Przemoc zabija. Obojętność też. Jak często mówisz dziecku „Kocham”?

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Magdalena Olechnowicz

Przemoc zabija. Obojętność też. Jak często mówisz dziecku „Kocham”?

Magdalena Olechnowicz

Jestem beznadziejny. Mam mało lajków. Nikogo nie obchodzę. Świat beze mnie będzie lepszy. Poczucie winy, poczucie bycia niepotrzebnym, poczucie, że jest się problemem. Nie ma jednej przyczyny samobójstw wśród dzieci. Pewne jest tylko, że ich skala jest przerażająca.

W Polsce notuje się rocznie ponad 5 tys. samobójstw. W 2021 roku 12 popełniły dzieci do 18. roku życia, w 2022 ta liczba wyniosła już 156. Ale to i tak nieporównywalne z próbami samobójczymi. Tych było w 2022 roku 1937.

- W porównaniu do lat ubiegłych mamy ponadstuprocentowy wzrost prób samobójczych u dziewcząt. Przeraża nas fakt, że takie próby podejmują już dzieci od siódmego roku życia. Ciężko sobie wyobrazić w ogóle takie małe dziecko, które rozważa odebranie sobie życia, ale prawda jest taka, że te dzieci nie tylko podejmują próby, ale także w ich wyniku umierają. Większość z nas ma wspomnienia dzieciństwa jako radosnego i beztroskiego, i takie zachowania kiedyś nie kołatały nam się po głowie - mówi dr Marta Anna Sałapata, psychotraumatolożka specjalizująca się w tematyce straty i żałoby, wykładowca na Uniwersytecie Pomorskim w Słupsku.

Co się więc zmieniło?

- Samobójstwa były zawsze, ale nie na taką skalę, jaką mamy dzisiaj. Dużo zmieniło się w obszarze naszych relacji społecznych. Jako przykłady podać można zmianę sposobów funkcjonowania w świecie internetowym, wyrwę pokoleniową, narastające nierówności społeczne, zmianę relacji międzyludzkich, osamotnienie i izolację. Obszar kontaktów osobistych, interpersonalnych, związanych z obecnością fizyczną drugiego człowieka, jego dotykiem, jego energią, jest niezwykle ważny, co pokazała nam pandemia. Wtedy okazało się, że kontakty przez oczko kamery nie są wystarczające i pogłębiają różnego rodzaju trudności związane z izolacją - mówi dr Sałapata, która niedawno zorganizowała konferencję poświęconą tematyce samobójstw wśród dzieci.

W Polsce w wyniku samobójstw ginie co roku dwa razy więcej osób niż w wypadkach drogowych.

- Jednocześnie musimy mieć świadomość, że nie są to liczby w stu procentach odzwierciedlające rzeczywistość. Nie wszystkie samobójstwa i próby samobójcze w tych danych są ujmowane - mówiła podczas konferencji dr Halszka Witkowska, suicydolog, czyli specjalista ds. samobójstw, z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, autorka wielu publikacji poświęconych tej tematyce.

Co pcha dzieci i młodzież ku samobójstwu?

Jednej odpowiedzi nie ma.

- Najpierw ustalmy, o jakich dzieciach mówimy, w jakim przedziale wiekowym. O innych problemach będziemy rozmawiać przy siedmio-, dwunastolatkach, a co innego jest warte poruszenia u wchodzących w dorosłość nastolatków - mówi Halszka Witkowska.

- Samobójstw wśród tych pierwszych jest w Polsce niewiele, w granicach dwóch rocznie. Chociaż był rok, że zdarzyły się aż cztery. Oczywiście, tragedią jest, że w ogóle do nich dochodzi. Najczęstsze przyczyny to przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna, a także zaniedbanie emocjonalne. O tym ostatnim, niestety, wciąż mówi się za mało. O przemocy domowej mówi się coraz częściej, chociaż wciąż tak, jakby występowała przede wszystkim w domach patologicznych i ubogich. A przecież wiemy, że nie zawsze tak jest. Dobrze sytuowane rodziny też posiadają swoje ciemne oblicze. Należy pamiętać, że młody człowiek napotyka pierwsze w swoim życiu problemy i nie ma jeszcze narzędzi, żeby sobie z nimi poradzić. Porównam to do pierwszej awarii w samochodzie. Niedoświadczony kierowca może nie wiedzieć, jak zmienić oponę. Uczy się tego poprzez swoje działanie. Może się zdenerwować, a nawet obwiniać siebie i świat, może mieć poczucie, że sytuacja go przerasta, zwłaszcza jeśli stoi na pustkowiu. Ale za drugim razem poradzi sobie lepiej i będzie mu łatwiej. Tak samo, kiedy przychodzi do nas pierwszy kryzys. Nie wiemy jeszcze, jak na niego zareagować. Dystans do rzeczywistości przychodzi z wiekiem, młody człowiek go nie ma. Przez to pierwszy kryzys jest często wyjątkowo poważny - mówi autorka książki „Życie mimo wszystko”, która przeczytała setki listów pozostawionych przez samobójców. Są wśród nich także takie pisane przez dzieci.

