Trzcinowisko trzeba odkopać. Spore koszty

Czytaj dalej
Fot. Radek Koleśnik
Jakub Roszkowski

Trzcinowisko trzeba odkopać. Spore koszty

Jakub Roszkowski

Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało decyzję starosty koszalińskiego nakazujące „przywrócić środowisko do stanu pierwotnego”.

Chodzi o potężne trzcinowisko nad jeziorem Jamno, które - decyzją szefa Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych - zostało zasypane urobkiem wydobytym z dna zbiornika, przy okazji budowy ostrogi przy przystani Koszałka. Sprawa sięga swoją historią roku 2015 i miała już kilka odsłon. Zajmował się nią dwukrotnie starosta powiatu koszalińskiego, teraz także wspomniane już SKO. Dla ZMiUW w Szczecinie wszystkie decyzje urzędników są jednak niekorzystne.

Zgodnie z ostatnią decyzją SKO - to właśnie do tej instytucji odwołali się melioranci, gdy starosta koszaliński, po konsultacji z botanikami, ponownie nakazał im „przywrócić środowisko do stanu pierwotnego” - ZMiUW ma czas do końca marca na naprawę tego, co według ekspertów, zniszczył. Innymi słowy: ma odkopać trzcinowisko, by było tak jak przed jego zasypaniem.

- A to już będzie spory koszt - mówi Krzysztof Najda, który pilotuje sprawę od początku i udzielał informacji z nią związanych także w wymienionych instytucjach. - Mówimy tu o kwocie rzędu nawet 700 tysięcy złotych. Ja więc zaproponowałem nawet w ZMiUW tzw. kompensację przyrodniczą, czyli rezygnację z tego kosztownego odkopywania, a w zamian budowę sztucznej rafy, by stworzyć dogodne warunki do zasiedlenia organizmami oczyszczającymi wodę. Ale chyba jednak nie chcą skorzystać z tej propozycji. Zapewne odwołają się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - podejrzewa Najda.

Podejrzenia są zasadne, bo melioranci już wcześniej oznajmili, że wykonanie decyzji przyczyniłoby się do szkody w środowisku. „Próba przywrócenia tej niewielkiej części obszaru trzcinowiska do stanu sprzed inwestycji wiązałaby się ze zniszczeniem odbudowującej się samoczynnie już od dwóch lat szaty roślinnej i trzcinowiska, a cały proces musiałby się rozpocząć od początku.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.