Kocha muzykę, gra na 10 instrumentach muzycznych, komponuje melodie

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Bednarek
Krzysztof Bednarek

Kocha muzykę, gra na 10 instrumentach muzycznych, komponuje melodie

Krzysztof Bednarek

Nigdy się nie nudziłem. Zawsze brakuje mi czasu - mówi Jan Bułczyński, 84-letni emeryt, miłośnik sportu i muzyki. To również Mistrz Polski weteranów, na treningach przebiegł prawie 50 tys. km

- Pana pasje to sport i muzyka. Zacznijmy od muzyki. Podobno gra pan na 10 instrumentach?

- Rzeczywiście potrafię grać na mandolinie, na skrzypcach, klarnecie, na flecie, trąbce, saksofonie, akordeonie, fortepianie, a także na perkusji i na pile - o ile piłę nazwać można instrumentem muzycznym.

- Pamięta pan swój pierwszy instrument?

- Pamiętam. Moja rodzina pochodzi z Pińska na Polesiu (obecnie na Białorusi). W 1945 r. podobnie jak inni repatrianci jechaliśmy pociągiem ze wschodu na „ziemie odzyskane“. Miałem wówczas 13 lat. Pamiętam, że w Stargardzie pociąg stał aż dwa tygodnie. Strasznie się nudziłem. Na dworcu poznaliśmy Rosjanina, który wracał z Berlina. Miał przy sobie akordeon, którego chciał się pozbyć. Rodzice dali mu coś w zamian - już nie pamiętam co to było - i w ten sposób staliśmy się posiadaczami instrumentu. W podobny sposób pozyskaliśmy skrzypce. Ich właścicielem był Rom. Instrument pochodzi z 1860 r. Mam go do dzisiaj. Ja zacząłem się uczyć gry na skrzypcach, bo akordeon wydawał mi się wówczas za duży. Starszy brat Franciszek grał na akordeonie.

- Występowaliście razem?

- Oczywiście. Najpierw graliśmy na szkolnych akademiach, a gdy byliśmy trochę starsi, założyliśmy własną kapelę. Razem z nami występowali Jan Fiedorowicz, Grzegorz Kłusewicz i Kazimierz Wykrętowicz. Graliśmy przedwojenne szlagiery. Na weselach i na potańcówkach. Byliśmy rozchwytywani.

- Skończył pan szkołę, potem było wojsko i pierwsza praca. Kiedy zaczął się pan interesować sportem?

- Dużo wcześniej. Już w szkole biegałem na długich dystansach. Startowałem w zawodach. Na kilka miesięcy przed pójściem do wojska, w maju 1952 r. reprezentowałem województwo koszalińskie na Mistrzostwach Polski w Kaliszu w biegu na dystansie 10 km. Chciałem kontynuować treningi w wojsku. Jednak podczas badań kontrolnych lekarz wojskowy stwierdził u mnie wadę serca i kategorycznie zabronił mi wyczynowego uprawiania sportu. Od tamtej pory, aż do 1985 r. nie startowałem w żadnych zawodach. Uprawiałem jednak sport jako amator. Latem pływałem i jeździłem na rowerze. Zimą jeździłem na nartach.

Jest mieszkańcem Drawska Pomorskiego od 1945 r. Z żoną Filomeną jest od 52 lat. Ma dwie córki. Jolanta jest instruktorką tańca w Drawskim Centrum Kultury. Druga córka Aurelia jest farmaceutką. Pan Jan ma również czworo wnuków: Krzysia, Daniela, Monikę i najmłodszą 8-letnią Darię. Pan Jan ma liczne odznaczenia i medale, ale jest bardzo skromny.

- Wróćmy zatem do muzyki. Po przyjściu z wojska zaczął pan grać w zespole.

- Po przyjściu z wojska podjąłem pracę w Powiatowym Przedsiębiorstwie Budowlanym jako pisarz budowy. W zakładzie był zespół mandolinistów, do którego się zapisałem. Prowadził go Stefan Likendorf. Po pracy spotykaliśmy sie na próbach. Uczyłem się również grać na akordeonie. Mój Biały Mazur na festiwalu piosenki w Koszalinie. Pamiętam ten występ do dzisiaj. Strasznie się wówczas denerwowałem. Grałem również - to aż 20 lat w zespole muzycznym, który występował w restauracji Popularna w Drawsku.

- Aż przyszedł moment, kiedy ponownie zaczął pan startować w zawodach. Jak do tego doszło?

- To było w 1983 r. Miałem już ponad 50 lat. Podczas wizyty u znajomego lekarza opowiedziałem mu historię o tym, jak lekarz wojskowy przed laty wykrył u mnie wadę serca. Po ponownych dokładnych badaniach okazało się, że jestem zdrowy jak ryba. Znowu zacząłem biegać, a po 2 latach trenowania wystartowałem w pierwszych zawodach dla weteranów. No i zaczęło się. Przez 30 lat, a więc do 2015 r. startowałem w 183 biegach, a na treningach przebiegłem ponad 49 tys. km. W 1988 r. byłem mistrzem Polski w biegu maratońskim. W 2007 r. zająłem 1 miejsce w półmaratonie w Hanowerze. W biegu górskim pokonałem 100 km. W zawodach 14 razy zajmowałem I miejsca, 53 razy II i III miejsca w swojej kategorii wiekowej. Zawsze mogłem liczyć na życzliwość kibiców i pomoc sponsorów.

- Od ubiegłego roku nie biega pan już wyczynowo.

- To prawda. Biegam rekreacyjnie. Najwyżej 5 - 10 km dziennie.

- A co z pana drugą pasją, z muzyką?

- Od jakiegoś czasu znowu gram stare szlagiery na akordeonie. Wnuk nagrywa filmiki z moimi utworami i umieszcza je na You Tube. Nagraliśmy już 166 melodii. W przygotowaniu jest kolejnych 15. Komponuję również własne melodie. Mam sporo odsłon moich filmików na You Tube. Poza tym spędzam wolny czas na działce. Krótko mówiąc, na nudę nie mam czasu.

Krzysztof Bednarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.