Rajmund Wełnic

Szczecineckie studniówki przed laty

Studniówkowe zdjęcie klasy XIe z roku 1967 w szczecineckim I Liceum Ogólnokształcącym, jak widać stroje pań mocno się różnią od dzisiejszej rewii mody Fot. archiwum Studniówkowe zdjęcie klasy XIe z roku 1967 w szczecineckim I Liceum Ogólnokształcącym, jak widać stroje pań mocno się różnią od dzisiejszej rewii mody na balach studniówkowych
Rajmund Wełnic

Zapraszamy Czytelników do wspomnień i przypomnienia sobie, jak studniówki wyglądały w Szczecinku kiedyś. Każda szkoła ma swoje zwyczaje i tradycje, które z biegiem lat się zmieniały.

Na początek trochę teorii. Studniówka - jak sama nazwa wskazuje - nierozerwalnie wiązała się czasem przygotowań do matury. Niekoniecznie oczywiście sam bal ze względów organizacyjnych mógł się odbyć równo sto dni przed egzaminem dojrzałości, ale starano się trzymać tego terminu. Zwykle bale organizowano tuż przed przerwą semestralną w styczniu lub lutym, a więc w środku karnawału. I to się nie zmieniło do dziś.

Tak samo jak sygnał, że 100 dni przed maturą to ostatni czas, aby przysiąść fałdów, skupić się na przygotowaniach do egzaminu, a nie szaleć na zabawach.Tradycja wykiełkowała z zabaw żaków, egzaminy maturalne pojawiły się w początkach XIX wieku w Prusach, które wdrażały reformę edukacji. Nie każda szkoła średnia - wówczas głównie gimnazja - miała uprawnienia do przeprowadzania egzaminu. Wtedy matura to było coś. W szczecineckim Gimnazjum księżnej Jadwigi w latach 1845-61 na 439 uczniów przyjętych do szkoły, maturę zdało tylko 152.

To było nie tylko symboliczne wejście w dorosłość (nie bez kozery maturę zwie się egzaminem dojrzałości), ale też otwarcie drogi dalszej edukacji.Studniówki były w Polsce już przed wojną, przetrwały i zmianę ustroju, choć początkowo patrzono na nie jak na burżuazyjną naleciałość. Polacy lubią się jednak bawić i oczywiście w PRL nikt z balów studniówkowych nie rezygnował. Zwłaszcza że szkoły średnie rzeczywiście szeroko otwarły się dla wszystkich klas społecznych.

Zaczęli w ogólniaku

Prekursorem studniówek w Szczecinku było I Liceum Ogólnokształcące im. księżnej Elżbiety, bo tylko tu przez długie lata po wojnie zdawano maturę. Później to się zmieniło i dziś maturą kończy się edukacja w każdej niemal szkole średniej.Swoją studniówkę Anno Domini 1967 wspomina Aleksander Zukal, absolwent ogólniaka, który co ważne udokumentował to wydarzenie na zdjęciach - (u góry klasa XIe z wychowawcą Eugeniuszem Michrowskim). Dzięki nim możemy się przekonać, że kreacje - głównie dziewczyn - mocno różniły się od szałowych strojów obecnych maturzystek. Były to skromne stroje - biała bluzka i ciemna spódnica.

Panowie w garniturach i pod krawatami.

- Nie było wówczas zwyczaju zakładania czerwonych podwiązek przez dziewczyny, czy czerwonej bielizny przez chłopców - mówi pan Aleksander. Przesąd głosi, że te części garderoby trzeba założyć też na maturę, co ponoć gwarantuje jej zdanie.

Studniówka w I LO zaczynała się od podniosłego przywitania dyrekcji przez uczniów, chlebem i solą.

- Na zdjęciu jest ówczesny dyrektor Leopold Czekałowski i jego zastępczyni Daniela Gogol-Dacewicz - nasz rozmówca identyfikuje postaci. Było także przekazanie im przez poszczególne klasy beretów z wyhaftowanymi sentencjami - często po łacinie. Trudno powiedzieć, skąd te zwyczaj przywędrował do szczecineckiego liceum. Ale przetrwał do dzisiaj. Był także nieśmiertelny polonez (można pomylić krok, aby na maturze poszło nam bez błędu), a potem potańcówka.