- Coraz więcej wiemy o dziecięcej depresji czy zespole Aspergera, które często mogą towarzyszyć zachowaniom samobójczym u najmłodszych. Czasem ciężko nam pojąć, w jak trudnych warunkach zdarza się żyć dzieciom i młodzieży. W domach alkoholików, narkomanów, z przemocą fizyczną lub seksualną. Jeżeli młoda osoba nie ma dobrego dzieciństwa, jeśli nie pamięta żadnego dobrego momentu, którego mogłaby się uchwycić, to jest jej bardzo ciężko przetrwać trudne chwile. Wyobraźmy sobie teraz, że przechodzimy w dzieciństwie kryzys za kryzysem. Trudności z nauką w szkole, problemy rówieśnicze, alkoholizm rodzica, rozwód, przemoc seksualna... Gdy młody człowiek tak wcześnie na swojej drodze napotka wiele problemów, a w dodatku będzie ich więcej niż tych dobrych świadczeń, to może pomyśleć, że tak będzie wyglądać całe jego życie. I może stwierdzić, że się wypisuje, że nie chce tak żyć, że w ogóle nie chce żyć - mówiła Witkowska podczas konferencji.

Zabójcze milczenie

Ogromny wydaje się wpływ przemocy seksualnej.

- Zwłaszcza że bardzo duża część kobiet, które mają myśli samobójcze, doświadczyła jej w przeszłości. Często odbywa się to w rodzinie, ze strony ojczyma, wujków. A o takiej traumie bardzo trudno jest mówić na głos... Gdy zapoznawałam się z raportem przygotowanym w 2017 roku przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, szczególnie uderzyła mnie zawarta tam konkluzja. Jeśli dziecko nie zgłosi przemocy seksualnej ze strony bliskiej osoby w ciągu dwóch tygodni, to według autorów raportu nie zrobi tego już do końca życia. Jeśli nie zgłosi swojej krzywdy od razu, to na zawsze zostanie z nią samo. Dotyczy to czworga na pięcioro dzieci. Czynnikiem ryzyka jest więc nie tylko trauma związana z samym wydarzeniem, ale także późniejsza izolacja. Dziecko na skutek wstydu nie ma jak porozmawiać o tym, co czuje, a później także jako dorosły nie rozmawia o swoich przeżyciach, często wręcz obwinia się o to, co się stało. Przez to taka osoba może mieć potem wielkie trudności, aby w dorosłym życiu poczuć się bezpiecznie.

Odczucia dziewczynek wykorzystywanych seksualnie są przerażające.

- Jestem bitą czy gwałconą dziewczynką, to muszę jakoś przetrwać. Zamykam te przeżycia gdzieś głęboko. Odrywam od siebie ten kawałek mojej osobowości, zakopuję i zapominam. Skoro nie można z nikim o tym porozmawiać, w domu nie jest bezpiecznie, z przyjaciółmi wstyd, a do terapeuty często nie ma dostępu, to z tym kawałkiem siebie, zamurowanym gdzieś głęboko, dziecko wchodzi w dorosłość. A potem łatwiej jest kolejne traumy zakopywać tam, gdzie poprzednie - mówi Witkowska.

Ślad, który zastyga jak łapa kota w betonie

Poza przypadkami znęcania się i molestowania, dzieci często doświadczają także mniejszej, codziennej agresji domowej, która jest mniej uchwytna. Jaka przemoc jest najczęstsza?

„Znowu dostałeś jedynkę? Nic z ciebie nie będzie. Zapłaciłem za twoje lekcje francuskiego i nie mam już na mieszkanie, a ty nadal źle się uczysz. Jesteś kretynem, jesteś kretynką”. To jest znęcanie się i szantaż emocjonalny. „Jeśli czegoś nie zrobisz, to znaczy, że mnie nie kochasz. Wykończysz mnie. Mam przez ciebie problemy z sercem, podnosisz mi ciśnienie, jest mi przez ciebie słabo. Ciągle są przez ciebie problemy”. I dziecko bierze wszystko na siebie, czuje się za wszystko winne.

