Pedofilia w Kościele: Poznańska kuria na pół roku zahamowała śledztwo ws. molestowania ministranta. Szymon czuje się oszukany

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Łukasz Cieśla

Pedofilia w Kościele: Poznańska kuria na pół roku zahamowała śledztwo ws. molestowania ministranta. Szymon czuje się oszukany

Łukasz Cieśla

W głośnej sprawie molestowania byłego ministranta z Chodzieży, poznańska kuria na pół roku zahamowała śledztwo prokuratury. Abp Stanisław Gądecki najpierw zasłaniał się tajemnicą zawodową ws. księdza, którego w postępowaniu kanonicznym ukarano wydaleniem z kapłaństwa. Gdy po 6 miesiącach sąd nakazał mu wydanie dokumentów, kuria oświadczyła, że... dokumentów od dawna nie posiada, bo wysłała je do Watykanu.

- Jest to niezręczność i brak dojrzałości w komunikacji. Rozsądek nakazywałby, by nie przedłużać sprawy i od razu powiedzieć, że dokumenty zostały wysłane do Watykanu

– komentuje ksiądz Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy KEP.

O sprawie Szymona, byłego ministranta z Chodzieży, piszemy od wielu miesięcy. Wiadomo, że wskutek postępowania poznańskiej kurii wydalono z zawodu molestującego go księdza. Ale w prokuraturze księża z poznańskiej kurii nie podawali szczegółów z postępowania kanonicznego. Zasłaniali się niepamięcią oraz tajemnicą zawodową. W końcu chodzieski prokurator Paweł Ciesielczyk, w grudniu 2018 roku, zażądał dokumentów od abpa Stanisława Gądeckiego i jednocześnie zwolnił go z tajemnicy zawodowej.

Więcej: Pedofilia w Kościele: "nie wiem, nie pamiętam". Oto uniki poznańskich księży ws. ukaranego księdza

Prokurator liczył, że z dokumentów sprawy kanonicznej dowie się o kolejnych dowodach ws. księdza Krzysztofa G., który miał molestować Szymona. Tym bardziej, że obwiniany ksiądz w śledztwie prokuratury wszystkiemu zaprzeczał i nie ma zarzutów. Za to przed księżmi z kurii miał się do wszystkiego przyznać i został ukarany.

Pedofilia w Kościele: kuria dopiero po pół roku przyznała, że nie ma dokumentów

Na postanowienie z grudnia 2018 roku, ws. wydania dokumentów i zwolnienia z tajemnicy, zażalił się abp Stanisław Gądecki.

Abp Stanisław Gądecki zasłaniał się tajemnicą zawodową ws. księdza molestującego ministranta. A gdy sąd nakazał mu wydanie dokumentów, kuria dopiero
Adrian Wykrota Szymon z Chodzieży jest rozczarowany postawą poznańskiej kurii. Bo śledztwo, w którym jest pokrzywdzonym, stanęło w miejscu przez brak współpracy poznańskiej kurii.

Powołał się na tajemnicę zawodową. Słowem nie wspomniał, że dokumentów nie posiada. Dlatego sprawa trafiła do chodzieskiego sądu, który 10 czerwca nakazał arcybiskupowi wydanie dokumentów. Reakcja kurii była natychmiastowa. Nie wydała dokumentów, bo oświadczyła, że... od dawna ich nie ma, ponieważ wysłała je do Watykanu. Również prokuratura dostała taką informację.

Zobacz wideo:

- Prokuratura niedawno otrzymała z kurii potwierdzenie wysłania do Watykanu interesujących nas dokumentów. Miały zostać tam wysłane już w zeszłym roku, jeszcze przed wystąpieniem prokuratury o ich wydanie

– mówi prokurator Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Teraz prokuratura zwróci się do Watykanu o pomoc prawną, czyli o nadesłanie dokumentów księdza molestującego ministranta. Tyle że tę czynność, czyli zwrócenie się do Watykanu, można było przeprowadzić już w zeszłym roku. Stałoby się tak, gdyby poznańska kuria nie wchodziła w bezprzedmiotowy spór prawny ze śledczymi.

