Miłość od pierwszego dotyku. Mamo, tato - kochaj, całuj, tul! Tak budujesz odporność psychiczną dziecka

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar/Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz

Miłość od pierwszego dotyku. Mamo, tato - kochaj, całuj, tul! Tak budujesz odporność psychiczną dziecka

Magdalena Olechnowicz

Minęły czasy, kiedy mówiono: „zostaw, popłacze i przestanie”. Gdy płacze, potrzebuje cię. A ty zapewnij je, że zawsze może na ciebie liczyć. Ono - twoje dziecko.

Pięknych, młodych, ale też mądrych i czułych rodziców poznałam podczas zajęć z chustonoszenia, które odbywały się w Słupskiej Szkole Rodzenia w czasie trwania Tygodnia Godnego Porodu. Marta i Rafał Grzybek przyszli z Albercikiem. Chłopiec spokojnie leżał utulony w ramionach taty, ale potem coś go zaniepokoiło i zaczął popłakiwać. Rodzice reagowali od razu - najpierw tata przewijał, potem mama karmiła, potem na zmianę tulili i kołysali. W oczy rzuciło się wyjątkowe partnerstwo.

- Mąż bardzo mi pomaga i bardzo angażuje się w opiekę nad Albercikiem. To na pewno pomogło mi uniknąć depresji poporodowej. To jest naprawdę bardzo trudny czas dla kobiety. Po pierwsze, burza hormonów, po drugie - zmienia się całe życie… - mówi Marta.

Marta i Rafał zostali rodzicami 1 lutego tego roku. Wtedy na świat przyszedł Albercik. Urocza kruszynka, która dziś ma blisko cztery miesiące.

- To był dzień, kiedy nasze życie nabrało sensu… - mówi Marta. - Wzięliśmy ślub, osiągnęliśmy już pewną stabilizację, ale do pełni szczęścia brakowało nam właśnie tego jednego małego puzzelka. Kiedy Albercik się pojawił, poczuliśmy się w pełni rodziną.

To pierwsze dziecko Marty i Rafała.

- Nie ukrywam, że bardzo bałam się tego pierwszego okresu. I naprawdę przygotowywaliśmy się zarówno do porodu, uczestnicząc w zajęciach Słupskiej Szkoły Rodzenia, jak i do tych pierwszych dni i tygodni z dzieckiem. Cały czas słucham specjalnego ebooka i wraz z nim układam plan dnia, aby wprowadzić w naszym życiu rytuały, które pomogą zachować nam stały rytm. Nie zawsze się udaje, ale jest dobrze. W ciągu dnia synek mało śpi, ale za to w nocy budzi się zazwyczaj tylko raz na karmienie - opowiada Marta. - Jednak, żebym nie wiem jak bardzo była zmęczona, jego uśmiech to nasza pełnia szczęścia. Człowiek od razu zapomina o trudach i zmęczeniu.

Przed nimi pierwszy Dzień Matki, a potem Dzień Ojca.

- Bardzo to przeżywamy i będą to dla nas obojga ogromnie wzruszające chwile - mówią.

Marta zdradza, że Rafał nie wytrzymał i prezent od Albercika na Dzień Matki dał jej już dużo wcześniej…

- Bardzo pomysłowy. Nie kupił jakichś gadżetów z napisem „mama”, ale poszedł w ciekawym kierunku. Dostałam pamiętnik, w którym mam pisać o sobie, aby Albert mógł mnie lepiej poznać. Książka ma 160 stron, które stopniowo - latami - będę wypełniać. Jest w niej mnóstwo pytań - o moje dzieciństwo, kim chciałam zostać, gdy byłam mała, kto był moim przyjacielem, ale są też pytania o złe wspomnienia z dzieciństwa, o czarną owcę w rodzinie. Są też takie, których być może syn nigdy by mi nie zadał, ale dzięki nim będzie wiedział o mnie więcej. Może dzięki temu, że Albert to kiedyś przeczyta, nasza więź będzie jeszcze silniejsza… - mówi Marta.

O tę więź z synem oboje bardzo dbają.

- Walczymy z „radami” naszych mam i babć: nie noś na rękach, nie kołysz, zostaw, popłacze i przestanie. Jestem po cesarskim cięciu, więc Albert ma jeszcze większą potrzebę bliskości i nie odmawiamy mu tego. Płacząc, wyraża swoją potrzebę i my chcemy ją zaspokoić. Gdy płacze, mówi nam, że nas potrzebuje i my jesteśmy. Od samego początku chcemy, aby wiedział, że jesteśmy i zawsze mu pomożemy. Przeczytałam, że nie reagując na płacz, mówimy tym samym dziecku, że musi sobie radzić samo. Jest ci źle - radź sobie sam. Jesteś głodny - radź sobie sam. A my chcemy, aby zawsze potrafił znaleźć oparcie w innym człowieku i wiedział, że nigdy nie będzie sam, bo my jesteśmy obok i zawsze może na nas liczyć - mówi Marta, podczas gdy Rafał tuli Albercika, a ten zapada w spokojny sen na jego rękach.

