Policyjny pies Rysiek z Koszalina pracuje, aby zmarli mogli przejść na drugą stronę

Czytaj dalej
Fot. Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska

Policyjny pies Rysiek z Koszalina pracuje, aby zmarli mogli przejść na drugą stronę

Joanna Krężelewska

Zakapturzona śmierć wiosłuje na łodzi, której dziób wieńczy pysk psa. Taką naszywkę nosi asp. szt. Jarosław Biedrzycki - przewodnik Ryśka wyszkolonego do wyszukiwania zwłok.

„Aby przeszli na drugą stronę” - naszywki z tym hasłem nosi na prawym ramieniu zaledwie kilku policjantów w Polsce. W tych pięciu słowach zamyka się misja służby aspiranta sztabowego Jarosława Biedrzyckiego i jego czworonożnego partnera - psiego funkcjonariusza Ryśka.

Niezwykły duet mundurowych pracuje w Komisariacie II Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Tu działa jednostka K9 Koszalin.

- Termin K9 oznacza po prostu psy bojowe. W służbach mundurowych nazwa ta znana jest od dawna. Pochodzi od angielskiego słowa „canine”, czyli „psowate” - wyjaśnia asp. szt. Jarosław Biedrzycki.

Pracuje z dwoma czworonożnymi funkcjonariuszami - pierwszy to Axel, pies patrolowo-tropiący. Z nim aspirant pełni służbę na terenie Koszalina i powiatu koszalińskiego. Axel tropi ślady przestępców, na przykład złodziei i włamywaczy, ale też zaginionych żywych osób. Jednak to służba z Ryśkiem, owczarkiem niemieckim wyszkolonym do wyszukiwania zapachów zwłok ludzkich, rozsławiła przewodnika w Polsce.

- Ich skuteczność została dostrzeżona przez jednostki na terenie całego kraju. Angażowani są do wyjaśniania zabójstw i zaginięć, o których słyszymy w mediach - podkreśla insp. Krzysztof Sieląg, komendant Miejski Policji w Koszalinie. - Psy o takich szczególnych umiejętnościach jak Rysiek pracują w zupełnie inny sposób niż psy patrolujące czy tropiące. Przeszukując teren, zbierają zapach unoszący się nad powierzchnią ziemi lub wody. Trudno to sobie wyobrazić, ale Rysiek nawet z łódki jest w stanie wyczuć zapach ciała, które znajduje się kilka metrów pod wodą.

A to nie koniec umiejętności Ryśka. Czworonożny funkcjonariusz potrafi też uratować tonącą osobę. W tego typu akcjach także pracuje ze swoim przewodnikiem, który posiada uprawnienia ratownika wodnego.

Psia elita: trzy na tysiąc

Aby partnerzy mogli skutecznie działać, zarówno pies, jak i przewodnik muszą przejść wiele szkoleń. W szeregach polskiej policji służy dziś około 900 psów. Niezależnie od specyfiki pracy, wszystkie odgrywają ważną rolę w utrzymaniu bezpieczeństwa.

Większość z nich wykorzystywana jest do celów patrolowo-tropiących. Futrzaści funkcjonariusze są też wyszkoleni m.in. do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych i narkotyków. Służą w ogniwie kryminalnym i antyterrorystycznym.

W tym gronie Rysiek to elita, bo zaledwie kilkanaście psów jest nauczonych wyszukiwania zapachów ludzkich zwłok. I tylko trzy skończyły kompletny kurs - niuchają na ziemi, nad ziemią, czują, co jest pod nią zakopane, wreszcie - wyczuwają zapachy unoszące się nad taflą wody.

- Żeby pracować z takim psem, sam musiałem ukończyć kilka kursów. Stermotorzysta żeglugi śródlądowej, ratownik, żeglarz jachtowy. Musiałem zrobić uprawnienia zawodowe - wylicza asp. szt. Jarosław Biedrzycki.