Zobacz też: Szymon zawiadomił kurię o molestowaniu. Ksiądz Krzysztof został "po cichu" odwołany z parafii

Jak prokuratorzy komentują postawę kurii? Czy ich zdaniem nie doszło do utrudniania śledztwa, poprzez brak jasnej informacji ze strony kurii? - Nie czujemy się wprowadzeni w błąd – zapewnia prokurator Michał Smętkowski.

- Kuria, jako strona postępowania, miała prawo kwestionować żądanie prokuratury ws. wydania dokumentów

– przekonuje.

W zupełnie innym tonie wypowiada się adw. Artur Nowak, pełnomocnik skrzywdzonego ministranta. - Prokuratura nie czuje się wprowadzona w błąd? Za to pokrzywdzony czuje się oszukany przez kurię. Szymon liczył na wydanie tych dokumentów, na postawienie księdzu zarzutów i na sprawiedliwość. Ale kuria, poprzez swoją postawę, utrudniła śledztwo, które utknęło w miejscu na pół roku. Ten czas został stracony. Przecież gdyby kuria od razu powiedziała, że nie ma dokumentów, prokuratura już w zeszłym roku mogłaby zwrócić się do Watykanu.

Sekret papieski ws. pedofilii w Kościele? "Jest klincz między prawem świeckim i kościelnym"

Poznańska kuria nie odpowiedziała na nasze pytania, dlaczego weszła z prokuraturą w bezprzedmiotowy spór prawny oraz dlaczego od razu nie powiedziała, że dokumentów nie posiada.

Zobacz też: Poród na poznańskiej plebanii: dziecko księdza zmarło, kuria "ukarała" go klasztorem

Wiadomo, że kuria w tej sprawie powołuje się na tzw. sekret papieski. To zasada wynikająca z prawa kanonicznego, że

Abp Stanisław Gądecki zasłaniał się tajemnicą zawodową ws. księdza molestującego ministranta. A gdy sąd nakazał mu wydanie dokumentów, kuria dopiero
fot. Andrzej Banaś Ksiądz Adam Żak: - Jeśli poznańska kuria rzeczywiście dopiero po kilku miesiącach powiadomiła prokuraturę, że nie ma dokumentów, jest to niezręczność i brak dojrzałości w komunikacji. Rozsądek nakazywałby, by nie przedłużać sprawy i od razu powiedzieć, że dokumenty zostały wysłane do Watykanu

dysponentem tego rodzaju dokumentów jest Stolica Apostolska. O komentarz poprosiliśmy księdza Adama Żaka. Jest koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski, którą kieruje… abp Gądecki.

- Jeżeli ksiądz został wydalony z kapłaństwa, akta z zakończonego postępowania kanonicznego w sprawach o wykorzystanie seksualne osoby małoletniej są przekazywane przez kurię do Watykanu. Nie wiem, czy w kurii zostają jakieś kopie. Przekazania dokumentów wymagają normy "O najcięższych przestępstwach" w Kościele. Dokumenty te są objęte „sekretem papieskim”, którym kuria jest związana. Oznacza on, że wszystkie tego typu dokumenty muszą zostać wysłane do Stolicy Apostolskiej i są jej własnością. To oczywiście stoi w sprzeczności z jednoczesnymi zaleceniami Watykanu, wzmocnionymi przez papieża Franciszka w ostatnim motu proprio "Wy jesteście światłem świata", by poszczególne diecezje współpracowały z organami państwowymi. Zwrócił również na to uwagę abp Scicluna podczas niedawnej wizyty w Polsce. Zapowiedział, że Watykan będzie pracował nad tym, by uniknąć tego klinczu, z którym obecnie mamy do czynienia. Ten klincz między respektowaniem prawa świeckiego i kościelnego leży po stronie Kościoła, który musi sobie z tym poradzić i usunąć tę sprzeczność – zwraca uwagę ksiądz Adam Żak.