A dorosły tylko to pogłębia.

- On to rzuca mimochodem, bo jest zdenerwowany, a z dzieckiem jest trochę jak ze śladami kota na wylewce betonowej. Kiedy beton jest jeszcze świeży, to łapy odciskają się w nim już na zawsze, bo materiał chwilę później twardnieje i jest nienaruszalny. Wszystko się w dziecku odkłada, ale najsilniej właśnie te pierwsze doświadczenia. Z czasem te ślady się wycierają, ale wciąż tam są - mówi ekspertka.

Doświadczenia w dorosłym życiu nie mają aż takiej mocy. Młody człowiek jest bardzo delikatny, plastyczny. Przeżycia wchodzą w niego głęboko i zostają na długo.

Twoja wina, twoja wina, twoja bardzo ciężka wina

- Myśli samobójcze często pojawiają się w sytuacji, w której ktoś uważa, że wszystko jest jego winą. Proszę wyobrazić sobie dziecko, które słucha awantury rodziców o pieniądze. Znowu nie mają na czynsz, na ratę kredytu. Mija pięć minut, a matka wraca do lekcji śpiewu. „Tyle płacę za te zajęcia, a efekty nadal są marne?” Dziecko zaczyna czuć się winne i myśli sobie: „W domu nie ma pieniędzy przeze mnie”. Po kilku dniach rodzice znowu się kłócą.

„Znów nie masz czasu zajmować się naszym dzieckiem”. Dziecko słyszy swoje imię w kolejnych awanturach i wszystko bierze do siebie. Tymczasem dzieci często słuchają i rozumieją więcej, niż myślimy. Zapominamy, jak głęboko dzieci potrafią brać do siebie to, co się wokół nich dzieje. Kiedyś pewna nastolatka przyznała mi się, że ciągle obwinia się o śmierć ukochanego dziadka. Jako mała dziewczynka przyszła przeziębiona odwiedzić go w szpitalu, bardzo za nim tęskniła. Dziadek zmarł później na zapalenie płuc, a ona myślała, że to ona go zaraziła. Wyrzuty sumienia zostały z nią na bardzo długo. Pamiętajmy, dzieci inaczej odbierają wszystko, co złe.

Zainteresuj się mną

- Dziecko przychodzi do pedagoga i mówi, że mamę bardziej interesują nowe hybrydowe paznokcie niż to, że ono - dziecko - chce się zabić. To zdanie padło w gabinecie mojej koleżanki, Lucyny Kicińskiej, pracującej jako pedagog w jednej z warszawskich szkół. Okazuje się, że dziecko może czuć się w swoim domu tak, jakby go nie było - mówi Witkowska.

Nikt nie mówi wprost, jak bardzo szkodzi obojętność, ponieważ nie jest powszechnie napiętnowana. Dziecko zaś potrzebuje ciepła, opieki, poczucia, że jest kochane.

- Na początku tej listy są zupełnie prozaiczne gesty, takie jak przytulanie, śpiewanie kołysanek. A nie wszystkie dzieci tego doświadczają. Niektórzy rodzice nie mają na to czasu i dziećmi zajmuje się opiekunka. Kiedy wracają do domu, są już tak zmęczeni, że tylko wyłączą dziecku światło przed snem, może podgrzeją pizzę w piekarniku, ale nie ma czasu na rozmowę. A kiedy dziecko próbuje się odezwać, to mówi mu się, że „nie teraz, bo mama jest zmęczona”. Dziecko słyszy to i czuje, że przeszkadza. A potem, kiedy pyta mamę o coś dla siebie istotnego, to nic nie słyszy. Cisza jest okropna. Nieodzywanie się, udawanie, że drugiej osoby nie ma czy brak zainteresowania są bardzo przykre, zwłaszcza gdy w ten sposób traktują nas najbliżsi. Trudno uwierzyć, że rodzice mogą z premedytacją unikać własnego dziecka, a jeszcze trudniej, że może to być powszechne zjawisko. Ono widzi swoją koleżankę, którą mama przytula, odbierając ze szkoły, albo obejrzy filmik na TikToku i zobaczy, że inne dzieci są przytulane. Dochodzi wtedy do wniosku, że to z nim coś jest nie tak. „Widocznie zasługuję na to, jestem gorszym dzieckiem. Gdybym była lepsza, to mama by się mną interesowała”. Ściska mnie w gardle na myśl o tym, ale tak się dzieje w wielu domach. Zaniedbanie emocjonalne sprawia, że dziecko czuje, że przeszkadza. „W sumie nie zauważą, jak zniknę”. Dziecko dochodzi do przekonania, że bez niego będzie im lepiej. Czasem wniosek jest taki, że jeśli się zabije, to w ten sposób pomoże rodzicom. Nie będą musieli wydawać więcej na korepetycje - mówi Witkowska.

