Mariusz Surowiec

Kolizyjne miasta. Słupsk, Szczecin, Koszalin w niechlubnej czołówce

Kolizyjne miasta. Słupsk, Szczecin, Koszalin w niechlubnej czołówce Fot. Gp24.pl Gk24.pl Kolizyjne miasta. Słupsk, Szczecin, Koszalin w niechlubnej czołówce
Mariusz Surowiec

Słupsk zajął trzecie miejsce na liście najbardziej kolizyjnych i wypadkowych miast . Dlaczego? I jak wyglądają w tym rankingu Gdańsk, Szczecin i Koszalin?

22 marca 2022 roku. 37-letni kierowca skody wjeżdża z impetem w dwie nastolatki przechodzące przez pasy na ul. Zaborowskiej w Słupsku. Jest pod wpływem narkotyków.

Niespełna rok później dochodzi do śmiertelnego wypadku na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej i Małcużyńskiego. 73-latek słabnie za kierownicą, zjeżdża na przeciwległy pas ruchu i z ogromną prędkością uderza w pieszą.

W lipcu kilkaset metrów dalej kompletnie pijany kierowca uderza w dwójkę motocyklistów.

Jazda pod wpływem, problemy ze zdrowiem, brawura, ale przede wszystkim nieprzestrzeganie (a nawet nieznajomość!) przepisów - to główne powody wypadków i kolizji na słupskich, ale i ogólnie polskich drogach.

Bezlitosne liczby

Listę najbardziej kolizyjnych i wypadkowych miast (pod uwagę brane były 84 miejscowości z całej Polski) przygotował serwis rankomat.pl. Eksperci odpowiedzialni za jego opracowanie wyliczyli, że na tysiąc mieszkańców Słupska przypadło w ubiegłym roku aż 17,4 zdarzenia drogowego (czyli wypadków i kolizji). Pod tym względem gorsze były jedynie Chełm (18,7) i Katowice (19,3).

Autorzy rankingu, korzystając z danych dostępnych w Systemie Ewidencji Wypadków i Kolizji, wyliczyli, że 2022 roku doszło w Słupsku do 1502 wypadków i kolizji - zginęły w nich dwie osoby, natomiast 87 zostało rannych. Statystyki wskazują, że najczęstszym powodem wystąpienia groźnych zdarzeń drogowych w Słupsku było nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu (23,9 proc. wszystkich zdarzeń w mieście).

Czy słupszczanie nie znają przepisów?

Po każdym wypadku zaczynają pojawiać się pytania. Czy znów zawiniła nieostrożność kierowców, a może nieodpowiednie oznakowanie skrzyżowań czy przejść dla pieszych?

Zbigniew Sędzicki, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Słupsku, wskazuje, że częstą przyczyną może być brak znajomości przepisów.

- Jest wielu kierowców, którzy nie zapoznają się ze zmianami w przepisach. Spotykam się nawet z takimi sytuacjami, że po zmianie nocnego limitu prędkości w obszarze zabudowanym, kierowcy nadal jadą po godzinie 23, mając na liczniku 60km/h, bo są przekonani, że mogą. Uniwersalnym sposobem na poprawę bezpieczeństwa jest śledzenie przepisów - zaznacza Sędzicki.

Dyrektor WORD-u podkreśla, że winnym wypadkom i kolizjom są najczęściej roztargnieni i przemęczeni kierowcy. Nie wspominając o takich, którzy za kółko wsiadają pod wpływem alkoholu czy środków odurzających.

Kierowco, skup się na jeździe

Jednym z największych wrogów bezpiecznej jazdy są smartfony. Te nagminnie używane są przez kierowców w trakcie podróży. Bo przecież nic złego się nie stanie, jak stojąc na czerwonym świetle, odpiszą komuś na wiadomość?

