Piłkarz talent musi poprzeć pracą

Czytaj dalej
Fot. Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic

Piłkarz talent musi poprzeć pracą

Rajmund Wełnic

Z Tadeuszem Dattą, trenerem koordynatorem Akademii Piłkarskiej Szczecinek, rozmawiamy o funkcjonowaniu klubu: czy ma szansę wyszkolić talent na miarę Roberta Lewandowskiego?


Za rok AP Szczecinek będzie obchodzić 10-lecie istnienia. Początkowo przejęła grupy młodzieżowe Wielimia i Darzboru kontynuując szkolenie, ale wkrótce w dorosły futbol będą wchodzić piłkarze, którzy zaczynali od podstaw w AP. Kto i ile osób Pańskim zdaniem z obecnego narybku ma szansę zrobić karierę w futbolu?

Bardzo ciężko mówić o tym kto na dzień dzisiejszy zrobi karierę. Doświadczenie pokazuje, że czasami niepozorny zawodnik rozwija się, a okrzyknięty talentem przepada. Tu sprawdza się zasada, że trzeba mieć „ziarno polotu i... wylać beczkę potu”, a sam talent nie wystarczy. Kto tego nie zrozumie, nie zrobi żadnej kariery. Zawsze za przykład podaję Sebastiana Milę, który grał w kadrze woj. koszalińskiego, którą prowadziłem w latach 1995-97 i był powoływany przeze mnie jako 18-19 zawodnik. Jednak ambicja, z jaką podchodził do zajęć dawała nadzieję, że może z niego coś być i nie pomyliłem się. Pracą i zaangażowaniem - z tamtej ekipy, która zdobyła 4. miejsce w Polsce - karierę zrobił tylko on. Pozostali poginęli w III, IV ligach. Już w tym roku mieliśmy przypadki, że ściągnięci przez nas zdolni zawodnicy z okolicznych miejscowości po miesiącu pobytu w szkole i internacie rezygnowali, gdyż jak powiedział jeden „przerosło go to, że trzeba oprócz godzin wf w klasie jeszcze trzy razy trenować”.

Bijecie rekordy w liczbie trenujących, ile osób teraz gra w APSz, ile osób trenuje?

Liczba ta zmienia się co chwilę. Kilka dni temu robiliśmy statystykę i mamy 321 zawodników, którzy trenują w 13 grupach treningowych. Liczba ta zmienia się cały czas, jedni odchodzą, przychodzą nowi. Czasami bywa tak, że dziecko nie jest zainteresowane, ale na siłę przyprowadza go rodzic. Dzieciak po prostu męczy się i po pewnym czasie rezygnuje. Mamy w tej chwili ze mną 16 trenerów i jednego asystenta. Wszyscy mają licencję UEFA lub tytuł trenera II klasy, co chwila ktoś się dokształca. Jakość szkolenia trenerów była jednym z priorytetów w chwili objęcia funkcji koordynatora.

Jak wygląda finansowanie, kto łoży na klub?

Główne źródło utrzymania to dotacja miasta. Jesteśmy na obrzeżu województwa i każdy wyjazd w juniorach młodszych, starszych czy trampkarzach do Szczecina czy Świnoujścia pochłania duże wydatki. Cztery roczniki (2008-2011) bardzo mocno wspiera Kronospan i jest głównym sponsorem tych grup. Pozostała część to składki członkowskie, inni sponsorzy oraz rodzice, którzy czasami pomagają nam w dowiezieniu swoich dzieci na zawody i turnieje. Za co serdecznie im dziękuję!

Nie szkoda Panu szansy, jaką kilka lat temu był awans do Centralnej Ligi Juniorów? Dlaczego z tego się wycofano?

