Polując na zwierzynę, nie wahali się zabijać tych, którzy jej strzegli. Oni byli okrutni, ale i prawo się z nimi nie patyczkowało. Wyroki śmierci za kłusowanie nie były rzadkie.
Wnyki, żelazne potrzaski, zapadnie, haki, a nawet nielegalna broń palna. To oręż leśnych kłusowników. Od niedawna mają oni swoich rywali - wilki.
Dwaj mężczyźni mieli w swoich sieciach ponad osiem kilogramów sandacza, karpia, troci. Funkcjonariusze śledzili ich cztery godziny w okolicach Wielkiej Nieszawki.
Wypatroszone zwierzę na szlaku turystycznym? - To pewnie kłusownicy. Ale zaraz wyślę strażnika, by uprzątnął truchło - mówi prezes koła Dąb Zielona Góra.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.