Rok 1945: Niemiecka marynarka wojenna w obronie Festung Kolberg

Czytaj dalej
Łukasz Gładysiak

Rok 1945: Niemiecka marynarka wojenna w obronie Festung Kolberg

Łukasz Gładysiak

Artyleria okrętowa i grupa bojowa marynarzy na lądzie: w taki sposób żołnierze Kriegsmarine włączyli się do stoczonej w 1945 r. bitwy o Kołobrzeg

Podczas II wojny światowej Kołobrzeg stanowił ważny ośrodek niemieckiej Kriegsmarine. Prócz załogi portu na terenie miasta funkcjonowały w drugiej połowie konfliktu 2 obozy III Szkoły Torpedystów. To właśnie jej słuchacze i kadra utworzyli trzon powołanej pospiesznie 2 marca 1945 roku Grupy Bojowej Marynarki „Prien”, której dowodzenie objął Korvetten-Kapitaen Waldemar Prien. Oprócz elewów i ich nauczycieli, w skład czterech, działających pod kryptonimami „Baumstark”, „Bracke”, „Hildebrand” oraz „Schulte” kompanii, weszli członkowie Sonderkommando Faehre oraz żołnierze 25. i 59. batalionu zapasowego Kriegsmarine, wzmocnieni grupą śmiałków z 49. plutonu pomiarowego. Ostateczna liczebność Kampfgruppe kapitana Priena sięgnęła mniej więcej 400 osób. Podobnie jak w przypadku innych oddziałów broniących Festung Kolberg, marynarzy wyposażono w rozmaitą broń. Autor wydanej w 1980 roku książki pod tytułem: „Na drodze stał Kołobrzeg”, Alojzy Sroga, sugeruje, że podstawę ich arsenału stanowiły granatniki jednorazowego użytku - Panzerfaust.

Aktualnie trudno ustalić jak dokładnie przebiegały działania opisywanej formacji w trakcie bitwy o Kołobrzeg. Pewnym jest, że samemu Waldemarowi Prienowi oddano komendę środkowego odcinka obrony miasta, ukrytego pod nazwą „Indigo”. W ten sposób postaci w charakterystycznych, granatowych mundurach ze złotymi insygniami spotkać można było w pasie od Lęborskiego Przedmieścia do wylotu w kierunku Grzybowa. Od początku planu obrony założono również, że marynarze zainstalują stanowiska obronne w śródmieściu, opierając je między innymi o bazylikę czy ratusz.

7 i 8 marca 1945 r. pozycje Grupy Bojowej Marynarki „Prien” były silnie ostrzeliwane z lądu i powietrza. Ze względu na coraz większe straty, na posterunki obsadzane przez żołnierzy kompanii „Baumstark” (dzisiejsza ul. Trzebiatowska), skierowano część grenadierów Batalionu Alarmowego „Hempel”. Po trzech dniach marynarzy wycofano na ul. Łopuskiego. Niedaleko dzisiejszego Kina „Wybrzeże”, wykorzystując uszkodzony samochód ciężarowy, zbudować mieli barykadę. W tym czasie inni podwładni kapitana Priena znaleźli się na terenie „Białych” i „Czerwonych Koszar”, dając się we znaki szturmującym oba kompleksy żołnierzom Wojska Polskiego.

Jednym z ostatnich zadań, postawionych prezentowanemu oddziałowi, była obrona portu. 14 marca kompanie „Baumstark” i „Hildebrand” zluzowały zdziesiątkowane plutony pospolitego ruszenia - Volkssturmu po zachodniej stronie kanału, między innymi w Lasku Załęże. W tym czasie Grupa Bojowa Marynarki „Prien” otrzymała ostatnie wzmocnienie; przyłączono do niej 40 żołnierzy do tej pory podlegających komendantowi portu, Fregatten-Kapitaenowi Kolbe (on sam dobę później opuścił twierdzę drogą morską). Na tych stanowiskach niemieckich marynarzy zastała kapitulacja Festung Kolberg. Warto zaznaczyć, że oprócz jednostki Waldemara Priena, na terenie Festung Kolberg operowały także powoływane ad hoc, mieszane plutony niemieckie, w których również nie brakowało żołnierzy Kriegsmarine.

Położenie Kołobrzegu sprzyjało wykorzystaniu w trakcie walk jednostek pływających. Od początku oblężenia okręty Kriegsmarine pełniły podwójną rolę: z jednej strony wspierały walczących ogniem artylerii, z drugiej - pozwalały na ewakuację kilkudziesięciotysięcznej rzeszy uciekinierów.