Szkoda... Ale nie ja o tym decydowałem, bo wtedy nie byłem koordynatorem i nie było mnie w Akademii. Ale wiem, że wszystko robiono, żeby ci zawodnicy grali, a potem raptem podjęto decyzje, żeby z tego się wycofać. Wiem, że nawet Bałtyk Koszalin chciał wypożyczyć kilku swoich zawodników, żeby AP wzmocnić. Zawodnicy byli tym bardzo zaskoczeni i rozżaleni. Wiem o tym bo większość chodziła do klasy sportowej w „ekonomiku”, którą trenowałem. Najlepsi zawodnicy odeszli do Pogoni Szczecin. Reszta zasiliła IV-ligowy Wielim, który jak wiadomo spadł z ligi i to było początkiem końca Wielima. Z tamtej ekipy w Szczecinku dziś pozostał w MKP tylko Mateusz Malczyk.

Będzie jeszcze kiedyś druga taka szansa?

Już w tym roku jest! Juniorzy starsi prowadzeni przez Grzegorza Zagierskiego i Krzysztofa Siemaszko zajmują 2. miejsce w lidze i na wiosnę wszystkie mecze wygrali. Pokonali ostatnio o u siebie lidera Stal Szczecin 3:0 oraz na wyjeździe Błękitnych Stargard 2:1. Gdyby wygrali ligę, to są jeszcze są baraże. Z losowania wynika, że mistrz woj. zachodniopomorskiego będzie grał dwumecz ze zwycięzcą z woj. opolskiego. Tam prowadzi Odra Opole, a na 2. miejscu jest MKP Kluczbork. Daleka droga jeszcze. Zresztą szykuje się w tym temacie prawdziwa rewolucja, do tej pory są dwie grupy centralnej ligi juniorów: wschodnia i zachodnia, a PZPN planuje zrobić jedną I i dwie II ligi. Będzie to skutkować tym, że np. Pogoń Szczecin będzie musiała jeździć do Rzeszowa, a Jagiellonia do Śląska Wrocław, czyli tak jak seniorzy. PZPN obiecał że będzie w dużej mierze finansował te rozgrywki. Uważam, że na dzień dzisiejszy jesteśmy jeszcze za słabi żeby rywalizować z Lechem, Legią czy innymi potentatami.

Czy wielu młodych piłkarzy odchodzi z AP do innych szkółek w ostatnich latach?

Co roku ktoś nam ucieka i nie mamy na to wpływu, że odchodzą. W zeszłym sezonie Pogoń Szczecin wykupiła Mateusza Bartolewskiego, który z Pogonią zdobył wicemistrza Polski Juniorów. W tym sezonie niechciany w Szczecinie Kacper Obłąkowski przeszedł do Arki Gdynia do gimnazjum i gra już w reprezentacji woj. pomorskiego. Wcześniej też odchodzili, chociażby Białczyk do Lecha czy Radziński do Pogoni, zaliczając już występy w reprezentacji Polski U-16. Mateusz Góra był we Włoszech, teraz wylądował w II lidze słowackiej. Są jeszcze inni w Lechu, Gwardii i Pogoni Szczecin. W tym roku też już są zapytania odnośnie juniorów starszych czy zawodników z młodszych roczników. Prawo unijne jest takie, że do 13. roku życia rodzic decyduje, iż w każdej chwili może zabrać swoje dziecko i klub do tego nic nie ma. Powyżej 13. roku życia PZPN ustalił ekwiwalenty pieniężne w przypadku odejścia do innego klubu. Wtedy wpadają jakieś pieniądze, ale one nie rekompensują poniesionych wydatków. Prawda jest taka, że dopóki nie będzie silnej piłkarskiej drużyny seniorów na poziomie co najmniej 3. ligi w Szczecinku, to najlepsi będę uciekać. Chociażby dlatego, że nie mamy silnego ośrodka akademickiego.

Czy jest możliwe zabezpieczyć się przed podbieraniem najlepszych zawodników przez szkółki dużych klubów?

