Jerzy Wójcik

Nerwowo w AZS po klęsce w Gliwicach. W sobotę mecz o przełamanie ze Spójnią

Nerwowo w AZS po klęsce w Gliwicach. W sobotę mecz o przełamanie ze Spójnią Fot. Jacek Wójcik
Jerzy Wójcik

Trzy kolejki nowego sezonu za koszykarzami AZS Koszalin i znów mamy bolesne deja vu. Podopieczni Dragana Nikolicia zaliczyli serię 0-3, są nerwowe reakcje władz klubu i złośliwe komentarze pod adresem AZS w koszykarskim środowisku. W sobotę o godz. 17.00 AZS podejmie Spójnię Stargard, która wystartowała w taki sam sposób. Porażka w tym spotkaniu może mieć poważne reperkusje.

AZS nie miał łatwego kalendarza. Porażki z mocnymi zespołami z Zielonej Góry i Torunia można było założyć z góry. W obydwu meczach zespół potrafiły jednak długimi fragmentami nawiązać walkę. Klęska w Gliwicach 71:95, poniesiona została z rywalem, o którym nie można powiedzieć, że jest wyraźnie lepszy. Tym bardziej zaskakujące są jej rozmiary. Szczególnie, że przez 30. minut AZS prowadził równą walkę, a momentami był stroną dyktującą warunki.

Pozostało jeszcze 68% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Jerzy Wójcik

W dziennikarstwie zakochany od czasów, gdy wycinałem artykuły z papierowych gazet i układałem tematycznie w segregatorach. To jest od lat 90. XX wieku. Już w nowym wieku, miałem to szczęście trafić do połączonych redakcji Gazety Wrocławskiej i Słowa Polskiego, pod skrzydła świetnych dziennikarzy, jak się ich dziś nazywa, printowych. Zdążyłem powąchać papieru i farby drukarskiej w czasach, gdy internetowego dziennikarstwa nikt nie traktował poważnie. W tej papierowej rzeczywistości, gdy z wypiekami czekało się na nowe wydanie w kiosku, zajmowałem się głównie:



  • miejską gospodarką komunalną i mieszkaniową, problemami lokatorów

  • szeroko pojętą wrocławską komunikacją

  • tematami naukowymi i związanymi z życiem uczelni

  • historią Wrocławia

  • turystyką na Dolnym Śląsku


 


To był jeszcze czas, gdy w gazetach więcej było miejsca na publicystykę i można było poświęcić 2-3 dni, by napisać dłuższą formę. Np. o mojej ukochanej kolei:


Bigos na torach, czyli WARS wita was


Zawsze przyjemność sprawiało mi pisanie o rzeczach nowych, najlepiej związanych z Wrocławiem. Gdy w 2006 roku już w portalu internetowym, a nie w papierze jako pierwszy pisałem o pomyśle wrocławskich studentów na portal nasza-klasa:


Co się stało z naszą klasą? Dzięki tej witrynie internetowej, dowiecie się tego!


... nie miałem pojęcia, że zyska taką popularność, że dopiero Facebook ją przebije!


Jako dziennikarz obserwowałem raczkujące portale internetowe i wbrew części moich kolegów po fachu, powtarzałem, że to nasza przyszłość. Tak zakochałem się w pracy w internetowym dzienniku i dostarczaniem nowych nformacji na portal GazetaWroclawska.pl. Od tej miłości był już tylko krok, do pozostania wydawcą internetowym największego i najlepszego portalu na Dolnym Śląsku i jednego z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce.


Teraz z przyjemnością czytam twórczość dziennikarzy i publikuję na stronie dla naszych wiernych Czytelników. No chyba, że teksty nie są jeszcze gotowe do publikacji... a zdradzę Wam, że to zdarza się częściej niż Wam, Czytelnikom się wydaje. Teksty wracają do poprawki, tak by były rzetelne, możliwe obiektywne i napisane przyjaznym dla Czytelnika językiem. 


O tym, że nasz redakcyjny zespół robi to tak dobrze jak potrafi, przekonują telefony i maile od Czytelników, zaczynające się od zwrotów:



Tylko wy możecie mi pomóc. Piszę do was, bo wiem, że po waszych publikacjach dzieją się cuda. Czytam was od kilkudziesięciu lat, a teraz sam/sama przychodzę z problemem. Droga Gazeto Wrocławska, wierzę w was! Znajomy polecił mi was, bo jesteście najlepsi. 



W fali internetowego, anonimowego hejtu, to są bardzo miłe rozmowy z Wrocławianami. A dla hejterów mam złą wiadomość... ich anonimowe, marnej jakości prowokacje, wyłącznie mnie bawią i poprawiają humor. Pisanie i publikowanie oparte na dobrej i sprawdzonej informacji, to najlepsza dla nich odpowiedź, no i oczywiście liczba Czytelników, którzy do nas wracają. Z tego jesteśmy dumni jako cały zespół Gazety Wrocławskiej.


A prywatnie dumny jestem z mojej Rodziny, żony i trójki cudownych słodziaków. Oni zawsze wspierają mnie w trudnych chwilach w pracy i pytają, kiedy coś znowu napiszę. No i poza prowadzeniem wydań internetowych piszę, bo to jest jak narkotyk i prawdziwemu dziennikarzowi ciężko przestawić się wyłącznie na czytanie i poprawianie tekstów.


W wolnych chwilach? Z Rodziną. Na rowerze, w górach, w biegach na orientację, ciągle zwiedzając piekny Dolny Śląsk i piszę o nim dla Was:


https://gazetawroclawska.pl/sleza-i-okolice-jakich-nie-znacie-40-najciekawszych-miejsc-ktore-trzeba-zobaczyc/ar/c1-16431327


 


https://gazetawroclawska.pl/oto-najpiekniejsze-szlaki-turystyczne-dolnego-slaska-byliscie-tam-zobacz/ar/c7-15022512


 


https://gazetawroclawska.pl/dolnoslaskie-jeziora-zalewy-i-tamy-pomysl-na-wycieczke-zobaczcie/ar/c1-15024734


Z urodzenia opolanin, z wyboru wrocławianin. Po 15 latach mieszkania we Wrocławiu, w końcu także dolnoślązak, po przeprowadzce do gminy Mietków. Pracując we Wrocławiu, funkcjonując w mieście i poza nim, czuję, że mogę obiektywnie i na chłodno spojrzeć na sukcesy i problemy stolicy Dolnego Śląska. 


 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.