Gdzie leży Eryn Vorn? Harcerze ze Szczecinka przenieśli się w świat magii i fantazji

Czytaj dalej
Fot. Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic

Gdzie leży Eryn Vorn? Harcerze ze Szczecinka przenieśli się w świat magii i fantazji

Rajmund Wełnic

Stanica szczecineckiego hufca ZHP w Drężnie na kilka dni przeniosła się w świat magii i fantazji rodem z kart ksiąg Johna Ronalda Reuel Tolkiena.

Wszystko za sprawą miłośników twórczości autora „Władcy pierścieni”, którzy na kilka dni w roku wcielają się postaci ze Śródziemia. Wypoczywający na przełomie lipca i sierpnia w Drężnie koło Szczecinka ze zdziwieniem mogli na leśnych ścieżkach wokół miejscowej stanicy harcerskiej spotkać osobliwie odziane postacie.

Tu rycerz w zbroi, tu krasnolud, widziano także elfa, którego za sprawą spiczastych uszu nie sposób pomylić z innymi rasami zaludniającymi tolkienowskie Śródziemie. Są i dumni ludzie z Gondoru i Rohanu.

Znajome obrazki? Tak, z kadrów powieści J.R.R. Tolkiena i opartych na nich filmów.

- W tym roku na naszym zlocie zabrakło chyba tylko orków - zdradza powód zjazdu na Pojezierze Drawskie August Szołucha, rzecznik Stowarzyszenia Miłośników Śródziemia Ennorath skupiającego ponad 120 polskich fanów uniwersum Tolkiena.

Drężno, czyli Eryn Vorn

W sumie do stanicy harcerskiej hufca szczecineckiego ZHP w Drężnie przyjechało ponad trzydziestu larpowców, którzy odtwarzali sceny z mitycznej krainy Eryn Vorn.

- Dlaczego Drężno? - powtarza pytanie August, który na zlocie wcielił się w krasnoluda Gunnara z Gór Mglistych. I po krótkim zastanowieniu odpowiada.

- Eryn Vorn to lesista kraina na północy Śródziemia położona nad morzem, więc tutejsze jezioro odgrywało morze, a piękne okoliczne lasy pozwalały na ciekawe inscenizacje. Zwykle też staramy się spotkania organizować w oparciu o harcerskie stanice w całej Polsce. Najczęściej nie jeździmy dwa razy w to samo miejsce, w Drężnie jesteśmy trochę przez przypadek pierwszy raz i jesteśmy zachwyceni warunkami, przestrzenią, przyrodą, jak i ciszą, spokojem, jaką tutaj zastaliśmy.

Na każdy zlot przygotowywany jest szczegółowy scenariusz gry, jaką larpowcy toczą w terenie. To oryginalne historie, oparte oczywiście o realia uniwersum stworzonego przez Tolkiena, ale niebędące prostym odtworzeniem dziejów znanych z kart „Władcy pierścieni” czy „Hobbita”.

- Tolkien był językoznawcą, stworzył języki starożytnych ludów Śródziemia oraz całą kulturę, w których potem osadzał swoich bohaterów i ich historię - mówi August Szołucha.

Pamiętajmy też, że słynna saga z Bilbo i Frodo Bagginsami, hobbitami, czyli niziołkami, mającymi za cel zniszczenie Jedynego Pierścienia, aby nie wpadł w ręce Saurona, to tylko kilkadziesiąt lat z tysięcy, jakie zakreślił Tolkien w swojej epopei Śródziemia. Jest w czym wybierać i gdzie osadzać larpowskie scenariusze.

Tym razem historia - o ile dobrze zrozumiałem - zakładała rozgrywkę dwóch obozów, na jakie podzielili się mieszkańcy Eryn Vorn - jedni sprzymierzyli się z siłami ciemności, drudzy stanęli po stronie dobra w sojuszu z ludźmi z Gondoru i Rohanu.
Rywalizujący o miejsce w radzie starszych musieli uzyskać informacje na temat tajemniczych artefaktów. Dni zlotu upływały więc na wędrówkach po szlakach tej krainy, na rozwiązywaniu zadań i zagadek, inscenizacjach walk, a wieczory na biesiadach przy ognisku i snuciu opowieści i pieśniach.

- Są wśród nas i tacy fascynaci, którzy przyswoili sobie podstawy języków i pisma runicznego ras tolkienowskiego Śródziemia - dodaje nasz rozmówca. Jest także czas na kwizy tolkienowskie czy wspólne czytanie jego powieści.

Śródziemie na co dzień i od święta

Na co dzień tolkienowscy larpowcy prowadzą zwykłe życie. - Jestem wykładowcą na uczelni informatycznej - przedstawia się August-Gunnar.

Przemysław Wziątek - Tilion: człowiek z wyżyn Rhudauru, zarabia na życie jako fizjoterapeuta.

Rhudaur było państwem w Eriadorze na granicy Gór Mglistych.

- Było to królestwo ludzi, które dołączyło do sił ciemności, a ich niedobitki były w epoce, w której toczy się „Władca pierścieni”, byli postrzegani jako dzicy barbarzyńcy.
Na zlot przyjechali pracownicy drukarni, studenci, testerzy gier komputerowych.

- Wszystkich nas łączy miłość do książki, od której wszystko się zaczęło, najczęściej jeszcze w dzieciństwie, czyli od trylogii „Władcy pierścieni” - dodaje August. Choć są i tacy, który przygodę z Ennorath rozpoczęli od obejrzenia ekranizacji książek Tolkiena.

Zamiłowanie do literatury Tolkiena i jego światów sprawia, że uczestnicy zlotów nabywają niecodziennych umiejętności.
- Ja zmierzyłem się z płatnerstwem - Tilion pokazuje własnoręcznie wykonane stalowe naramienniki i osłony przegubów. Sam też - z kurtki spawalniczej - zrobił ubiór.

Hełm, miecz (wzorowany na orężu Aragorna) i zbroję kupił, ale inne drobne elementy stroju wykonał samodzielnie. Generalnie starają się trzymać opisów z karty książek, ale można je traktować dość swobodnie i umownie.

- Liczy się kreatywność, wystarczy odrobina fantazji, aby wykonać przebranie - August Szołucha dodaje, że nie są ortodoksyjni w kwestii stroju. Czasami wystarczy wyszperać coś w szafie babci czy w lumpeksie, jakieś lniane spodnie czy koszula, aby się wcielić w jakąś postać. Najważniejsza jest wyobraźnia.

Rajmund Wełnic

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.