Historia Koszalina malowana pędzlami, wałkami i sprayem
Mieszkańcy Koszalina mogą już podziwiać cztery murale - piękne historyczne widokówki. Nie wszyscy wiedzą, że wykonali je koszalinianie, członkowie grupy Most Blunted.
- Ta współpraca to przede wszystkim wynik zauważenia nas, jako grupy artystycznej przez Głos Koszaliński i polecenia do Nagrody Prezydenta Miasta Koszalina - nie ma wątpliwości Miłosz Wołkowicz, założyciel grupy ludzi zaangażowanych i kreatywnych Most Blunted, która zajmuje się m.in. promocją szeroko pojętej kultury hip-hopowej.
- Nagroda za działalność w dziedzinie tworzenia, upowszechniania i ochrony kultury w 2015 roku została nam przyznana i tym samym pozwoliła niejako zaistnieć w świadomości włodarzy. Zanim to jednak nastąpiło, mieliśmy okazję dzięki współpracy z MEC-em wykonać pierwszy w Polsce mural na kominie. Z tego, co mi wiadomo, zarząd był bardzo zadowolony z wyników pracy członków grupy i myślę, że mieliśmy wówczas konkretną okazję pokazać, że Most Blunted to nie tylko puste slogany, ale przede wszystkim kompetencje.
To prawdziwi fachowcy
Potwierdzają to pracownicy koszalińskiego ratusza.
- To prawda, z jednej strony nagroda Prezydenta Koszalina zwróciła naszą uwagę na grupę, ale też sami obserwujemy, co się dzieje w Koszalinie w różnych dziedzinach i wiedzieliśmy, że już od lat organizują Graffiti Jam, że zrobili świetny mural na kominie MEC - przyznaje Tomasz Nowe, kierownik referatu promocji i współpracy zagranicznej i przypomina, że współpracę z grupą Most Blunted rozpoczęła się od murala z okazji 750-lecia Koszalina.
Chodzi o pieczęć na budynku przy ul. Niepodległości.
- Wtedy zobaczyliśmy, że to prawdziwi fachowcy, którzy do każdego etapu pracy podchodzą bardzo profesjonalnie: od projektu, przez zaplanowanie pracy, po jej wykonanie - dodaje Tomasz Nowe.
Kiedy więc projekt zakładający powstanie czterech murali historycznych został wybrany do realizacji w ramach koszalińskiego budżetu obywatelskiego, to zaproponowano to właśnie Most Blunted.
- Przedstawili nam projekty, które spodobały się i nam, i Forum Rozwoju Koszalina (pomysłodawcy projektu - dop. aut.) i członkowie grupy Most Blunted zabrali się do pracy - dodaje Tomasz Nowe. Jak ona wyglądała?
- Proces powstawania to projekt, następnie akceptacja i przystąpienie do wykonania. - wymienia Arkadiusz Trocha, który wraz z Maciejem Mazurkiewiczem wykonał wszystkie cztery murale (przy trzech pomagali im Leszek Margasiński oraz Kamil Czaja).
- Wtedy kolej na dobór materiałów, wynajęcie podnośnika, rusztowań i innych niezbędnych gadżetów. I dopiero wtedy jest realizacja w możliwie sprzyjających warunkach pogodowych.
Murale jak widokówki
Przygotowaniem projektów zajął się Arkadiusz Trocha. Oryginalne widokówki, na podstawie których powstały projekty, członkowie Most Blunted dostali od Grzegorza Kruka. Zostały one poddane obróbce komputerowej oraz odpowiednio skomponowane.
- Na trzech muralach są namalowane oryginalne listy, które znajdują się na danej kartce, więc jest to zapis jakiejś historii, która miała miejsce - mówi Maciek Mazurkiewicz, który od razu wyjaśnia, jak wygląda technika malowania. - Projekt jest rzucany na ścianę przez projektor w celu dobrego przeskalowania wzoru oraz zachowania odpowiednich proporcji.
Arek dodaje: - Reszta to już czysta praca malarska. A malowanie wielkoformatowe to sporo litrów farb dobrej jakości w każdej postaci, od emulsji pozwalających pokryć duże powierzchnie - do tego pędzle, i wałki, po spraye, którymi wykonujemy detale. Każdy z czterech murali powstawał od trzech do pięciu dni.
Dziś mieszkańcy Koszalina i turyści spacerując ulicami miasta mogą podziwiać piękne murale. Jak ich autorzy podchodzą do faktu, że ich praca zostanie na ścianach prawdopodobnie przez kolejne kilkadziesiąt lat i oglądać je będą kolejne pokolenia koszalinian? - Można przywyknąć - uśmiecha się Arek.
- Malujemy nie od dzisiaj i nasze murale oraz graffiti można spotkać w wielu miastach Polski: w Warszawie, Łodzi, Szczecinie, a nawet poza granicami naszego państwa. Jednak miło jest zrobić coś na swoim podwórku, dla lokalnej społeczności. Pozwala to na łatwiejszy przepływ informacji zwrotnych dotyczących naszych dzieł. Od razu wiadomo, czy odbiór jest pozytywny, czy negatywny. Mieliśmy też okazję poznać kawałek historii naszego miasta podczas rozmów z przechodniami, którzy rozpoznawali na muralach nieistniejące już budynki i z sentymentem wspominali tamte czasy.
Maciek dodaje: - Jest to niesamowite uczucie pozostawić coś po sobie, tym bardziej, że jesteśmy z tego miasta. Myślę że te ściany będą się idealnie komponować w naszej przestrzeni miejskiej.
Będą kolejne murale?
Natomiast urzędnicy nie ukrywają, że jest szansa, by w Koszalinie powstały kolejne murale.
- Jeśli ktoś ma pomysł na kolejny, ma projekt albo zna miejsce, gdzie taki mural mógłby się pojawić, może się zgłaszać do urzędu. Pomożemy w jego realizacji. Mogą to być np. spółdzielnie mieszkaniowe - stwierdza Tomasz Nowe. Jest i jeszcze jeden plus muralowej akcji. Maciek Mazurkiewicz przyniósł do ratusza kubek z jednym z projektów murali, który bardzo się spodobał. A od jednej sztuki do produkcji atrakcyjnego gadżetu dla mieszkańców i turystów już tylko krok.