Joanna Krężelewska

Japonia wcale nie jest dziwna. W cieniu sakury, czyli mity i fakty

Anna Tomaszewska spotkała się z czytelnikami Koszalińskiej Biblioteki Publicznej dokładnie tydzień temu - 15 marca. Fot. Fot. Radek Koleśnik Anna Tomaszewska spotkała się z czytelnikami Koszalińskiej Biblioteki Publicznej dokładnie tydzień temu - 15 marca.
Joanna Krężelewska

W jakim kraju policjant poleci ci najlepszą knajpę w dzielnicy? Tam, gdzie najczęściej popełnianym przestępstwem jest... przywłaszczenie roweru! O Japonii funkcjonuje wiele stereotypów. Powielają je nawet znani podróżnicy i dziennikarze. Z wieloma z nich w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej rozprawiła się Anna Tomaszewska.

Anna Tomaszewska, absolwentka japonistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, uczestniczka programu „Law in Japan” Uniwersytetu Meiji w Tokio i doktorantka Polskiej Akademii Nauk i Collegium Civitas zaprosiła na spotkanie zatytułowane „W cieniu sakury, czyli mity i fakty na temat bezpieczeństwa w Japonii”. Zainteresowanie nim było tak duże, że choć początkowo miało odbyć się w małej salce za czytelnią, przeniesiono je do sali kinowej biblioteki. - Sakura to słynny kwiat wiśni - wyjaśniła. - Zaczynają kwitnąć na południu Japonii już pod koniec lutego, w Tokio zakwitły kilka dni temu, a na Hokkaido pojawią się pod koniec kwietnia.

Nie o kwiatach była jednak mowa, a o stereotypach. Anna Tomaszewska zaakcentowała, jak ważne jest poddawanie ich w wątpliwość. - Są poniekąd potrzebne, bo stanowią krótki kod informacyjny, mogą też bawić. Potrafią być jednak bardzo niebezpieczne, bowiem są źródłem silnych uprzedzeń - podkreśliła.

Zainteresowanie Japonią w Polsce jest duże. Dotyczy to wielu sfer - jak sztuki walki, kuchnia, kultura - m.in. filmy Kurosawy. Japończycy interesują się też Polską - kochają Chopina, wielu z nich marzy o wycieczce do Krakowa, panie domu cenią ceramikę z Bolesławca. - Dzieli nas 8570 kilometrów i na tym dystansie dochodzi w jakiś sposób do... awarii przekazu. Wiele informacji o Japonii jest nastawionych na zszokowanie odbiorcy - zauważyła Anna Tomaszewska, cytując kilka tytułów prasowych: „Japonia: 35-letni mężczyzna poślubił hologram”, „Jest cierpliwy i może się modlić godzinami. Japońska świątynia buddyjska zatrudniła robota w roli mnicha”, „Manekin zamiast żony. Japończycy pokochali gumowe lalki”. - Można odnieść wrażenie, że Japonia jest strasznie dziwna. Nie spisują się też do końca nasi dziennikarze i podróżnicy - wskazała japonistka. Przypomniała, jak w jednym z programów Martyna Wojciechowska pytała, czy popularność gumowych lalek może mieć wpływ na problemy demograficzne, a Agnieszka Szulim przekonywała, że w Tokio wszystko kręci się wokół seksu.

Grzeczni nie mówią „nie”

To jaki tak naprawdę jest Kraj Kwitnącej Wiśni? Tomaszewska nawiązała najpierw do japońskiej uprzejmości. - W Japonii istnieją dwie sfery emocjonalne - honne i tatemae. Honne to uczucia prawdziwe, które mamy w sercu. Ze względu na japońską etykietę nie są one ujawniane. Tatemae to uczucia okazywane, nasza fasada - wyjaśniła.

Od VI wieku w Japonii funkcjonuje filozofia konfucjanizmu. Opiera się ona na przekonaniu, że harmonia społeczna jest możliwa pod warunkiem przestrzegania obowiązków wynikających z hierarchii społecznej oraz zachowywania tradycji, czystości i porządku. - Jednym z jej założeń jest unikanie konfliktów społecznych oraz olbrzymi szacunek dla osób starszych i wyższych rangą. Japończycy starają się nie pokazywać publicznie niezadowolenia, unikają bezpośredniej konfrontacji. Rzadko też od Japończyka usłyszymy słowo „nie” w kontekście odmownym. Gdy zapraszasz go na spotkanie, a on chce odmówić, powie raczej: „rozważę to, może innym razem” - opisała Anna Tomaszewska.

W grupie lepiej

W Japonii, na przestrzeni niewiele większej od Polski, żyje ponad 127 milionów ludzi. Korzystanie z manier i uprzejmości ułatwia funkcjonowanie w takich warunkach. - Społeczeństwo jest kolektywne. Japończycy dobro grupy przedkładają ponad dobro jednostki i dążą do „Wa” - harmonii i jedności - doprecyzowała Tomaszewska. - Dlatego zanim wejdą do pociągu ustawiają się w kolejce i przepuszczają tych, którzy wysiadają. Dlatego wyciszają telefony, zanim wsiądą do metra.

Japonistka pokazała serię plakatów, które rozwieszone były na stacji tokijskiego metra. Nosiły wspólny tytuł „Rób to w domu”. Przypominały, by nie rozsiadać się na dwóch siedzeniach, czy nie wymachiwać mokrą parasolką, a nawet nie słuchać zbyt głośno muzyki przez słuchawki, bo i to może komuś przeszkadzać.