- Spieszymy się, wiele nas rozkojarza - nie mówiąc o telefonach, które musimy koniecznie mieć na widoku, odebrać SMS-a, zobaczyć, jaka wiadomość przyszła. Jesteśmy w pułapce jako społeczeństwo - wydaje nam się, że pewne rzeczy nie mogą poczekać - uważa Piotr Grygorcewicz, dyrektor Zachodniopomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Koszalinie.

- Będąc za kierownicą, musimy przewidywać - może nie wszyscy to robią? Nasze życie jest coraz szybsze - ludzie mają coraz więcej obowiązków, cały czas gdzieś pędzą. Nie zachowują ostrożności i dochodzi do wypadków - dodaje Sędzicki.

Noga z gazu

W Polsce przyjęło się, że jeździć można jednocześnie szybko i bezpiecznie. Tymczasem policja jako przyczynę większości wypadków i kolizji wskazuje właśnie nadmierną prędkość.

- I niedostosowanie jej do warunków panujących na drodze. Te są zmienne, a piękna pogoda często nie ułatwia podróży, tylko powoduje rozkojarzenie kierowców - mówi Jakub Bagiński, oficer prasowy słupskiej policji. - Lekceważenie obowiązujących przepisów, w tym niestosowanie się do znaków i sygnałów, nieprawidłowe wyprzedzanie czy nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu sprawiają, że kierowcy stwarzają zagrożenie nie tylko dla siebie, ale również dla innych użytkowników dróg - dodaje.

Gdańsk gdzieś w tyle

Zgoła inaczej niż w Słupsku sytuacja wygląda chociażby w Gdańsku. Mimo że doszło tu do aż 6657 wypadków i kolizji, czyli było ich ponad cztery razy więcej niż w Słupsku. Gdańsk w niechlubnym rankingu plasuje się jednak dopiero na 29. miejscu - bo na 1000 mieszkańców przypadło tu w 2022 roku 13,7 zdarznia drogowego.

Jeszcze lepiej wygląda to w Gdyni - 10 zdarzeń na 1000 mieszkańców (64. miejsce w rankingu), a prawdziwym wzorem dla innych miast może być Tczew - 6,8 zdarzenia na 1000 mieszkańców (82. miejsce na liście).

Czy to oznacza, że w innych miejscowościach kierowcy jeżdżą z większą rozwagą i dyscypliną? Nie można tego wykluczyć, choć zmotoryzowanym zachować przepisową prędkość znacznie „ułatwiają” rozwiązania infrastrukturalne.

- Mamy w Gdańsku pewne rozwiązania technologiczne, które są stale wprowadzane na drogi - aby spowolnić ruch, zmusić kierującego, żeby zastosował się do ograniczenia prędkości. To budowanie wysepek zmuszających zmianę toru jazdy czy przejść naziemnych kierowanych sygnalizacją. Na pewnych trasach, gdzie była dopuszczona prędkość podwyższona do 70 km/h, dziś jest obniżona do 50 km/h. To powoduje, że w razie niebezpieczeństwa droga hamowania jest krótsza - wymienia Roman Nowak, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Gdańsku. - Wprowadzanie stref ograniczenia prędkości do 30 km/h, a co za tym idzie - progów zwalniających i wyniesionych przejść dla pieszych - też przynosi pozytywny skutek. Kierowca musi wtedy zwolnić, jeśli nie chce uszkodzić swojego pojazdu. Coraz więcej skrzyżowań w Trójmieście wyposażonych jest również w kamery, które rejestrują kierujących przejeżdżających na czerwonym świetle.

Na zachodzie bez zmian

A jak na tle pomorskich miast wypadają Szczecin i Koszalin? Cóż, stolica województwa zachodniopomorskiego w rankingu zajmuje wysokie, bo ósme miejsce (16,4 wypadków i kolizji na 1000 mieszkańców). Niewiele lepiej statystyka ta wygląda w Koszalinie, który znalazł się cztery miejsca za Szczecinem (15,6 wypadków i kolizji w przeliczeniu na 1000 mieszkańców).

- W Koszalinie brakuje progów zwalniających, „śpiących policjantów”, ale ich obecność jest kwestionowana przez mieszkańców - bo powodują hałas, drżenia budynków - zauważa Piotr Grygorcewicz.