Płacz to nie szantaż

Płacz jest potrzebny, aby dać ujście emocjom.

- Niestety, bywa traktowany przez rodziców jako szantaż. Nie dopytują się, co go spowodowało. Bez pomocy i pytań dziecko nie rozumie, czemu tak się czuje, nie potrafi rozpoznać emocji: odróżnić gniewu od smutku lub tęsknoty. Co się dzieje, kiedy nie możemy płakać przy rodzicach? To wpływa na całe nasze podejście do wyrażania emocji. Przy koleżankach i kolegach może być jeszcze trudniej otworzyć się i płakać, jeśli nie nauczymy się tego w domu. A przecież jakoś musimy wentylować nawarstwiające się w nas emocje. Jeśli nie mamy jak tego zrobić, to często budujemy mechanizm odreagowywania w samotności: skoro nikt mnie nie wysłuchał, to muszę sama pobyć z moim cierpieniem. Kiedy schodzi ze mnie napięcie, to nawet jest mi przez chwilę dobrze, uspokajam się, mogę sama popłakać, wspomnieć złe rzeczy, które się wydarzyły.

- W samotności nikt mnie nie ocenia. Przez chwilę jest dobrze. Potem zaczynam wszystko powtarzać. Robię to coraz częściej. Towarzyszy mi smutna muzyka, smutny film. Wprowadzam się w ten stan, żeby móc popłakać, zaczynam zanurzać się w swoim cierpieniu, co daje mi satysfakcję. To jest jak samookaleczanie, które bardzo często młodzi ludzie traktują jak wentyl emocjonalny. Robią to, żeby coś poczuć. Żeby odzyskać kontrolę chociażby nad swoim ciałem. Wywoływanie trudnych emocji przez nawracanie do niezaleczonych problemów powoduje, że przez chwilę czujemy się lepiej. Gdy nauczymy się odreagowywać poprzez rozpacz, to nigdy nie zbudujemy swojej siły. Pamiętając o rzeczach złych z naszego codziennego doświadczenia, zapominamy te dobre. I gdy przychodzi kolejny problem, rozpamiętujemy porażki, zamiast przypomnieć sobie te dobre chwile - tłumaczy suicydolog.

Brak zrozumienia

Rodzice często lekceważą słowa dzieci. Gdy po powrocie ze szkoły dziecko mówi, że koledzy mu dokuczają, rodzice mówią, że to minie.

- „Daj spokój, ze mnie też się śmiali, a potem im przeszło” - mówią. Lecz gdyby to przyjaciółka zwierzyła nam się, że współpracownik ją szykanuje, to od razu doradzilibyśmy jej, aby poszła na policję i zgłosiła mobbing - mówi Witkowska.

Gdy dziecko jest zupełnie opuszczone, szuka pomocy gdziekolwiek. Dzieci dzwonią na telefony pomocowe, piszą na forach, a także zwracają się z prośbą o wsparcie do serwisu www.zwjr.pl. Piszą o tym, że czują się samotne, beznadziejne, wstydzą się poprosić dorosłych o pomoc. Ale też szukają pomocy na własną rękę. W internecie.

Lajki i serduszka wyznaczają wartość

- Młody człowiek potrzebuje relacji i znajduje je najczęściej w mediach społecznościowych. W tym wirtualnym świecie wszystko jest pozornie odległe, ale jednak słowa, które w nim padają, są realne. Niezależnie od tego, gdzie dostaje informację o tym, że jest śmieszny i głupi - na boisku, w tramwaju, na Facebooku czy SMS-em - i tak będzie mu przykro. Nieważne, czy dzieje się to w sieci, czy na żywo, zawsze budujemy swoją tożsamość na podstawie otrzymanych komunikatów. Kiedy nastolatka wrzuca do sieci swoje zdjęcie, czeka na to, ilu znajomych da serduszko. Widzi, że jej koleżanka, która wygląda naprawdę podobnie do niej, ma trzysta polubień, a ona tylko dwadzieścia... Co sobie pomyśli? „Czy coś jest ze mną nie tak?” - Witkowska ostrzega, że internet może wyrządzić ogromną krzywdę.

