Joanna Boroń

Rzemieślnik z Koszalina daje starym zegarkom nowe życie

Marta Żebrowska słyszy często pytanie, czy ma szablony wzorów, czy robi je może od linijki. Pokazujemy zatem, jak pracuje artystka Marta Żebrowska słyszy często pytanie, czy ma szablony wzorów, czy robi je może od linijki. Pokazujemy zatem, jak pracuje artystka
Joanna Boroń

Skóra to materiał wyjątkowy, może służyć latami zyskując tylko na wyglądzie. Ręcznie uszyty pasek może odmienić zegarek, sprawić, że właściciel go pokocha na nowo

Mariusz Staniec, kaletnik od 1988 roku (krawiec z wykształcenia), uwielbia pracować ze skórą. Mówi, że to wdzięczny materiał, też przez to, że - oczywiście przy odpowiednim traktowaniu - jest niezniszczalny. Dobra skórzana torba albo pasek właścicielowi służyć może nawet przez dziesięciolecia, może być cenną pamiątką, może w sobie ukrywać niejedną historię, anegdotę. A pan Mariusz bardzo sobie ceni takie rzeczy z przeszłością, szczególnie zegarki. Sam ma małą kolekcję modeli z dawnych lat. Nie zamieniłby ich na żaden nowy, modny model.

Zegarek na całe życie

W jego pracowni MES takie zegarki z przeszłością dostają nowe życie. Traktuje je szczególnie. Z szacunkiem dla tych, którzy je wykonali i nosili przez lata. Przyznaje, że z zegarkami najczęściej przychodzą panowie, dla nich aktualna moda nie ma ma takiego znaczenia, jak dla pań: - No i my bardziej przywiązujemy się do rzeczy. Nosimy je tak długo, aż się nie rozpadną - śmieje się.

W Polsce rzemieślinków takich jak pan Mariusz, jest coraz mniej, często to wymierające profesje. Nauczyliśmy się rzeczy wyrzucać do śmieci, gdy się zepsują albo po prostu nam znudzą. Kaletnik zauważa jednak, że klientów, którzy przychodzą „ratować” rzeczy (nie tylko zegarki) jest coraz więcej. Nie wynika to jego zdaniem z oszczędności, a raczej ze zrozumienia, że rzeczy sprzed lat miały nam dłużej służyć, czasem całe życie. Zaczynamy znowu to sobie cenić. Choć może to tylko moda na stare, na „vintage”?

Precyzja, cierpliwość

Pierwszym etapem przemiany takiego zegarka jest podjęcie decyzji, jak zegarek ma wyglądać - fason paska, rodzaj skóry, jej kolor, sposób wykończenia to drobne, ale ważne decyzje. Wybiera klient, kaletnik może tylko służyć dobrą radą. Sam najbardziej lubi proste, minimalistyczne formy i „surową” skórę, która najpiękniej się starzeje. Takie wykończenie też najlepiej służy starym tarczom.

Najważniejszy wybór to właśnie rodzaj skóry. Pracownia MES nie używa skór egzotycznych gatunków. Elżbieta Staniec, która razem z mężem prowadzi pracownię, mówi, że pracują na skórze, która jest efektem ubocznym uboju zwierząt. Dzięki temu materiał się nie marnuje, dostaje nowe życie. A egzotyczny efekt z takiej skóry uzyskać też można. Ważna jest też jakość materiału - najlepsza jest skóra garbowana roślinnie, a nie chemicznie, bo zegarek nosimy na skórze kilka albo kilkanaście godzin dziennie, a chemiczne garbowanie bywa niestety często procesem toksycznym.

Najpierw są pomiary co do milimetra i projekt, potem z wybranego kawałka skóry należy wyciąć poszczególne elementy - to wymaga precyzji i wyczucia oraz piekielnie ostrych narzędzi, bo dobra skóra nie poddaje się łatwo. Następne etapy wymagają przede wszystkim cierpliwości. Pracownia państwa Staniec to miejsce, w którym rzemieślnik mógłby pracować i 100 lat temu, tu nie ma automatyzacji, jest ręczna robota - to wybór właścicieli. Takie podejście wymaga więcej pracy, ale daje też więcej satysfakcji.

Zanim pan Mariusz zszyje elementy - ręcznie oczywiście - oznaczy każdą dziurkę, potem pod odpowiednim kątem zrobi otwór na nitkę. Dopiero potem nawoskuje nić, by lepiej trzymała się skóry i zszyje precyzyjnie skórzane elementy. Zanim „ubierze” zegarek w nowy pasek, wyczyści go, wyszlifuje szkiełko specjalną pastą, która nawet staremu szkłu pozwoli odzyskać trochę blasku, wymieni na nowe teleskopy, na których trzyma się pasek.

Niektórym właścielom trudno rozpoznać swój stary zegarek. To dla kaletnika największa satysfakcja - świadomość, że rzecz, która mogła wylądować w stercie śmieci, odzyskała „życie”, że będzie swojemu właścicielowi służyć długie lata.

Joanna Boroń

Od 2000 roku, w którym zrobiłam dyplom na wydziale prawa poznańskiego uniwersytetu, pracuję w naszych lokalnych mediach - Głosie Koszalińskim oraz jego portalach internetowych, które swoim zasięgiem obejmują teren dawnego województwa koszalińskiego.


Zajmuję się zdrowiem i szeroko rozumianym stylem życia – w tym też kulinariami, które również prywatnie są moją pasją – mam niezłą kolekcję kulinarnych książek, które nie są jedynie ozdobą półek, ale inspiracją do kulinarnych eksperymentów.


Prócz tego w swojej pracy zajmuje się tematami społecznymi, bardzo często zainspirowanymi sygnałami naszych czytelników i internatów. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.