Łaciata Lucky rozkochała w sobie dzieci. Dziś potrzebuje pomocy

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Capar
Magdalena Olechnowicz

Łaciata Lucky rozkochała w sobie dzieci. Dziś potrzebuje pomocy

Magdalena Olechnowicz

Bujna grzywa i ogon, włochate kostki, czyli tzw. szczotki pęcinowe, karo-srokate umaszczenie. Oto Lucky! Ośmioletnia klacz w Fundacji dla Dzieci Niepełnosprawnych Nadzieja w Słupsku pomogła kilkuset dzieciom w odzyskaniu sprawności podczas hipoterapii. Dziś ona potrzebuje pomocy. Fundacja zbiera pieniądze na jej leczenie.

Platon - niewielki, drobny i lubi biegać. Gdy widzi lub słyszy coś nowego, zabawnie furczy. To cecha rasy huculskiej, która znana jest z ostrożności. Podobno furcząc, nasłuchują odbitego dźwięku i na tej podstawie mogą ocenić, czy jest bezpiecznie. Shon - potężny koń dla dużych dzieci i młodzieży. Cierpliwy i zrównoważony. Cyfra - klacz, nowa podopieczna, uczy się, jak być pomocną w trakcie zajęć z hipoterapii. Nestia - pomimo niewielkich gabarytów - jest pewna siebie, zwinna i szybka. Chętnie pracuje. Czule nazywana Malinką lub od maści Myszką. Platon, Nestia, Cyfra, Shon hasają spokojnie po wybiegu. W oddali pod drzewem Lucky. Na ośnieżonym wybiegu wyglądają zjawiskowo. Można odnieść wrażenie, że zachowują się chwilami jak ludzie. Przytulają do siebie, rozmawiają, zaczepiają. Ale też chorują. Zupełnie jak ludzie.

Jak Lucky zdobywa sympatię dzieci

Lucky to ulubienica wszystkich dzieci, które w słupskiej Fundacji dla Dzieci Niepełnosprawnych Nadzieja korzystają z zajęć hipoterapeutycznych. I nic dziwnego. Bardzo łatwo nawiązuje kontakt, zaczepia, chwytając za kaptur kurtki, wsadza łeb do torebki, a gdy patrzy głęboko w oczy, od razu się w niej zakochujesz. Wiem, co piszę. Zaledwie w ciągu godziny podbiła moje serce.

- Lucky jest kochana przez dzieci i odwzajemnia tę miłość. To oaza spokoju. Jest naszym najspokojniejszym koniem. Niczego się nie boi. Często wyjeżdża z nami na festyny, ponieważ nie jest płochliwa. Nie denerwuje jej hałas, muzyka, pękające balony. I kocha dzieci - opowiada Estera Dgebuadze, hipoterapeutka w Fundacji dla Dzieci Nadzieja w Słupsku.

Klacz ma wyjątkową cierpliwość do swoich małych przyjaciół.

- To koń rasy tinker, które z natury są bardzo łagodne i dlatego często są używane w hipoterapii. I to się potwierdza, bo Lucky jest totalnie bezproblemowa. Dlatego dzieci ją kochają. Ze względu na charakter i wygląd. Wyróżnia się na tle innych innych koni między innymi dlatego, że jest taka łaciata i od razu wzbudza sympatię - mówi pani Estera, podczas gdy Lucky ciągle się do niej tuli i zaczepia.

Lucky jest idealnym partnerem do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Jej opanowanie i łagodny charakter pozwalają na wykonywanie różnorodnych ćwiczeń i zadań podczas sesji hipoterapeutycznych. Hipoterapia jest formą terapii, która wykorzystuje ruch konia, aby wspomagać rozwój fizyczny, emocjonalny i społeczny dzieci z niepełnosprawnościami. Lucky pomaga w tego rodzaju terapii, umożliwiając dzieciom rozwijanie sprawności motorycznych, koordynacji ruchowej, równowagi oraz budowanie pewności siebie. Praca z koniem wymaga zbudowania zaufania pomiędzy nim a dzieckiem. Lucky świetnie sobie radzi w nawiązywaniu bliskiej więzi z coraz bardziej ośmielającymi się jeźdźcami. Jej spokojna natura sprawia, że dziecko czuje się bezpieczne i zrelaksowane na jej grzbiecie.

Na zajęcia właśnie przyszedł Dima ze swoją mamą. Chłopiec, choć nic nie mówi, emocje ma wypisane na twarzy. Na widok koników jego buzia zawsze się śmieje.

- Dima jest autystykiem. W styczniu skończy cztery lata, ale nic nie mówi. Trudno nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Do tego ma problemy z nóżkami - mówi Marina, mama chłopca. - Jednak odkąd zaczął chodzić na zajęcia terapeutyczne do Fundacji Nadzieja, widzę postęp. Korzystamy z terapii w sali - z masaży, z zajęć w ogrodzie sensorycznym, ale też chodzimy na koniki. I te zajęcia Dima lubi najbardziej. Nawet gdy przychodzi zdenerwowany, na koniku się uspokaja - mówi Marina.

Hipoterapia na dzieci autystyczne i z innymi schorzeniami ma zbawienny wpływ.