Magia takich klubów jak Lech, Pogoń, Arka działa przede wszystkim na rodziców. Jak usłyszą te nazwy to nie słuchają już trenerów i wykonują od razu nerwowe ruchy. Wielokrotnie tłumaczymy, że jeszcze jest za wcześnie, aby zawodnik odchodził w wieku 11-12 lat. Może zginąć w tłumie i lepiej żeby jeszcze poczekał i wyjechał później. Ale rodzice wiedzą lepiej i potem dochodzi do tego, że po pół roku sami proszą, żeby dziecko wróciło, bo nie dało rady. Powroty z Pogoni czy Zawiszy Bydgoszcz o tym świadczą. Pozytywnym przykładem jest tutaj Mateusz Bartolewski. Wcześniej już był w kręgu zainteresowań Lecha Poznań, Lechii Gdańsk, grał w reprezentacji woj. zachodniopomorskiego. Jednak dopiero jak w wieku juniora młodszego zaczął trenować i grać ze starszymi, rozwinął się i Pogoń Szczecin po obserwacji wykupiła go. Nikomu nie blokujemy rozwoju umiejętności i - jak mają ofertę - to nie zdarzyło się, że po zapłaceniu ekwiwalentu blokujemy transfer. W innych klubach wygląda to tak, że klub podpisuje z rodzicami umowę albo płacą większe składki i mogą odejść w każdej chwili. Albo mniejsze składki i w razie odejścia klub inkasuje ekwiwalent. Z zawodnikami powyżej 16. lat podpisywane są kontrakty na śmieszne sumy 100 -200 zł miesięcznie. Małe, ale zawsze to kontrakt. Wtedy zgodnie z przepisami klub może decydować o wysokości transferu, bo zawodnik ma kontrakt, a nie umowę o amatorskim uprawianiu sportu. Kontrakt musi być zgłoszony do PZPN i wojewódzkiego związku oraz musi być od niego odprowadzany podatek. Nas niestety nie stać, żeby z 20 juniorami podpisywać kontrakt nawet na 100 zł, płacić im i odprowadzać od tego podatki.

Może nie tyle chodzi o blokowanie rozwoju, ale o zabezpieczenie interesu klubu, czyli zagwarantowanie sobie udziału w późniejszych, ewentualnych transferach. Jak to robicie?

Tak, jak najbardziej. Jeżeli zawodnik wystąpi w pierwszym zespole, to do naszego klubu wpada odpowiednia suma i jest ona już znacząca (rzędu 20-30 tysięcy) oraz jest zapis o odpowiednim procencie w przypadku dalszego transferu. Ale kluby też kombinują… Mieliśmy zapis, że jeżeli zawodnik wystąpi w trzy razy w pierwszym zespole, to ta suma jest przelewana na nasze konto. Zawodnik zagrał w Ekstraklasie raz, potem zagrał drugi mecz w Pucharze Polski i trener, który dawał mu szansę został zwolniony, a zawodnik został wypożyczony za darmo do II ligi. I zabrakło jednego spotkania, aby znacząca suma wpadła do nas.

AP przyświecała idea skupienia szkolenia w jednym klubie w mieście. Tymczasem w Szczecinku mamy AP Reissa, była próba zaszczepienia AP Lecha Poznań, próbował juniorów reaktywować Wielim. Konkurencja dobrze Wam robi?

Jak najbardziej! Chciałbym, żeby takich akademii w Szczecinku było kilka, bo nie wszystkich stać, aby prowadzić szkolenie aż do wieku juniora i wcześniej czy później oni do nas czy MKP wrócą. Każda konkurencja podnosi jakość. Widzimy to po sobie. Oprócz wspomnianego Lecha, również Pogoń chciała u nas otworzyć szkółkę, ale to wszystko jest trochę na innych zasadach. Kluby dają swoją nazwę, udostępniają tylko dla trenerów konspekty zajęć i biorą haracz. Nie mi to osądzać, ale na dzień dzisiejszy opłata 120 zł, jaką sobie zażyczono w innej akademii za dwa treningi tygodniowo, to moim skromnym zdaniem jest za dużo na warunki naszego miasta. Niewiele osób na to stać. U nas jest opłata 30 zł, najniższa w regionie i bez wsparcia sponsorów i przede wszystkim miasta, sama Akademia nie dałaby rady szkolić takiej ilości zawodników. Od 2008 rocznika zawodnicy mają 3-4 treningi tygodniowo. Dlatego być może z tego powodu Lech nie wypalił. Ale jak czytam, że Pogoń w gminie będzie chciała otworzyć szkółkę, to patrzę na to trochę z przymrużeniem oka. Życzę im najlepiej i pierwszy pogratuluję władzom gminy, jak coś takiego powstanie. Zresztą władze same już zauważyły, że projekt ten musi być wsparty dużym zaangażowaniem finansowym rodziców.