O postawie poznańskiej kurii, w tej konkretnej sprawie, ksiądz Adam Żak słyszał jedynie w mediach. - Jeśli poznańska kuria rzeczywiście dopiero po kilku miesiącach powiadomiła prokuraturę, że nie ma dokumentów, jest to niezręczność i brak dojrzałości w komunikacji. Rozsądek nakazywałby, by nie przedłużać sprawy i od razu powiedzieć, że dokumenty zostały wysłane do Watykanu. Sądzę, że sprawy przybrały taki właśnie obrót za radą prawników, z których korzystała poznańska kuria. Odpowiedź Stolicy Apostolskiej, która została poproszona o pomoc prawną, będzie zapewne precedensem i wskazówką dla Kościoła w Polsce, jak postępować w podobnych przypadkach w przyszłości. Przy czym wiem, że całkiem niedawno w podobnej sprawie kuria kielecka przekazała prokuraturze interesujące ją dokumenty – podkreśla ks. Adam Żak.

Kuria w Kielcach poszła na współpracę ws. księdza-pedofila. "Prokuratura była zadowolona"

Przypadek kieleckiej kurii jest bardzo ciekawy. A księża, z którymi rozmawialiśmy zwracają uwagę, że stanowisko Kościoła w Polsce nie jest jednolite. Wiele zależy od miejscowego biskupa i jego otwartości. W przypadku Poznania – współpraca kuleje. Za to kuria w Kielcach, choć ją również obowiązuje tzw. sekret papieski, poszła na współpracę z miejscową prokuraturą.

Chodzi o przypadek księdza ze Świętokrzyskiego, który został nagrany ukrytą kamerą przez braci Sekielskich. W ich głośnym filmie „Tylko nie mów nikomu” ksiądz przyznał się, że przed laty molestował dorosłą dziś kobietę. Przyznał również, że ofiar było więcej. Na podstawie filmu prokuratura wszczęła śledztwo. Miejscowa kuria pomogła śledczym w dojściu do prawdy.

Zobacz także: Nie będzie przeszukania poznańskiej kurii. Prokuratura poprosi o pomoc Watykan

- W styczniu tego roku, gdy pan Sekielski zbierał materiały do swojego filmu, dowiedzieliśmy o zastrzeżeniach wobec jednego z księży. Zostało wówczas szybko wszczęte wstępne dochodzenie kanoniczne, którego wyniki, zgodnie z prawem kanonicznym, przesłaliśmy do Watykanu. Gdy niedawno prokuratura wystąpiła do nas o informacje z tej sprawy, nie daliśmy jej dokumentów tego postępowania, bo one są w Watykanie. Ale przygotowaliśmy dla niej dokument, w którym wskazaliśmy, o jakie zdarzenia z udziałem tego księdza chodziło oraz jakie były ustalenia naszej kurii w tym zakresie. To nie jest objęte żadnym sekretem papieskim. Postąpiliśmy tak, aby być w zgodzie z prawem kanonicznym oraz by współpracować z organami państwowymi. Z tego co słyszałem, prokuratura była zadowolona z udzielonej przez nas odpowiedzi – mówi ksiądz Mirosław Cisowski, rzecznik kieleckiej kurii.

W jaki sposób rzecznik kurii w Kielcach komentuje postawę poznańskiej kurii, która nie tylko nie wydała dokumentów, ale i długo nie informowała prokuratury, że wcale ich nie posiada?

- To są na pewno różne sprawy i różne jest w nich podejście. My w takiej sytuacji byśmy od razu powiedzieli, że nie mamy dokumentów. Nie ma sensu prowadzić żadnej gry, nie należy kombinować

– odpowiada ksiądz Mirosław Cisowski, rzecznik kurii w Kielcach.

Prokuraturze z Chodzieży pozostaje teraz czekać na odpowiedź z Watykanu. Nie wiadomo, jak Stolica Apostolska zareaguje na wniosek o wydanie dokumentów ws. księdza molestującego ministranta z Chodzieży.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.