Tańczono w auli, przygrywał zespół muzyczny. Skromny poczęstunek przygotowany przez rodziców serwowano w pracowniach. Przez lata bowiem tradycją było, że bale studniówkowe odbywają się w szkole. Bawiono się kulturalnie. - Jeżeli ktoś coś nawet ukradkiem wypił, to dyskretnie i na pewno nikt nie słaniał się pijany - zapewnia Aleksander Zukal.

Zabawa była przednia, choć na auli było mocno ciasnawo. - Bawiło się sześć klas, często bardzo licznych, z osobami towarzyszącymi - dodaje pan Aleksander, który wówczas był w klasie XIe. Wyjaśnijmy, że ówczesny system oświatowy dzielił edukację na dwa etapy liczone w jednym ciągu - 7-letnią szkołę podstawową i 4-letnie liceum (przy czym po przejściu do liceum naukę rozpoczynało się w klasie IX, a kończyło w XI).

8-latkę wprowadzono od roku szkolnego 1966/67, jej absolwenci poszli już też do I klasy liceum. Od września 2017 roku - po bez mała 20-letnim eksperymencie z gimnazjum - wracamy do tego modelu.

Nie tylko z podwiązkami

Dziś studniówki to zwykle wystawne bale, często też organizowane poza szkołami. Niestety, bo moim zdaniem zatracono tym samym charakter studniówki zbytnio upodobniając je do odświętnych, ale jednak, dyskotek. Nad zmianą ubiorów, muzyki, cateringu - jak dziś nazywa się posiłek - rozwodzić się nie ma co, bo każda epoka ma swój styl.

W I LO studniówka nadal odbywa się w szkole, w nowej hali sportowej, która może pomieścić wszystkich balowiczów. Choć imprezy w klasach - które pamiętam ze swojej studniówki u schyłku PRL - miały swój urok. Ocalał zwyczaj obdarowywania dyrekcji beretami (nawet jeżeli młodzież już ich dziś nie nosi), podziękowań dla wychowawców.

Jest i tzw. część artystyczna. Kiedyś okazja do bezkarnego i żartobliwego obśmiania przywar grona pedagogicznego, dziś w sumie też, choć tu wszystko zależy od inwencji młodych ludzi.

Generalnie - dziś i wtedy - nad przekazem uczniów czuwa dyskretna cenzura opiekunów, która pilnuje, aby niewinny z pozoru żart nie uraził nikogo.

Studniówki w Szczecinku organizuje dziś każda szkoła średnia, a licea mamy także w małych miejscowościach - nawet w Barwicach i Bornem Sulinowie, które również mają swoje ambicje.Jedno nie zmieniło się na pewno - nawet jeżeli dziś studniówka nie jest takim wydarzeniem dla młodzieży jak kiedyś (dla rodziców jest i była zawsze) - to po jakimś czasie większość z nas wraca do niej z sentymentem. Jak do wszystkiego z czasów, gdy byliśmy piękni i młodzi…

Rajmund Wełnic

Z lokalną prasą - najpierw Głosem Pomorza, a następnie Głosem Koszalińskim - jestem związany od 1995 roku. Do redacji trafiłem niemal prosto po studiach. Mam to szczęście, że mogę pisać o swoich pięknych rodzinnych stronach - Szczecinku i powiecie szczecineckim. Szczęśliwie żonaty z Martyną, jakżeby inaczej - mieszkanka Szczecinka. Wolny czas "pożerają" mi obecnie pociechy (Zuzia, 2009) i Felek (2015). Zaciekły kibic piłkarski.


Mieszkaniec Szczecinka od urodzenia, z tym miastem związany razem z rodziną na dobre i złe. Pisałem o Szczecinku i powiecie szczecineckim w Głosie Pomorza, a obecnie w Głosie Koszalińskim, naszym dodatku Głosie Szczecinka oraz na portalach gk24.pl i szczecinek.naszemiasto.pl Z wykształcenia i zamiłowania historyk, więc dzieje regionalne zajmują dużo miejsca w mojej działalności. Cenię sobie interakcje i współpracę z Czytelnikami, którzy współtworzą nasz portal. Piszę dla Nich, z Nimi i o Nich

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.