Pieniądze z 500 plus zostawimy w salonach samochodowych

Czytaj dalej
Janusz Szymonik

Pieniądze z 500 plus zostawimy w salonach samochodowych

Janusz Szymonik

Od początku roku gwałtownie rośnie liczba sprowadzanych z Zachodu - głównie z Niemiec - używanych samochodów. Do końca kwietnia zarejestrowano 295 tys. takich pojazdów, co daje 16-procentowy wzrost w porównaniu do 2015 r. Czy to efekt rządowego programu 500 plus?

Według sondażu przeprowadzonego wśród klientów sieci salonów sprzedaży aut używanych AAAAuto na temat czynników wpływających na decyzje, aż 78 proc. badanych zadeklarowało, że chce wykorzystać na zakup samochodu środki pochodzące z programu 500 plus. W tej grupie aż 67 proc. zamierza spłacać auto w comiesięcznych ratach pochodzących właśnie z pomocy rządowej. Sondaż został przeprowadzony na próbie 2 tysięcy osób w maju i w czerwcu. (Jakie samochody najchętniej kupują Polacy za 500 plus - czytaj na str. 18).

Z tym 500 plus na auto chyba jest coś na rzeczy. Wsparcie rządowe to dla wielu rodzin swoisty dar od losu, dzięki któremu można łatać dziury w budżecie domowym, przeprowadzić remont, na który nie było nas wcześniej stać, zakupić sprzęty AGD lub RTV, albo samochód, na raty, nowy lub używany. I nie ma w tym niczego złego. W sytuacji, gdy rodzice, np. z trójką dzieci, nie mieli auta, a teraz w nie zainwestowali, oszczędzają sporo pieniędzy choćby na biletach komunikacji miejskiej i kolejowych, mają łatwiejszy dostęp do instytucji kulturalnych i sportowych (dzięki mobilności), oszczędzają też sporo czasu, co w efekcie wychodzi na dobre dla ich dzieci. Mam na myśli oczywiście te rodziny, które do tej pory radziły sobie finansowo, a teraz okazało się, że stać je nawet na zakup auta. Wsparcie 500 plus przysługuje niezależnie od sytuacji materialnej rodziny.

Jednak takie konsumpcyjne podejście do wydawania pieniędzy z 500 plus nie podoba się wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu. W poniedziałek, na spotkaniu z sympatykami PiS w Bydgoszczy, polityk mówił bez ogródek: - Wychowanie człowieka postsocjalistycznego trochę polegało na znanym haśle „róbta, co chceta” - zadłużajcie się i kupujcie. (...) W dłuższej perspektywie to nam nie zbuduje PKB. Państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności. A przypominam, że 500 plus jest na kredyt. Zadłużyliśmy się dodatkowo na 20 miliardów złotych, bo chcemy promować dzietność. Jesteśmy we własnym gronie, nie musimy mówić sobie tylko pięknych słów - mówił wicepremier. Ale już w środę wycofywał się z krytyki 500 plus, tłumacząc, że jego słowa zostały źle zinterpretowane.

Czy poniedziałkowe obawy Morawieckiego są uzasadnione, dowiemy się pewnie za 2-3 lata. W kwietniowych badaniach Finansowego Barometru ING tylko 23 proc. respondentów zadeklarowało, że środki z 500 plus zamierza zaoszczędzić na przyszłość, zaś 53 proc. pieniądze przeznaczy na bieżące wydatki.

TWITTER: @januszszymonik

Janusz Szymonik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.