Paweł Kowal

Od Krakowa do Brukseli. Do kogo będzie należeć lewica?

Od Krakowa do Brukseli. Do kogo będzie należeć lewica?
Paweł Kowal

Wakacyjny lipiec zdominował pyton nad Wisłą. Może na podobnej zasadzie, żeby coś się działo też w sierpniu, Robert Biedroń wrzucił do mediów informacje o swoich rozterkach pt., co zrobić z dalszym politycznym życiem. Czy chce być nadal prezydentem Słupska, czy wraca do stolicy, by stawać się polskim Macronem?

Dwa dni temu lewicowy publicysta Rafał Woś opublikował swój artykuł z wezwaniem do współpracy z PiS i wspólnej z partią władzy budowy „demokratycznego socjalizmu”. Wtedy pomyślałem, że temat wrzucony przez Biedronia i Wosia to część najważniejszej debaty politycznej w Polsce: to dyskusja o przyszłej lewicy i o tym, czy PO powróci do władzy. Otóż ma lewica w jej przekonaniu obecnie przed sobą dwie drogi: poprzeć dzisiaj PO i doprowadzić do zmiany władzy już w najbliższych wyborach parlamentarnych lub najdalej za pięć lat. W takim scenariuszu PO wraca do władzy jako główna siła.

Czy Biedroń chce być nadal prezydentem Słupska, czy wraca do stolicy, by stawać się polskim Macronem?

W tym wariancie lewica musiałaby uznać, że PiS złamało demokratyczne warunki politycznej gry i dlatego wszyscy powinni ruszyć demokracji z odsieczą. Lewica ma też w swoim przekonaniu inny wariant: nie popierać PO, ustawić się pośrodku w sporze o polską politykę, udawać nawet, że popiera w niektórych sprawach PiS, doprowadzić do jeszcze jednego, a być może dwóch zwycięstw PiS w wyborach parlamentarnych. W tym scenariuszu PO ma się wykrwawić przez 12 lat bycia w opozycji i role się mają odwrócić: resztki PO mają kiedyś wesprzeć dojście do władzy nowej lewicy, być może w podobnej roli wystąpią jakieś resztki SLD - który z punktu widzenia nowej lewicy lewicą przecież nie jest. W tym wariancie lewica musi uznać, że PiS gra może ostro, ale nie robi niczego, co by uzasadniało teraz pospolite ruszenie po władzę pod wodzą PO.

Pojawili się kandydaci na liderów lewicy, którzy widzą, że z tej masy wyłoni się partia sprzeciwu wobec całej elity solidarnościowej

Lewica, lewica. No właśnie, ale gdzie ta lewica, o której piszę, jest? Jeszcze jej nie widać wyraźnie, jeszcze są to tylko pewne ostre antyklerykalne trendy wśród młodych, laicyzacja, w ekonomii moda na bycie przeciw liberalnej gospodarce i wysokie podatki dla „bogatych”. Jeszcze poglądy tego rodzaju prezentują małe grupy polityczne, jeszcze to jest nieco zamknięta na zewnętrzne impulsy Partia Razem, jeszcze to są ideowe grupy Partii Zielonych.

Pojawili się jednak poważni kandydaci na liderów - jednym z nich jest Robert Biedroń, którzy widzą, że z tej plastycznej masy wyłoni się być może w końcu partia sprzeciwu wobec całej elity solidarnościowej i zdają sobie pytanie, jak wtedy w takim ruchu przejąć przewodnictwo.

Paweł Kowal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.