Od Mause Insel do Mysiej Wyspy. Historia jednego lokalu nad Trzesieckiem

Czytaj dalej
Fot. archiwum Maciej Turkowski
Rajmund Wełnic

Od Mause Insel do Mysiej Wyspy. Historia jednego lokalu nad Trzesieckiem

Rajmund Wełnic

Potencjał tego miejsca mieszkańcy Szczecinka dostrzegli już 100 lat temu.

Mysia Wyspa to skrawek lądu położony na drugim brzegu jeziora Trzesiecko, mniej więcej na wysokości szpitala. Dziś to adres znany dobrze chyba wszystkim mieszkańcom, choć dekadę temu wcale nie było to takie oczywiste. Miejsce było potwornie zapuszczone, właściwie w niczym nie różniło się od okolicznych brzegów gęsto porośniętych krzakami i drzewami.

O tym, że kiedyś tętniło tu życie, świadczyły właściwie jedynie resztki fundamentów, stalowe rury, którymi doprowadzono wodę pod dnem jeziora, posadzki wyglądające tu i ówdzie spod chaszczy i mchu. I wspomnienia oraz zdjęcia przedwojennych mieszkańców Neustettin, którzy mieli tu restaurację Mause Insel, czyli właśnie Mysią Wyspę. Nie od razu jednak Rzym zbudowano.

Wszystko zaczęło się nad wyraz skromnie na przełomie XIX i XX wieku, gdy rodziła się moda na wypoczynek i Hugo Schumacher dostrzegł potencjał tego miejsca. Założył niewielki lokal w środku Klosterwald, czyli Lasu Klasztornego, jak nazywa się las od Świątek do Trze-sieki. Są zdjęcia przedstawiające Mause Insel jako polankę nad jeziorem z jedną tylko ławką i stolikiem. Potem stanęła skromna, drewniana szopa z małym ogródkiem.

1200 gości!

Jak sama nazwa wskazuje, była tu zapewne wyspa. Ze stałym lądem połączono ją wąską, kilkudziesięciometrowa groblą. Większość gości docierała tu jednak albo swoimi łódkami lub spacerowymi łodziami motorowymi cumującymi przy pomoście. Z czasem lokal znacznie się rozrósł. Już w okresie międzywojennym powstała imponująca restauracja. Murowany, parterowy pawilon ładnie komponował się z otoczeniem. Centralną część polany zajęła plenerowa, ażurowa konstrukcja ogrodzona parkanem. Wewnątrz wielkiej altany stanęły stoliki i krzesełka. Na środku była scena do tańczenia, a gościom z małej muszli koncertowej przygrywała orkiestra. Foldery reklamowe z tych czasów głosiły, że Mause Insel może jednorazowo przyjąć aż 1200 osób!

Powojenne losy restauracji były smutne, choć jeszcze do lat 50. lokal jakoś funkcjonował. We wspomnieniach mieszkańców majaczy obraz imprez i zabaw w tym okresie. Później lokal został opuszczony i rozebrany lub rozkradziony przez szabrowników. Z czasem dzika przyroda wróciła po swoje, upodabniając to miejsce do lasu. I tylko od czasu do czasu poszukiwacze skarbów penetrowali zarastające ruiny w poszukiwani reszek zastawy stołowej z napisem Mause Insel. Choć pamiętam, że nieśmiałe próby utrzymania jakiejś turystyki tu były. Sam biwakowałem tu jeszcze w latach 80., istniał wtedy niewielki drewniany pomost, ustawicznie dewastowany przez wandali.

Reaktywacja

Zmieniło się to dopiero już w tym stuleciu, gdy burmistrzem Szczecinka został Jerzy Hardie-Douglas. Na początek wykarczowano skrawek lasu, urządzono pomost z pływających pontonów z wojskowego demobilu, do którego zaczął przybijać stateczek spacerowy Bayern. Przez rok czy dwa działalność gastronomiczną - dosłownie pod namiotem w przyczepie kempingowej - prowadził lokalny przedsiębiorca. W takiej formule nie miało to jednak szans na powodzenie, na dodatek właścicielem terenu były Lasy Państwowe. Stąd miasto zdecydowało się na strategiczną decyzję - wymieniło się z leśnikami na nieruchomości stając się właścicielem Mysiej Wyspy i powoli zaczęło ją reaktywować.

Działkę wykarczowano, odtworzono plażę (z czasem przywieziono nawet piasek znad Bałtyku), doprowadzono prąd, kanalizację i wodę. Pływające pontony zastąpił solidny pomost zbudowany z unijnym wsparciem programu Civitas Plus Renaissance. Pojawiła się także drewniana wiata - stopniowo rozbudowywana - z pawilonem gastronomicznym, miejscem na ognisko, placem zabaw i turystyczną infrastrukturą wciąż rozbudowywaną. Życie tchnęła też w Mysią Wyspę Bożena Obłamska, gastronomik z pomysłem, która dzierżawi lokal od miasta. Choć na początku wcale nikt nie palił się tu do prowadzenia działalności.

I Mysia Wyspa zaczęła wracać z zaświatów. Dziś - co prawda sezonowo i w rytm pogody - na plaży wylegują się miejscowi, zaglądają rowerzyści robiący pętle wokół Trzesiecka, są imprezy, ogniska.

Plany - zwłaszcza na początku - miała może nieco większy rozmach, ale życie je zweryfikowało, co nie znaczy, że przed Mysią Wyspą nie ma szerszych perspektyw. Przypomnijmy, że nieżyjący już niestety Bogusław Sobów, pierwszy szef Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, myślał o budowie - wspólnie przez samorząd dający działkę i prywatnego inwestora wykładającego gotówkę - ośrodka wypoczynkowego. Chciał tu odtworzyć wielką restaurację o wymiarach 18 na 24 metry wykonaną z bali i postawić w kilku etapach nawet 50 domków wypoczynkowych o wysokim standardzie z piętrem oraz tarasem mających pomieścić nawet 300 gości. Jest w końcu i dość śmiała wizja połączenia Mysiej Wyspy z miastem kolejką gondolową na słupach ustawionych na dnie jeziora.

Co z tego uda się zrealizować? Czas pokaże.

Rajmund Wełnic

Z lokalną prasą - najpierw Głosem Pomorza, a następnie Głosem Koszalińskim - jestem związany od 1995 roku. Do redacji trafiłem niemal prosto po studiach. Mam to szczęście, że mogę pisać o swoich pięknych rodzinnych stronach - Szczecinku i powiecie szczecineckim. Szczęśliwie żonaty z Martyną, jakżeby inaczej - mieszkanka Szczecinka. Wolny czas "pożerają" mi obecnie pociechy (Zuzia, 2009) i Felek (2015). Zaciekły kibic piłkarski.


Mieszkaniec Szczecinka od urodzenia, z tym miastem związany razem z rodziną na dobre i złe. Pisałem o Szczecinku i powiecie szczecineckim w Głosie Pomorza, a obecnie w Głosie Koszalińskim, naszym dodatku Głosie Szczecinka oraz na portalach gk24.pl i szczecinek.naszemiasto.pl Z wykształcenia i zamiłowania historyk, więc dzieje regionalne zajmują dużo miejsca w mojej działalności. Cenię sobie interakcje i współpracę z Czytelnikami, którzy współtworzą nasz portal. Piszę dla Nich, z Nimi i o Nich

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.