Święty Mikołaj od przedszkola, do liceum? Wiara, czy naiwność?

Czytaj dalej
Fot. archiwum rodzinne
Mariusz Parkitny

Święty Mikołaj od przedszkola, do liceum? Wiara, czy naiwność?

Mariusz Parkitny

Znacie, to poczytajcie. Przecież sami mieliście pewnie takie przygody...

Mikołaj czasów zarazy

To były święta Bożego Narodzenia w 2020 roku, czyli okres pandemii koronawirusa. Na święta zawsze jechaliśmy w nasze rodzinne strony, ale nie tym razem. Pozytywny wynik testu naszego syna Adasia spowodował, że wszyscy utknęliśmy w domu na kwarantannie. Tym samym czekała nas pierwsza Wigilia we własnym mieszkaniu i bez naszych rodziców. Trzeba było stanąć na wysokości zadania.

Oczywiście rodzice nie zawiedli i pod drzwi naszego mieszkania dostarczyli nam jedzenie, prezenty i…. strój Świętego Mikołaja. Postanowiłem, że wezmę na swoje barki odegranie roli człowieka z siwą brodą. To jednak nie było łatwe zadanie. Przecież nie mogłem wyjść z mieszkania, więc musiałem jakoś przebrać się w pokoju obok. Dodatkowo nasz 4-letni wtedy syn ma autyzm, więc kompletnie nie wiedzieliśmy jak zachowa się na widok Świętego Mikołaja. Raz się żyje - pomyślałem dorobiłem sobie brzuch, nałożyłem brodę i okulary. Wyszedłem z pokoju robiąc klasyczne: Ho Ho Ho.

Adaś w szoku, nie spodziewał się, że odwiedzi go sam Święty Mikołaj. Ku naszemu zaskoczeniu zareagował rewelacyjnie, zaśpiewał Mikołajowi piosenkę, a później pomógł wyciągać prezenty z worka. Kiedy znów wróciłem jako tata, chwalił się prezentami i powiedział, że był u niego Mikołaj. Udało się!

Łukasz Czerwiński

Wiara jest w nas

Jak sobie przypominam, to w Świętego Mikołaja - w porównaniu z rówieśnikami - wierzyłem dość długo. Chyba do dziewiątego lub dziesiątego roku życia.

Pierwsze zetknięcie z Mikołajem, które sobie przypominam, to jak miałem trzy, może cztery lata. Byłem z mamą w mieście na zakupach i jak przyszedłem do domu to prezent już czekał. Tato powiedział, że był Mikołaj i zostawił to dla mnie. Wtedy rodzice wytłumaczyli mi kto to jest Mikołaj i dlaczego jest taki fajny.

W kolejnym roku, m.in. dzięki rozmowom z koleżankami i kolegami z przedszkola już dobrze wiedziałem, że Mikołaj jest wielkim przyjacielem dzieci, bo przynosi prezenty. Jednak wtedy zacząłem się zastanawiać, dlaczego Mikołaj przynosi prezenty dwa razy - na Mikołaja i na Boże Narodzenie. Ale w sumie nie było problemu, bo od prezentów głowa nie boli.

Moja wiara w istnienie Świętego Mikołaja została poważnie nadwątlona, gdy miałem siedem czy osiem lat. To było na zabawie choinkowej u mamy w pracy.

Był tam oczywiście Mikołaj, który każdemu dziecku osobiście wręczał prezenty. Kiedy przyszła moja kolej z przejęciem podszedłem do niego i...zauważyłem, że spod białej brody wystają czarne wąsy.

A kiedy Mikołaj odezwał się do mnie wręczając prezent rozpoznałem głos pana Waldka z biura w którym pracowała moja mama.

Podobnie jak w przypadku przedszkola tak i teraz dziecięca samoedukacja zrobiła swoje i już w następnym roku zostałem dostatecznie uświadomiony przez kolegów, że żadnego Mikołaja nie ma, a prezenty kupują rodzice, dziadkowie i reszta rodziny. Przyznaję, że trochę się rozczarowałem.

Wojciech Frelichowski

Wujek? Jaki wujek!

Dzisiaj, gdy o tym pomyślę, wydaje mi się niemożliwe, że uwierzyłem, że święty Mikołaj do nas przyszedł. A jednak!

Miałem kilka lat, dokładnie nie pamiętam, ale mam nadzieję, że nie chodziłem jeszcze do liceum. Wigilia była w moim domu rodzinnym. W tamtych latach było bardzo rodzinnie, bo żyły jeszcze babcie, ciocie, dziadkowe, wujkowie, kuzyni.

W pewnej chwili do drzwi ktoś zadzwonił. To był mikołaj. Wyglądał tak prawdziwie, że po żadnym szczególe nie można było zauważyć, że to przebieraniec.

Pamiętam, że w pokoju nie było wtedy wujka, który z jakiegoś powodu wyszedł. Ale rodzice tak nas zakręcili przekonywająco, że nieobecność wujka przestała być podejrzana, a my cieszyliśmy się obecnością Mikołaja, który przyniósł worek pieniędzy.

Jakiś czas po jego wyjściu, wrócił wujek. A ja nadal nie dałem się przekonać starszym kuzynom, że to on był mikołajem. W tej nieświadomości trwam nadal, wierząc w św. Mikołaja.

Mariusz Parkitny

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.