W chuście dziecko czuje twoje ciepło

Podczas zajęć w Słupskiej Szkole Rodzenia Marta uważnie słuchała i trenowała zawijanie chusty, w której będzie mogła nosić wszędzie ze sobą Alberta.

- Potrzeba bliskości to potrzeba każdego małego człowieka. Bez dotyku on się nie będzie prawidłowo rozwijał. To, że dziecko płacze, nie jest próbą wymuszania, terroryzowania otoczenia czy manipulacji. Przecież to dziecko nie potrafi jeszcze utrzymać główki, a co dopiero mówić o jakichś skomplikowanych procesach psychologicznych, jak manipulacja otoczeniem - tłumaczy Karolina Malinowska, prowadząca warsztaty chustonoszenia Magiczna Więź.

- Płacząc, dzieci domagają się noszenia, bo jest to jedyny język, jaki na razie znają, aby zaspokoić swoje potrzeby.

Dlaczego to takie ważne?

- Dzieci, u których ta potrzeba bliskości jest w pełni zaspokojona, będą się szybciej rozwijać - mówi Karolina Malinowska.

- Nie można rozpieścić dziecka poprzez okazywanie mu bliskości. Nie mówimy o nadopiekuńczości, ale o zdrowej miłości. To jest podstawowa potrzeba dziecka. Mamy mają łatwiej, bo ta więź tworzy się naturalnie w czasie ciąży, ale ojcowie mogą tę więź wypracować, nosząc chociażby dziecko w chuście. To nam daje namiastkę tego, co mama miała w ciąży. Ten bliski kontakt daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Redukuje stres. Dziecko, będąc blisko rodzica, szybciej się uspokaja. Kiedy ma w chuście ciasno, jest okryte, sprawia to, że ma idealne warunki do spania. Dzięki noszeniu dziecko uczestniczy też w rytmie dnia - obserwuje, co robi mama, może wraz z nią sprzątać czy gotować. Nie jest odłożone samo sobie, ale jest włączone w życie rodziny. I to działa pozytywnie na jego rozwój.

Jak się okazuje, babcina rada„Nie noś, bo się przyzwyczai”, to mit. Dziecko już w ciąży jest noszone, bujane i kołysane naturalnie i jest to naturalny stan. Nie ma też problemu odstawienia od chusty. Ono naturalnie „samo się odstawia”, gdy zaspokoi swoje potrzeby.

Mów, śpiewaj, puszczaj muzykę

Położne, pediatrzy, neonatolodzy, psycholodzy są zgodni co do tego, jak ogromne znaczenie dla przyszłości dziecka ma pierwszy kontakt z mamą.

Ta relacja i więź buduje się jeszcze w czasie ciąży.

- Już w drugim trymestrze maluszek jest świadomy tego, co się dzieje poza brzuchem mamy. Reaguje na uciski brzucha - kopie, cofa się, zwija. Być może się broni, ale są to reakcje zauważalne. Z końcem czwartego miesiąca ciąży rozwija się już zmysł słuchu, który przybliża dziecko do odbierania świata zewnętrznego poza łonem mamy. W trzecim trymestrze ciąży dziecko rozpoznaje, czy brzuszka dotyka mama, czy tata - mówi Natalia Milcarz, psycholog z Centrum Zdrowia Psychicznego w Słupsku.

- Mama dotyka brzuszka w określony sposób, często głaszcze ten brzuszek. Dziecko czuje i wie: „mama mnie głaszcze, mama tu jest, jestem bezpieczny”. Z kolei dłoń taty jest większa, przekazuje więcej ciepła. Mama z reguły więcej mówi do dziecka.

Niestety, jeszcze nie wszyscy specjaliści o tym wiedzą.

- Pamiętam, jak jedna pani na moich zajęciach opowiadała, że lekarz powiedział jej, iż nie ma szans, aby dziecko w brzuchu coś słyszało, bo jest tam dużo wody. „To tak, jakby pani głowę pod wodę wsadziła i przecież nic wtedy nie słychać” - mówił.