Psy, które ukończyły kompletne szkolenie do wyszukiwania ludzkich zwłok, pracują w Koszalinie i w Olsztynie. Przewodnikowi psa dobiera szkoła. Policjanci przyjeżdżają do niej i biorą udział w losowaniu. To ślepy los decyduje więc, który zwierzak któremu mundurowemu zostanie przydzielony.

W tym przypadku od razu „kliknęło”. Panowie Jarosław i Rysiek poznali się, gdy psiak miał rok. Już wtedy zaczęli intensywną pracę.

- Szkoliliśmy się przez dwa lata. Kurs tropiciela zwłok prowadzony jest inaczej niż w przypadku psów tropiących narkotyki czy materiały wybuchowe. Zapachów narkotyków jest wiele, a psa wyszukującego ludzkie zwłoki uczy się jednego - tłumaczy policjant.

Zwłoki w tabletce

Tresurą psów tej kategorii na potrzeby policji zajmuje się Zakład Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Podczas szkolenia zwierzak jest uczony wykrywania zapachu związków chemicznych związanych z procesem gnicia i rozkładu ciała. Skąd szkolący biorą wzorzec zapachu?

- Naturalny zapach rozkładu zwłok ludzkich zastąpiony jest syntetyczną wonią. Środek ten dla człowieka jest bezwonny. Używamy do tego sprowadzonych ze Stanów Zjednoczonych kapsułek. W USA prace nad badaniem ciał martwych ludzi są niezwykle zaawansowane. Na tak zwanych trupich fermach eksperci badają, jak zwłoki ludzkie zachowują się w różnych stadiach rozkładu, w różnych temperaturach i warunkach środowiskowych. Efektem wielu lat pracy jest właśnie zapach zamieniony na wzór chemiczny i zamknięty w tabletce - tłumaczy asp. szt. Jarosław Biedrzycki.

Syntetyk jest jedynym rozwiązaniem umożliwiającym tresurę psa „zwłokowego”. Ciało trzeba było zastąpić chemicznym substytutem, bowiem wykorzystanie choćby fragmentu ludzkich zwłok może być uznane za ich bezczeszczenie. Oczywiście, z Zakładu Medycyny Sądowej szkolący dostają czasem tzw. prawdziwki, czyli na przykład ubrania pozwłokowe. Podstawą jest jednak tabletka.

Jak się jej używa? Przewodnik rozpuszcza ją w wodzie. Takim preparatem spryskuje na przykład drzewo czy wykopaną w ziemi dziurę. Ekspozycję na zapach łączy z zabawą piłeczką. Pies kojarzy zapach z piłką i uczony jest konkretnej reakcji, a z czasem zabawka znika, a pies szuka tylko zapachu. Ćwiczenia co jakiś czas są ponawiane, by pies był ciągle „w pędzie pracy”.

Siedem metrów pod wodą

Po zakończeniu szkolenia na lądzie, pies i przewodnik zaczęli prace na wodzie.

- Uczymy psa, że woda nie służy tylko do picia i pływania. Mogą się znajdować w niej również zapachy. Zaczynamy od płytkich akwenów i - tak jak na lądzie - mamy piłeczkę. Chowamy ją pod wodą. Jednocześnie w specjalnych wędkarskich koszyczkach zanurzamy syntetyczny zapach. Z czasem akweny są coraz głębsze - opisuje policjant.

Pies i policjant patrolują teren. Rysiek węszy z poziomu łodzi niskoburtowej bądź z pontonu. Funkcjonariusz oznacza punkty na mapie GPS. Z tego korzystają nurkowie, którzy przeszukują wskazane przez psa miejsca.

Rekord Ryśka to wykrycie zapachu zwłok z głębokości 7 m 80 cm. Było to ciało żeglarza. Akcja rozegrała się na jeziorze rynnowym Chłop niedaleko Pyrzyc.