Najpoważniejszym sojusznikiem wojsk lądowych, broniących kołobrzeskiej twierdzy, były dwa, duże, charakteryzujące się wypornością w granicach 15 tys. t krążowniki (tzw. pancerniki kieszonkowe): „Luetzow” (do 15 września 1939 r. noszący nazwę „Deutschland”) oraz „Admiral Scheer”. Oba weszły na służbę w pierwszej połowie lat trzydziestych. Uzbrojono je w niemal identyczny sposób, jako podstawę dając dwie baterie po trzy armaty kalibru 280 mm, osiem dział kalibru 150 mm oraz sześć przeciwlotniczych kalibru 88 mm. Oprócz tego oba okręty dysponowały ośmioma poczwórnymi wyrzutniami torped kalibru 533 mm oraz katapultą zdolną wysłać w powietrze rozpoznawcze samoloty Arado 196 (para na każdym z okrętów). W obu przypadkach służbę na pokładzie pełniło 1150 osób.

Oprócz tego, już w trakcie walk, do Kołobrzegu skierowano duży, zwodowany w 1942 r., w Bremie niszczyciel Z-34 oraz siostrzany Z-43 (na służbie od marca 1944 r.). Wspierał je charakteryzujący się wypornością 1,8 tys.. zwodowany w Elblągu, mały niszczyciel T-33 z V Flotylli Torpedowców.

Nasilenie ostrzału miasta przez niemiecką artylerię okrętową nastąpiło 9 marca 1945 r. Krótko potem „Luetzow” odpłynął w rejs na Zachód, a załoga „Admirala Scheera” rozdzielić musiała uwagę między wsparcie ogniowe załogi Festung Kolberg, a jednostki działające w pasie Niechorze-Dziwnów, gdzie w tym czasie trwał dramatyczny odwrót Grupy Korpuśnej „von Tettau”. W nocy 11 marca, z okolic Wolina nad ujście Parsęty skierowano wspomniane wyżej niszczyciele. Zarówno przemarsz, jak i zainstalowanie stanowisk na kołobrzeskiej redzie odbywały się pod ustawicznym ostrzałem i bombardowaniami ze strony radzieckiego lotnictwa. Ryzykując zatopienie, dobę po przybyciu pod Kołobrzeg, załoga Z-34 podjęła 920 uchodźców, których mimo ataków z powietrza ewakuowano do Świnoujścia (tam z kolei trafiono na bombardowanie prowadzone przez lotnictwo amerykańskie). Okręt powrócił nad Parsętę i wraz z innymi jednostkami, przepełniony uchodźcami, w ostatnich godzinach walk o miasto, wypłynął w rejs w stronę Wolina i Szlezwiku.

Zaprezentowane wyżej jednostki pływające Kriegsmarine były największymi, ale nie jedynymi, jakie w czasie toczonych przed 71 laty walk pojawiły się w Kołobrzegu. Ciekawostkę stanowi przybycie do portu wieczorem 11 marca dwóch kutrów torpedowych S-100, zwanych Schnellbootami, których załogi stanowili… żołnierze niemieckich sił powietrznych - Luftwaffe.

Członkowie Grupy Bojowej Marynarki „Prien”, którzy starali się stawić czoła żołnierzom Armii Czerwonej i Wojska Polskiego atakującym Kołobrzeg, podzielili los towarzyszy broni. Znaczna część zginęła, inni dostali się do niewoli trafiając do obozów jenieckich w najdalszych zakątkach Związku Radzieckiego.

Spośród wszystkich, dużych okrętów Kriegsmarine, wspierających załogę twierdzy, jedynie Z-34 oraz T-33 dotrwały na służbie do dnia kapitulacji III Rzeszy. 3 maja 1945 r. alianci zatopili niszczyciel Z-43, a 16 kwietnia 1945 r. na dnie Kanału Piastowskiego w Świnoujściu spoczął krążownik „Luetzow”. Tydzień wcześniej, w porcie w Kilonii, trafiony bombami, do góry stępką przewrócił się „Admiral Scheer”. O ile pierwszy z pancerników kieszonkowych, wydobyty z wody i wyremontowany, oddano w ramach reperacji wojennych ZSRR, drugi, już rok po zakończeniu wojny trafił na złom.

Łukasz Gładysiak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.