Dwanaście radiowozów po 16-latka. Ukrywał się [wideo]

Czytaj dalej
Fot. Maciej Czerniak
Maciej Czerniak

Dwanaście radiowozów po 16-latka. Ukrywał się [wideo]

Maciej Czerniak

Gigantyczne siły policji, wyrwana futryna i rodzice 10 dzieci w celi. Interwencja na osiedlu socjalnym w Bydgoszczy wymknęła się spod kontroli.

Mieszkańcy osiedla domów socjalnych przy ulicy Glinki w Bydgoszczy byli wczoraj poruszeni - Wysyłanie tak wielkich sił po jednego chłopca to chyba trochę przesada, prawda? - pyta kobieta z dzieckiem w wózku. Prowadzi do mieszkania w baraku, w którym we wtorek wieczorem interweniowali policjanci.

Na ganku przed parterowym domem siedzą dwie młode kobiety oraz dwóch mężczyzn.- Do dzieci z paralizatorem policjantka ruszyła! Rodziców dziesięciorga dzieci w areszcie zamknęli! - oburza się jedna z kobiet.

Młody mężczyzna wyjaśnia, że chodziło o jego brata. - Policjanci przyszli po niego jak po kryminalistę. Miał stawić się w ośrodku wychowawczym po świętach [wielkanocnych - red.]. Policjanci przyjechali z nakazem. Ale było tu chyba z szesnaście radiowozów!

Mężczyzna pokazuje futrynę drzwi wejściowych do domu, która została częściowo wyrwana ze ściany.

Akcja policji rozpoczęła się we wtorek kilkanaście minut przed godziną 21. - Przyjechały dwa patrole. Jeden ruszył do mieszkania, drugi został, by obserwować i pilnować na wypadek, gdyby nastolatek próbował uciec z budynku przez tylne okno. Pod 
uwagę brano i taką ewentualność - mówi podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Kiedy młody człowiek zaczął stawiać opór, a policjanci mimo to nie zamierzali odstąpić od jego zatrzymania, wtedy w obronie syna stanęli rodzice. Na mundurowych miały posypać się inwektywy.

- Padały bardzo obraźliwe i wulgarne określenia - mówi Słomski.

Doszło do szarpaniny. - Nikt nie atakował policji - zaznacza brat szesnastolatka. - A oni rzucili brata na ziemię, skuli kajdankami jak bandytę.

Wokół zaczęli gromadzić się mieszkańcy okolicznych domów socjalnych. Gdy policjanci poczuli się zagrożeni, dali znać dyżurnemu, by na miejsce przysłano posiłki. Mundurowi twierdzą, że niewiele brakowało, by na miejscu doszło do 
eskalacji przemocy. Dlatego konieczna była obecność dodatkowych patroli. Kolejno pojawiające się przy ulicy Glinki radiowozy przykuwały uwagę przychodzących na miejsce sąsiadów.



Problemem było samo ujęcie ukrywającego się nastolatka. Dostępu do niego bronili rodzice i starsi z dziewięciorga rodzeństwa. - Kiedy policjanci weszli do mieszkania, podali przyczynę wizyty - tłumaczy Słomski. - Zaczęła się dyskusja, która przerodziła się w wielką agresję. Skierowaną przeciw mundurowym. Ktoś wyjął klucze z drzwi i policjanci nie mogli wyprowadzić 16-latka.

W tym czasie w okolicy zaparkowanych było już łącznie 12 radiowozów. Policjanci jednak otworzyli drzwi, ale uszkadzając futrynę. Do policyjnej izby zatrzymań zabrano poszukiwanego nastolatka oraz jego rodziców. W domu została reszta dzieci. Najmłodsze z nich liczy dwa miesiące. Zatrzymanym mają zostać postawione zarzuty usiłowania wymuszenia na 
policji odstąpienia od czynności oraz pozbawienia wolności funkcjonariuszy. Grozi za to do 5 lat więzienia.

Maciej Czerniak

Zajmuję się tematyką kryminalną, policyjną, jestem autorem relacji sądowych. Piszę też na tematy bieżące, dotyczące samorządu, problemów mieszkańców. Co najbardziej lubię w pracy? Zaskakujące historie, które mam przyjemność przedstawiać Czytenikom. Jak wiadomo, życie pisze najlepsze scenariusze. Nie tylko filmowe.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.