Pętla na kierowcę

Twórcy rankingu wskazują, że najniebezpieczniejszą ulicą w Słupsku jest Szczecińska. W ubiegłym roku doszło tam do 193 kolizji i wypadków. Liczba ta wydaje się abstrakcyjna, ale do statystyki wliczone zostały nawet drobne stłuczki wynikające z nieuwagi kierowców. W sprawozdaniu z działalności Komendanta Miejskiego Policji w Słupsku na liście feralnych miejsc w Słupsku figurują także ulice Gdańska, Kaszubska i Wojska Polskiego (po cztery groźne wypadki w ubiegłym roku) stanowiące, przynajmniej w teorii, łatwe trasy.

- Na prostym odcinku drogi kierowca rozwija prędkość, rozluźnia się, mniej się koncentruje. Jeżeli jedziemy ciasnymi ulicami, przebijamy się przez skrzyżowania - wtedy kierowca siłą rzeczy koncentruje się bardziej. Zawsze należy jednak zachowywać ostrożność. A w niektórych przypadkach szczególną ostrożność, określoną w przepisach - przypomina Sędzicki.

Roman Nowak wskazuje, że w egzekwowaniu u kierowców poruszania się z regulaminową prędkością pomagają tzw. czerwone za karę. To kolejne rozwiązanie, na którego implementację zdecydował się chociażby Gdańsk.

- To sygnalizator świetlny ustawiony na prostym odcinku drogi, gdzie kierowcy często przekraczają prędkość. Przed takim sygnalizatorem założona jest pętla indukcyjna, która sprawia, że jeżeli jakiś kierujący przekracza dopuszczalną prędkość, światła zmieniają się na czerwone. W kilku miejscach w Trójmieście i okolicznych miejscowościach takie sygnalizacje funkcjonują. Jestem zwolennikiem takiego rozwiązania - czerwone światło to jeden z czynników, który sprawia, że kierujący zdejmuje nogę z gazu - dodaje dyrektor PORD.

Nasi rozmówcy wskazują, że receptą na liczbę wypadków i kolizji mogą być też inne metody - stosowanie prostszego oznakowania czy doświetlenie przejść dla pieszych. W największych miastach Polski normą są już także sekundniki przy sygnalizacjach świetlnych. W Słupsku technologia ta również zyskuje na popularności. Została zaaprobowana przez kierowców i pieszych. Skrzyżowań, na których odliczany jest czas do zmiany koloru światła, jest jednak w środkowopomorskim mieście wciąż mało.

- Kierowcy oczekują takich liczników, bo wiedzą, ile będą czekać, kiedy nastąpi zmiana sygnalizacji. Wiedzą, że za chwilę będzie czerwone światło, że trzeba już zwolnić i nie wjeżdżać na skrzyżowanie. Liczniki jak najbardziej wpływają na bezpieczeństwo ruchu drogowego - uważa dyrektor słupskiego WORD-u.

Podobnie zresztą jak odpowiednio skonstruowane skrzyżowania, szczególnie te o ruchu okrężnym. Jako przykład tego, które w Słupsku powinno zostać zmodernizowane, Sędzicki wskazuje Rondo Solidarności.

- Profil tego skrzyżowania o ruchu okrężnym jest taki, że gdy ktoś nie zauważy znaku, myśli, że jest na drodze z pierwszeństwem. Tam często dochodzi do kolizji i wypadków. Można by je zmodernizować w taki sposób, żeby wymuszało pewien ruch kierownicą. Wtedy kierowcy na pewno byliby w tym miejscu ostrożniejsi. Trzeba byłoby zastanowić się nad przebudową tego skrzyżowania. Szczególnie dla obcych kierowców - przecież jest to trasa wakacyjna, w stronę Ustki - zauważa.

