Pół tysiąca dziadków i ona, Aldona

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Piotkowski
Anna Czerny-Marecka

Pół tysiąca dziadków i ona, Aldona

Anna Czerny-Marecka

Dziadek do orzechów straszył małą Aldonę w dzieciństwie. Wzięła odwet - zamiast się go bać, zaprzyjaźniła się z całą jego rodziną. I aż ponad 500 jej członków zaprosiła do swego domu.

Kto zna Aldonę Mercedes Mikolcz ze Słupska, właścicielkę sklepu z odzieżą, ten wie, że najbardziej ucieszy ją jako prezent dziadek do orzechów. Ale, hola, hola, nie może to być pierwsza lepsza figurka podszywająca się pod tę szlachetną personę. Choć oszustów jest cała masa na półkach w marketach, taki gość u słupszczanki w domu na półce w dziadkowym pokoju nie zagości. Dziadek musi być autentyczny i najlepiej taki już niezbyt młody, który niejeden twardy orzech już w swoim życiu rozgryzł.
Dla pani Aldony towarzystwo dziadków jest kojące, więc właśnie w tym pokoju relaksuje się po ciężkim dniu. Ona patrzy na dziadki, a one na nią. Rozumieją się bez słów.

Postronne osoby na kontakt z dziadkami Aldony Mikolcz mają marne szanse, bo z troski o sędziwe okazy ich właścicielka stara się ich nie przewozić i nie zostawiać w obcych miejscach. Wyjątki zrobiła trzy.

Po raz pierwszy świat mógł obejrzeć część jej zbiorów w usteckim centrum kultury w 2022 roku, a niedługo potem w Herbaciarni w Spichlerzu w Słupsku, gdzie dziadki przysłuchiwały się promocji książki im poświęconej. Po raz trzeci wyszły na zewnątrz do Teatru Lalki Tęcza w Słupsku, gdzie stanęły w witrynach z okazji najnowszej premiery „Dziadek do orzechów” w reżyserii Eweliny Ciszewskiej.

Koleżanki miały lalki, a ona podejrzanego typa

Gdy miała dziesięć lat, dostała pod choinkę drewnianego żołnierzyka z paszczą, która rozgniata orzechy. Nie czuła się prezentem uszczęśliwiona, marzyła o łyżwach. No i kiedy koleżanki w szkole chwaliły się lalkami, ona raczej się swojej figurki wstydziła. Jednak dziadek był pożyteczny jako broń w wojnie ze starszym bratem Krystianem.
I jakoś w końcu zawładnął wyobraźnią dziewczynki, która, kiedy podrosła, zaczęła wyszukiwać mu na jarmarkach i pchlich targach towarzyszy.

- W dziadkach do orzechów ujmuje mnie ich różnorodność, fakt, że każdy jest inny, niepowtarzalny, kolorowy. Wszystkie mają wąsy, brody i duże oczy. Niektórzy się ich boją, a ja lubię ich tajemnice i nieznaną mi historię - pisze Aldona M. Mikolcz w swojej książce o domowej kolekcji.

Łupanie na trzy sposoby

Dziadki są robione z różnych materiałów, ale głównym jest drewno, zwykle klon, buk, lipa, brzoza i bukszpan. Powinno być twarde, wytrzymałe, bo dziadek ma twardy orzech do zgryzienia. I może to zrobić na trzy sposoby:
- Ze względu na budowę przyrządu można je podzielić na: udarowe (forma armatki oraz prasy), dźwigowe (z reguły postacie zwierzęce i ludzkie), oraz śrubowe (orzech umieszczony w zagłębieniu dociskany śrubą) - tłumaczy Aldona M. Mikolcz.

Bez dublerów

Najstarszy dziadek pani Aldony ma 100 lat, najwyższy 170 cm, taki z koroną na głowie, jest też chyba najdroższy, kolekcjonerka szacuje go na 1700 zł, najmniejszy, dwucentymetrowy, w okresie świątecznym jest zawieszany na choince.
Są dziadki żołnierze w barwnych mundurach armii całego świata, królowie, urzędnicy pocztowi, dobosze, górnicy, jest narciarz, myśliwi, leśnicy, strażacy...

- Najwięcej moich dziadków pochodzi z Niemiec, gdzie jest ich ojczyzna - mówi Aldona M. Mikolcz. - Dużą część kolekcji mam z USA, one zwykle są dosyć jarmarczne z wyglądu. No i nie brakuje reprezentantów innych krajów, jeden z moich ulubieńców przyjechał aż z Gruzji.

Poza figurkami są też w kolekcji karafki, filiżanki, świeczki i inne ozdoby z dziadkami. Słupszczanka dba o to, aby żaden eksponat się nie powtarzał. I ma w czym wybierać, bo od kiedy informacje o jej zbiorach przedostały się do mediów, dostaje wiele propozycji kupna, tak samo zresztą jak jej mąż. W biznesie, w którym działa, wieść o hobby żony szybko się rozniosła, a zagraniczni kontrahenci byli zdziwieni, że w Polsce jest tak duża kolekcja dziadków.

Dziadkowa afera plagiatowa

W Polsce najbardziej popularne są dwa „dziadkowe” skojarzenia. Od razu słyszymy w głowie dźwięki znanych utworów z baletu „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego.

- Kocham ten balet od dzieciństwa! - nie ukrywa emocji Aldona Mikolcz.- Uważam go za absolutne arcydzieło!
Drugie skojarzenie to oczywiście baśń niemieckiego pisarza Ernesta Theodora Amadeusza Hoffmana - o małej Klarze, która w Wigilię pomaga Dziadkowi do orzechów zwyciężyć walkę na śmierć i życie z Królem Myszy.

Aldona Mercedes Mikolcz przypomina jeszcze jednego autora tej baśni - Aleksandra Dumasa. To jego książka w tłumaczeniu Wandy Młodnickiej ukazała się w Polsce w 1927 roku.

- Dumas przedstawia tę historię jako własną niecałe trzydzieści lat po wydaniu jej przez Hoffmana. W 1846 roku w „Wiener Zeitchrift” ukazał się felieton „Znowu plagiat”, którego autor nie krył oburzenia postępowaniem Dumasa - opisuje kolekcjonerka.
I dodaje znaczące w tej sytuacji słowa, jakie miał kiedyś wypowiedzieć francuski pisarz: „skoro sam Pan Bóg popełnił plagiat, stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo, to mi również wolno naśladować swoich kolegów po piórze”.
- Na szczęście po regulacjach prawnych autor oryginału pozostał autorem i sprawiedliwości stało się zadość - konkluduje słupszczanka stojąca w tym konflikcie po stronie Hoffmana.

Masę zabawnych i poważnych historii związanych z dziadkami do orzechów Aldona Mercedes Mikolcz opisała w książce „W świecie dziadka do orzechów”. To nie tylko publikacja o ciekawej treści, ale i album pełen kolorowych zdjęć, na których pysznią się figurki z olbrzymiej i ciągle rosnącej kolekcji. Małe, duże, stare, młodsze, we wszystkich, nie tylko żołnierskich, mundurach świata, w pełni zdrowe i nieco uszkodzone. Pewnie i dzisiejsza publikacja przyczyni się do powiększenia zbiorów. Nudzi się gdzieś u was w domu samotny dziadek do orzechów? U Aldony Mercedes Mikolcz ze Słupska już nigdy nie będzie stał sam!

Anna Czerny-Marecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.