Pod topór poszło 2791 drzew. Sprawa umorzona

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Jakub Roszkowski

Pod topór poszło 2791 drzew. Sprawa umorzona

Jakub Roszkowski

Skandal z przetrzebieniem leśnego terenu w Białogardzie z zaskakującym finałem.

Po ponad roku od wszczęcia dochodzenia, przesłuchaniu dziesiątek świadków, a nawet obejrzeniu filmu ze zdarzenia, Prokuratura Rejonowa w Białogardzie umorzyła jednak sprawę nielegalnej wycinki kilku tysięcy drzew na terenie należącym do białogardzkiego samorządu.

- Nie oznacza to jednak, że nie stwierdzono przestępstwa. Wręcz przeciwnie, stwierdzono aż dwa - podkreśla Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Potwierdzono zwykłą, ordynarną kradzież, ale także przestępstwo polegające na dokonaniu zniszczeń w świecie roślin o znacznych rozmiarach. I nie ma co do tego wątpliwości. Oba te przestępstwa są zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. Ale niestety, wobec niewykrycia sprawcy, sprawa rzeczywiście została umorzona - przyznaje prokurator.

- Jak to możliwe, że w dużym mieście, na terenie należącym do samorządu, wycięto w pień prawie 3 tysiące drzew i nikt tego nie zauważył? - nie kryje oburzenia Robert Borkowski, radny miejski z Białogardu, który ponad rok temu zgłosił do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na nielegalnej wycince drzew i narażeniu przez to samorządu na poważne straty, nie tylko w środowisku, ale także straty finansowe. Wczoraj radny Borkowski złożył więc do sądu skargę na postanowienie prokuratury. Według niego wskazówki, które zostały przekazane policji, dają podstawy do postawienia zarzutów.

Prokurator Ryszard Gąsiorowski zapewnia jednak, że umorzenie postępowania nie oznacza, że sprawa zostaje zamknięta i odłożona na półkę. - Owszem, nie trwają już żadne czynności procesowe, ale policja ma nadal obowiązek szukać informacji o ewentualnych sprawcach. Przedawnienie tej sprawy nastąpi dopiero za 10 lat - zauważa jeszcze prokurator.

Przypomnijmy, do wycinki doszło w 2015 roku. Zleciło ją miasto, ale - jak mówił wtedy burmistrz - miały być usunięte tylko krzewy i drzewa do 10. roku życia. Tymczasem, jak stwierdził dendrolog, wycięto aż 2791 drzew, z czego 1135 to drzewa powyżej 10 lat. A na to trzeba było mieć pozwolenie. Zleceniobiorca zapewniał jednak, że tych 10-letnich drzew nie ruszał.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.