- Japończycy powtarzają przysłowie: „Gwóźdź, który wystaje, zostanie wbity”. Od najmłodszych lat dzieci uczą się żyć w grupie - są zachęcane do uczestnictwa w różnych kółkach, klubach zainteresowań. Doświadczają też uniformizacji - od najmłodszych lat ubiera się ich w mundurki. W pracy też panuje sztywny dress code - przybliżyła Tomaszewska.

Jedną z ważniejszych grup społecznych w Japonii jest rodzina, ale na równi, a czasem nawet wyprzedza ją firma. - Przez długie lata w Japonii funkcjonował system dożywotniego zatrudnienia. Po szkole zaczynało się pracę w firmie i pracowało się w niej aż do emerytury. To się zmienia, choć wciąż w Japonii rzadko pracownicy są zwalniani. Mogą być za błędy mocno pociągnięci do odpowiedzialności, ale zwolnienie to ostateczność.

Bezpiecznie jak w Japonii

Jak życie w grupie ma się do bezpieczeństwa? Otóż Japonia jest w czołówce krajów o najniższym współczynniku przestępczości na świecie - zaraz po Singapurze i Katarze. Tomaszewska tezę potwierdziła danymi statystycznymi. W 2015 roku liczba zabójstw na 100 tys. mieszkańców w USA wyniosła 9,3 zabójstwa, w Polsce - 3,1, a w Japonii - 1 zabójstwo. W 2017 wskaźnik przestępczości był rekordowo niski - 915 tys. 111 przestępstw na 127 mln mieszkańców, z czego zbrodnie stanowiły tylko 1,1 proc. - Najczęściej popełniane w Japonii przestępstwo to... przywłaszczenie, a najwięcej jest przywłaszczanych rowerów - wskazała Anna Tomaszewska. Japończycy wprowadzili system identyfikacji rowerów, coś na wzór tablic i dowodów rejestracyjnych, ale i to nie pomogło.

Zbrodni (niewiele ponad procent), jest mniej więcej tyle, ile oszustw z wykorzystaniem portali społecznościowych, rabunków i czynów lubieżnych, przez które rozumiane jest głównie... naruszenie nietykalności cielesnej w metrze, zwłaszcza w godzinach szczytu. - Japończycy próbują rozwiązać problem, wprowadzając wagony tylko dla kobiet - poinformowała doktorantka.

Poszanowanie cudzej wartości jest tak oczywiste, że ludzie wchodząc do kawiarni, rezerwują stolik, zostawiając na nim telefon lub laptopa. - W Japonii świetnie funkcjonuje system biur rzeczy znalezionych. Znajoma zgubiła portfel z kartami kredytowymi, dowodem i wymienionymi jenami. Tego samego dnia portfel się znalazł, nie zniknął z niego żaden jen, a gdy szczęśliwa koleżanka pojechała go odebrać, zwrócono jej pieniądze za bilet na metro - Anna Tomaszewska ubarwiała opowieść anegdotami.

Co, oprócz doktryny konfucjańskiej, jest sekretem japońskiego systemu prawa? Otóż władza daje sobie prawo do głębokiego wnikania w życie codzienne obywateli. Kōban jest tego przykładem. To mała budka policyjna, którą można zauważyć w każdej dzielnicy. - Policjanci patrolują otoczenie, rozmawiają z mieszkańcami. Dwa razy w roku przeprowadzają spis ludności - wiedzą, gdzie dzieci chodzą do szkoły, gdzie pracuje tata i jakim autem jeździ. Normalne jest to, że można się go spytać o drogę, a nawet o... knajpę, którą poleca - zdradziła Anna Tomaszewska.

Enzai - niesłuszne skazania

Japoński system prawa ma też ciemną stronę - to niesłuszne skazania. Jednej z ich przyczyn upatruje się w wielodniowych przesłuchaniach - w Japonii można być zatrzymanym nawet na 23 dni bez aktu oskarżenia. Do 2016 roku nie było obowiązku nagrywania przesłuchań - pojawiały się skargi na stosowanie przemocy i nacisku.

- Znaczenie ma też kultura negacji błędu i szacunku wobec decyzji autorytetu - policji, prokuratora, sędziego. Brakowało też organizacji lustrujących pracę sądów. Dopiero od około dekady działają Stowarzyszenie Japońskich Adwokatów, czy Japan Innocence Project, które mają prześwietlać przypadki możliwych niesłusznych skazań - wskazała Tomaszewska.

Najgłośniejszym przypadkiem jest tu Hakamada Iwao, skazany na karę śmierci za poczwórne morderstwo. 48 lat spędził za kratami w oczekiwaniu na wykonanie wyroku i jest to niechlubny rekord Guiness’a. Został zwolniony w związku z podejrzeniem o manipulację dowodami w sprawie. Nadal czeka na ułaskawienie.

Cóż, Japonia jest bezpiecznym krajem, ale nie dla osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa. I to z pewnością nie jest stereotyp!

Joanna Krężelewska

Rocznik 1983. Absolwentka Wydziału Nauk Historycznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studentka psychologi na Uniwersytecie Gdańskim. Od 2006 roku dziennikarka „Głosu Pomorza”, dziś „Głosu Koszalińskiego”. Na łamach dziennika relacjonuje przebieg procesów sądowych w sprawach karnych. Pisze o kulturze, sprawdza, co dzieje się w gminie Sianów i gminie Karlino. Na gk24.pl prowadzi magazyn poświęcony kulturze. Autorka książki „Historia pisana zbrodnią”, poświęconej najgłośniejszym procesom sądowym w sprawach karnych, które toczyły się przed koszalińskim sądem po II wojnie światowej. Nałogowo czyta, szczególnie kryminały i przepisy kulinarne. Uwielbia podróże, żeglowanie, wycieczki rowerowe, las i mokry nos psa Muffina.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.