- Koń wydaje różne dźwięki, zaczepia dzieci, to nie tylko jazda, która oddziałuje na całe ciało, ale też kontakt z naturą. Nasze dzieci znają koniki po imieniu, są z nimi zaprzyjaźnione - zachwala pani Estera. - W przypadku dzieci autystycznych często padają pierwsze słowa i dźwięki, bo koń parska, zarży. Dzieci nabierają pewności siebie. Te, które mają problemy z dotykiem - sensoryką, przekonują się, aby konia pogłaskać, poczochrać po grzywie, a nawet przytulić się do niego. Koń ma swój zapach, sierść - charakterystyczną strukturę. Jazda na koniu to też ogromne wsparcie dla dzieci na wózkach, z dziecięcym porażeniem. Ruch konia sprawia, że nasza miednica porusza się w trzech płaszczyznach i to taka nauka chodzenia bez chodzenia. To się tylko wydaje, że to siedzenie na koniu, ale podczas ruchu wszystkie mięśnie pracują. Czasami dzieci przychodzą wystraszone, a po kilu dniach jeżdżą, ćwiczą, karmią je. Konie sprawiają, że dzieci stają się odważne i pewne siebie - mówi hipoterapeutka.

Jak Lucky zapadła na ciężką chorobę

Choć Dima uwielbia Lucky, dziś zajęcia miał z innym konikiem. Lucky dochodzi do siebie po poważnym zabiegu, który przeszła przed tygodniem.

- Schorzenie zauważyliśmy już dawno. Przy większym wysiłku, w trakcie kłusu czy galopu, gdy konik biegał i miał wzmożony wysiłek, dyszał. Zaczęło to być niepokojące. Wiadomo, że koń się męczy w trakcie wysiłku, ale nie aż tak. Dodatkowo w upalne dni bardzo ciężko oddychał - mówi hipoterapeutka Estera. - Więc w końcu, w październiku, zdecydowaliśmy się przeprowadzić u Lucky badanie endoskopowe. Wykonał je nasz weterynarz. Okazało się, że jest to zapadnięcie górnego gardła, co powoduje, że fałdy skóry, które są w środku, utrudniają przepływ powietrza. Jedynym ratunkiem jest zabieg, który wykonuje się w Centrum Zdrowia Konia pod Warszawą.

Zabieg został wykonany po podaniu środka uspokajającego.

- Polegał na tym, że za pomocą lasera i takiego bardzo cienkiego endoskopu weterynarz usuwał zmiany, które były w gardle. Na szczęście udało się bez komplikacji. Teraz jest czas rehabilitacji, który będzie trwał około miesiąca. Weterynarz zalecił ruch stepem, czyli po prostu ma spacerować po 30-40 minut dziennie, aby wrócić powoli do pełnej aktywności. Wskazane jest też, aby jadła paszę prosto z ziemi, nie z wyższego poziomu, aby gardło się wygoiło. Po powrocie podawaliśmy jeszcze antybiotyk przez kilka dni. Teraz widać, że jest już w coraz lepszej kondycji. Po zabiegu został jedynie ślad na szyi, która jest wygolona, ponieważ tutaj był wykonany zastrzyk uspokajający - mówi Estera, która towarzyszyła klaczy podczas całej podróży. - Jechaliśmy prawie osiem godzin, ale Lucky była bezproblemowa. Podróż zniosła bardzo dobrze, nie denerwowała się, jadła sobie paszę podczas drogi.

Dlaczego Lucky potrzebuje datków

Niestety, zarówno zabieg, jak i transport to duży koszt dla Fundacji.

- Nie mieliśmy jednak wątpliwości, że trzeba ratować konika. Jest ulubieńcem naszych podopiecznych. Dlatego na portalu pomagam.pl uruchomiliśmy zbiórkę pieniędzy. Koszt zabiegu, transportu, ale także koszt leków i rehabilitacji jest bardzo wysoki. To około siedmiu tysięcy złotych. Część uzbieraliśmy, za co dziękujemy każdemu, kto nas wsparł. Zachęcam jednak do dalszych wpłat, ponieważ te pieniądze są nam nadal bardzo potrzebne - mówi Małgorzata Wolska, dyrektor Fundacji dla Dzieci Niepełnosprawnych Nadzieja w Słupsku.

Gdyby operacji nie wykonano, mogłoby się zakończyć tragicznie.

- Schorzenie groziło uduszeniem. Operacja była konieczna. A jedyna klinika dla dużych zwierząt mieści się w Służewcu pod Warszawą. Cieszę się bardzo, że jest już po wszystkim i Lucky już niedługo będzie mogła wrócić do swoich zajęć z dziećmi - mówi Estera. - Lucky pomogła już kilkuset dzieciom, codzienne jeździ na niej 7-8 naszych podopiecznych, a czasami więcej. Gdybyśmy nie wykonali zabiegu, w pewnym momencie mogłaby się udusić, bo w ciepły dzień nie nabrałaby wystarczająco dużo powietrza.

Aby pomóc klaczy Lucky i Fundacji Nadzieja, można wpłacić dowolną kwotę na konto zbiórki na stronie pomagam.pl - Leczenie Lucky.

Magdalena Olechnowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.