje wlewów wody morskiej, która oczyszczała zbiornik.

Co dalej z Jamnem? Czytaj w piątek w Głosie Koszalina.

Popularne na gk24:


Zobacz także: Wrota przeciwsztormowe na Jamnie

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.