Odnoszę wrażenie, że sympatycy obu szczecineckich klubów czekają, kiedy MKP przekształci się w Darzbór i wszystko - łącznie ze szkoleniem młodzieży - wróci do dawnego stanu. Nie utrudnia to wam pracy?

My nie patrzymy, jaka będzie nazwa, to jest marginalny problem. Oczywiście ubolewam, że z mapy zginęły takie historyczne nazwy jak Darzbór czy Wielim. Czas pokaże, jak to dalej wszystko się rozwinie. Nie podejrzewam, że dojdzie do zmiany. Chociaż można zauważyć, że na mieście większość kibiców mówi, że idzie na mecz Darzboru, a nie MKP. Kiedy w sierpniu 2015 wiceburmistrz Daniel Rak zaproponował mi objęcie funkcji koordynatora Akademii, powiedziałem, że najważniejszy cel to zakończenie „wojny” na szczeblu młodzieżowym. Nie mamy problemów, aby ktokolwiek od nas przechodził do AP Reissa i od nich do nas. Nie stwarzamy sobie problemów i nie wchodzimy sobie w drogę. My robimy swoje, oni zadecydowali o „przyjaźni” i połączeniu z Barwicami i Bornem w kategorii trampkarzy. Młodsi natomiast nie grają z nami, bo przenieśli się do... powiatu koszalińskiego. Na dobrą sprawę spotykamy się sporadycznie podczas halowych turniejów i nie mamy żadnych konfliktów. Druga rzecz to umożliwienie zdolnym juniorom gry w seniorach. Wtedy to nie było możliwe, bo były inne kluby i trzeba by było robić transfery, a dobry zawodnik w wielu 17-18 lat musi już grać w seniorach na poziomie IV ligi. Od tego sezonu jest to już możliwe. W seniorach już wystąpiło 5 zawodników z Akademii. Wszystko zależy od tego, czy trener seniorów ich widzi w składzie, ale mają już taką możliwość.

Rajmund Wełnic

Z lokalną prasą - najpierw Głosem Pomorza, a następnie Głosem Koszalińskim - jestem związany od 1995 roku. Do redacji trafiłem niemal prosto po studiach. Mam to szczęście, że mogę pisać o swoich pięknych rodzinnych stronach - Szczecinku i powiecie szczecineckim. Szczęśliwie żonaty z Martyną, jakżeby inaczej - mieszkanka Szczecinka. Wolny czas "pożerają" mi obecnie pociechy (Zuzia, 2009) i Felek (2015). Zaciekły kibic piłkarski.


Mieszkaniec Szczecinka od urodzenia, z tym miastem związany razem z rodziną na dobre i złe. Pisałem o Szczecinku i powiecie szczecineckim w Głosie Pomorza, a obecnie w Głosie Koszalińskim, naszym dodatku Głosie Szczecinka oraz na portalach gk24.pl i szczecinek.naszemiasto.pl Z wykształcenia i zamiłowania historyk, więc dzieje regionalne zajmują dużo miejsca w mojej działalności. Cenię sobie interakcje i współpracę z Czytelnikami, którzy współtworzą nasz portal. Piszę dla Nich, z Nimi i o Nich

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.