Władze Słupska ze skuteczności powyższych rozwiązań sprawę sobie zdają. Magistrat chwali się, że sukcesywnie buduje bezpieczniejsze dla kierowców skrzyżowania o ruchu okrężnym, wyznacza strefy ograniczenia prędkości, oświetla przejścia dla pieszych i doposaża je w sygnalizację świetlną. Ratusz przedstawia też własne wyliczenia.

- Przykładowo, według danych z 2022 roku, w wyniku 78 wypadków drogowych w Słupsku odnotowano dwie ofiary śmiertelne oraz 88 osób rannych. Oznacza to, że na 100 tys. ludności przypadło 90,3 wypadku (znacznie więcej od wartości dla województwa pomorskiego oraz znacznie więcej od wartości dla całej Polski) oraz 2,3 ofiary śmiertelnej (znacznie mniej od wartości dla województwa i znacznie mniej od wartości dla kraju) - podaje Monika Rapacewicz, rzecznik Urzędu Miejskiego w Słupsku. - Oceniając poziom bezpieczeństwa na drogach, należy dokonać selekcji zdarzeń, do których doszło na drogach publicznych. Każdy tego typu wypadek jest odnotowywany i dokonywana jest ocena miejsca zdarzenia pod kątem potrzeb w zmianie infrastruktury drogowej. Systematycznie i konsekwentnie podejmowane są działania prowadzące do ograniczania i eliminowania zagrożeń, w tym uspokajanie ruchu poprzez wprowadzanie fizycznych barier wymuszających ograniczanie prędkości i lepszą ocenę sytuacji.

Praca u podstaw

Zasady bezpieczeństwa na drodze już od najmłodszych lat wpajane są dzieciom i młodzieży. W szkołach dowiadują się, jak wygląda prawidłowe poruszanie się po ulicach z perspektywy pieszego i rowerzysty. Instruktorzy WORD oraz funkcjonariusze policji spotykają się z uczniami szkół podstawowych i ponadpodstawowych, by propagować przestrzeganie zasad ruchu drogowego. Zbigniew Sędzicki uważa, że edukacja to podstawa - nie tylko wśród kierowców. Bo inni uczestnicy ruchu też święci nie są.

- Trzeba edukować pieszych i rowerzystów, bo jeśli ktoś nie posiada prawa jazdy, mało ma do czynienia z prawem o ruchu drogowym. Edukowanie od najmłodszych lat, a także dorosłych i seniorów, to rzecz niezbędna - zauważa. - Wchodzący na przejście ma obowiązek rozejrzeć się. Może zdarzyć się tak, że kierowca go nie zauważył. Tak samo rowerzyści - wjeżdżając na przejazd dla rowerów, też muszą zachować szczególną ostrożność, upewnić się, że pojazd wyhamuje, przepuści ich. Niektórzy na to nie patrzą - zwraca uwagę dyrektor WORD w Słupsku.

Tego samego zdania jest też Roman Nowak

- Wierzę w edukację - kierowcy powinni mieć możliwość zapoznania się z pewnymi materiałami, które pobudzą ich wyobraźnię, uświadomią, że mamy tylko jedno życie, jedno zdrowie.

Choć Słupsk piastuje wysoką pozycję na liście najbardziej kolizyjnych i wypadkowych miast, to biorąc pod uwagę statystyki z całego Pomorza, sytuacja w naszym regionie w porównaniu do innych województw źle nie wygląda. Do największej liczby zdarzeń drogowych w przeliczeniu na 1000 mieszkańców doszło w województwie świętokrzyskim (21,5), opolskim (19,5), kujawsko-pomorskim i lubelskim (po 19,2). Pomorskie w rankingu województw zajmuje dopiero 14. pozycję z wynikiem 16.

- Należy pogodzić się z myślą, że podróż przez miasto nie jest spektakularnie szybka. Trzeba się przygotować na to, że po miejskich ulicach jeździ się wolno. Mało w nas, kierowcach, takiego podejścia, a sprzyja ono poprawie bezpieczeństwa - stwierdza Piotr Grygorcewicz.

Mariusz Surowiec

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.