Wywąchał seryjnego mordercę

Codzienna służba asp. szt. Jarosława Biedrzyckiego i Ryśka to sporo kilometrów na liczniku służbowego auta. Archiwum X i Centralne Biuro Śledcze angażują przewodnika i jego psa do pracy nad rozwiązywaniem spraw kryminalnych, tych bieżących i tych sprzed wielu lat, na terenie całej Polski. Zaginięcia, zabójstwa, samobójstwa - małopolskie, podkarpackie, śląskie, dolnośląskie, zachodniopomorskie - jest wezwanie, policjant i pies wsiadają do radiowozu i jadą… „węszyć”.

Na koncie niezwykłego duetu funkcjonariuszy jest kilka spektakularnych sukcesów. To nos Ryśka pomógł rozwikłać sprawę potrójnego morderstwa z Kołobrzegu. Przez wiele miesięcy pies i jego przewodnik przeszukiwali lasy wokół Kołobrzegu. Znaleźli trzy ciała kobiet. Pierwsze zakopane na głębokości 1,5 metra pod ziemią. Rysiek „pociągnął” sprawę, a seryjny zabójca stanął przed obliczem Temidy.

Pies pomógł też zlokalizować ciało żeglarza, który utonął w Jeziorze Nowowarpieńskim. W okolicach Piły Rysiek potrzebował zaledwie 1,5 godziny, by wskazać miejsce, gdzie trzy lata wcześniej morderca zakopał ciało swojej ofiary.

Jego węch pomógł zlokalizować szczątki ciał kilkunastu osób, które przez wiele miesięcy, a nawet lat zostały rozniesione przez dziką zwierzynę bądź rozczłonkowane w wyniku działań przestępczych. Rysiek pracował też w sprawie morderstwa rodziny na południu Polski i w poszukiwaniach ciała zamordowanej na Śląsku kobiety.

O wielu działaniach można mówić bardzo pobieżnie, bo albo są w toku, albo są procedowane w sądzie, a ich szczegóły pozostają niejawne. I choć wszystko brzmi drastycznie, to Rysiek w swojej pracy się nie męczy.

- Co ciekawe, psy specjalistyczne żyją dłużej. Między innymi dlatego, że nie mają w sobie agresji. Dzięki temu mają mniej stresu i nerwów. Tak samo jest z ludźmi - uśmiecha się asp. szt. Jarosław Biedrzycki.

Ryśka nie stresują nawet egzaminy, którym musi być poddawany raz do roku.

- On z kolei testuje mnie. Sprawdza, jak zareaguję na jego zachowania, czasem bardzo niestandardowe. Rysiek to wyjątkowy pies - podkreśla jego przewodnik.

Codzienna służba funkcjonariuszy jest kopalnią ciekawych historii i anegdot.

- Najczęściej słyszę jednak pytanie o to, co najbardziej mnie wystraszyło. Wszyscy myślą, że opowiem o jakimś przerażającym widoku zwłok. A historia jest zupełnie inna. To było w okolicy Myszkowa. Przeszukiwaliśmy las. Nagle, na zupełnym odludziu, w miejscu, do którego nie prowadziła żadna droga, zobaczyłem… wózek inwalidzki. Praktycznie nówkę. W doskonałym stanie. Zacząłem szukać jego właściciela. Przeszukałem spory teren i nikogo w nim nie było. Do dziś nie wiem, po co ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby w głębi lasu porzucić wózek, który z powodzeniem mógłby komuś posłużyć - mówi policjant.

Emerytura w domu

Rysiek kończy siedem lat. Do emerytury zostały mu dwa lata służby. Wtedy kojec na Komisariacie II Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie zamieni na wygodne legowisko w domu swojego przewodnika.

- Taki jest plan. Za lata przepięknej służby Ryśkowi należeć się będzie spokojna emerytura - zapowiada jego przewodnik, pan i przyjaciel.

Lata służby, w których tak wiele serc zostało ukojonych, gdy pies i policjant pomogli zmarłym przejść na drugą stronę...

Joanna Krężelewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.