A przecież my wiemy, że głos mamy pochodzi z wewnątrz, jest przepona, która za to odpowiada. Głos jest zmieniony, ale jest słyszalny dla malucha. W połączeniu z dotykiem, dziecko jest w stanie zróżnicować, czy jest przy nim mama, czy tata, i czuje się wtedy bezpieczne. Już na tym etapie mama jest w stanie nawiązać relację z dzieckiem i tata tak samo. Głos taty jest niższy, a maluchy bardzo lubią niskie dźwięki, także takich instrumentów, jak flet, fortepian czy fagot. Zachęcam do puszczania dzieciom muzyki. Potem, po narodzinach, dziecko uspokaja się przy tych dźwiękach, bo już je kojarzy z życia płodowego. Gdy jest zestresowane, słyszy tę muzykę i myśli sobie: uff... ja to znam, jestem bezpieczny. Daje mu to ukojenie w trudnych momentach, gdy czuje jakiś niepokój - opowiada psycholog.

Nie ma też sensu chodzić na palcach po domu po narodzinach dziecka.

- Dziecko lubi dźwięki, zwłaszcza te znane. Lubi głos mamy i taty. To daje mu poczucie bezpieczeństwa, bo ono to zna z życia płodowego. W brzuszku też nie ma cicho, bo słyszy ciągle szum wód płodowych. Zapewnijmy mu ciągłość tego, co miało w życiu płodowym - przekonuje pani Natalia.

Skóra do skóry

I najważniejsze. Kontakt - skóry do skóry - nieprzerwanie przez dwie godziny zaraz po porodzie.

- To nie żadna fanaberia, że po porodzie matki chcą mieć fizyczny kontakt z dzieckiem - mówi położna Bogumiła Kornaszewska-Michalak, strażniczka z Fundacji Rodzić po Ludzku.

- To jest ustanowione prawem, tylko należy pilnować, aby było ono przestrzegane. Bezpośrednio po urodzeniu należy umożliwić dziecku kontakt z matką - skóra do skóry. I nie dajcie sobie dziecka odebrać - nawet na chwilę, bo wtedy ten kontakt zostanie przerwany. Położna kładzie noworodka na brzuchu matki na dwie godziny. Nie może być tak, że lekarz przychodzi i mówi, że teraz zbada dziecko, bo ma czas. Jeśli dziecko ma od 7 do 10 w skali Apgar, jest dzieckiem zdrowym i badanie może poczekać. Lekarz ma na to 12 godzin.

Dlaczego tak ważny jest ten dotyk? Po opuszczeniu ciepłego wnętrza macicy dziecko kładzie się na brzuchu w miękkim ciepłym gnieździe, odczuwa ono ciepło i jest mu miło. Czuje się bezpiecznie.

- Natura celowo nas tak urządziła, że nie jesteśmy od razu modelkami po porodzie - tłumaczy położna. - Te fałdki na brzuchu to posłanie dla maleństwa.

Dotyk wpływa na obniżenie kortyzolu, hormonu stresu, który wydziela się u kobiety podczas porodu. I powoduje wydzielanie oksytocyny. A ona jest potrzebna do trzech rzeczy - aby urodzić łożysko, aby macica - po urodzeniu łożyska - zaczęła się obkurczać, i w końcu, aby pojawił się pokarm.

- Ten kontakt skóra do skóry nie jest jakimś wymysłem - zgadza się psycholog Natalia Milcarz.

- To jest start w budowanie więzi z dzieckiem. Zaczyna się od pojawienia się tego malucha na świecie. I tu bardzo ważna jest rola mamy i taty. Każdy z rodziców ma jakąś rolę przypisaną i każdy za coś odpowiada, ale tak naprawdę dążycie w jednym kierunku. Mama zapewnia wszystkie podstawowe potrzeby dziecka - fizjologiczne, przynależności bezpieczeństwa. To jest podstawa do budowania więzi z dzieckiem. Ono chce być członkiem tej rodziny, więc dajmy mu odczuć, właśnie za pomocą dotyku i głaskania. Mówmy do niego od pierwszych chwil, kiedy pojawi się na waszej skórze. Poród to cudowne wydarzenie, które będziecie wspominać z radością, powinien być rozpatrywany w kategoriach cudu - pojawia się na świecie nowy człowiek, celebrujmy to. Zbudujmy sobie taką szklaną kopułkę na ten czas - liczy się moje dziecko, mój mąż, budujmy tę więź.

Jak zaznacza pani psycholog, dla maluszka ważne jest przywiązanie do jednej osoby i będzie to mama. Ale musi być ona też łącznikiem między tatą a dzieckiem.

- Dać mu przestrzeń na budowanie relacji z dzieckiem. Jeśli mama ją zaburzy, tacie będzie ciężko się wkraść w tę relację. Mama ma większą siłę, bo to ona ma silniejszą więź. Maluch wyczuwa też relacje między tatą a mamą, dlatego ważne, aby ta relacja była ciepła. Aby rodzice wzajemnie pomagali sobie w budowaniu tych więzi, a nie rywalizowali o nie. Mama zawsze będzie numer jeden, dlatego tacie jest trudniej - kończy psycholog.

Magdalena Olechnowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.