- Teraz już dwu-, trzyletnie dziecko ma w ręku internet. Dostaje od rodziców tablet zamiast grzechotki. Wyrabiamy w dziecku bardzo niebezpieczny nawyk, dając mu ekran, żeby się czymś zajęło, żeby mieć je nareszcie z głowy. Oddajemy dziecku narzędzie, które ma na nie wpływ, a sami często go nie znamy. A przecież dziecko może trafić w sieci na niebezpieczeństwa związane z przemocą, pedofilią czy hejtem i my możemy się nawet o tym nie dowiedzieć. Trafia do dżungli zupełnie nieprzygotowane.

Idolami stają się influencerzy, bohaterowie filmików z TikToka.

- Znają tych bohaterów, oglądają ich filmy, utożsamiają się z nimi. A my nie dość, że nic nie wiemy o istnieniu tego zjawiska, to nie widzimy, że ci idole są produktami. Ekipa Friza ma swoje napoje, lody, koszulki. A Team X ma obozy dla ośmiolatków, gdzie największą atrakcją jest spotkanie z youtuberem i zrobienie sobie z nim zdjęcia. Sprzedają nawet płatki śniadaniowe. To jest wielka machina marketingowa. I to jest świat naszych dzieci, one w nim żyją.

My, rodzice, nie mamy na ten świat czasu. Z kolei w naszym świecie szkoły są przepełnione, nauczyciele zarzuceni biurokracją, słabo wynagradzani i pracujący w ciężkich warunkach. Ci sami nauczyciele potem nam mówią: „Szkoła jest od uczenia, a od wychowywania są rodzice”. I tak koło się zamyka. Bilans wygląda następująco: rodzice spychają obowiązki wychowawcze na szkołę, szkoła odżegnuje się od nich i mówi, że to nie są jej kompetencje. Wszyscy umywają ręce.

Wartościami są konsumpcja, handel. Biznes wychodzi na tym najlepiej. W tym sensie po części sami ponosimy winę za obecną sytuację. Oddaliśmy nasze dzieci w ręce machiny marketingowej, ponieważ nie mamy dla nich czasu. A są one świetnymi klientami, znakomitymi kupującymi. Od samego początku uczy się je schematów kupowania i jak najszybszego wybierania, co jest fajne, a co nie. A dziecko jest miękkie jak plastelina - ostrzega suicydolog.

Jak to się ma do samobójstwa?

- Zarysowuje się obraz świata, w którym żyje nasze dziecko, a zarazem uwikłane jest w środowisko, w którym potencjalnie popada w kryzys psychiczny. Zaburzone relacje rówieśnicze, brak bliskości, hejt, przed którym nie można się nigdzie schronić. Te wszystkie rzeczy prowadzą do kryzysu psychicznego u młodej osoby. Jednym czynnikiem będzie poczucie, że jestem beznadziejny, mam mało lajków. Innym to, że niby mam mnóstwo kolegów, ale nie mam się z kim spotkać, nikt nie ma dla mnie czasu. Potem pojawiają się obawy, że nikogo nie obchodzę, świat beze mnie będzie lepszym miejscem, nie mam z kim porozmawiać, komu zwierzyć się z moich problemów. Pogłębia się poczucie samotności i odrzucenia. Do tego pojawia się perspektywa bycia zbędnym, niepotrzebnym. Potem poczucie winy za to, że nie jestem taki, jaki mógłbym być. Jestem niewystarczający. A niech do tego w jakiejś kłótni usłyszy od zdenerwowanej matki: „Mam z tobą same problemy! Żałuję, że cię urodziłam!”. Takie słowa bardzo mocno trafiają do dziecka, a potem powoli w nim kiełkują. Rodzic zapomni, wymsknęło mu się, nie miał tego tak naprawdę na myśli. Z jego perspektywy nic się nie stało, dziecko na pewno wie, że je kocham. I wtedy powinno paść pytanie: czy na pewno to wie? Ile razy ostatnio usłyszało słowo „kocham”, ile razy „ jesteś dla mnie ważny albo ważna?”.

Gdzie szukać pomocy?

Całodobowe bezpłatne numery pomocowe:

Serwis pomocowy - Życie warte jest rozmowy - www.zwjr.pl

Ps. Część wypowiedzi pochodzi z książki „Życie mimo wszystko. Rozmowy o samobójstwie” autorstwa Halszki Witkowskiej.

Magdalena Olechnowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.