Czy to koniec bezkarności dilerów dopalaczy?

Czytaj dalej
Fot. Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Marcin Rybak

Czy to koniec bezkarności dilerów dopalaczy?

Marcin Rybak

Rozbity gang handlarzy i producentów dopalaczy, o którym pisaliśmy rok temu. Prokurator: Stawiamy zarzuty sprzedawania trucizny! To może zabić!

Policja i prokuratura rozbiły wrocławski gang handlujący dopalaczami. Zatrzymano piętnaście osób. - Usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i sprzedawania substancji, które są trucizną - mówi szef wrocławskiego wydziału Prokuratury Krajowej Robert Tomankiewicz.

- Mamy dowody na to, że dopalacze są jeszcze bardziej szkodliwe dla zdrowia i życia od twardych narkotyków. Zażywający dopalacze grają w rosyjską ruletkę - dodaje prokurator Tomankiewicz. - Te substancję mogą zabić!

We wczorajszej akcji uczestniczyło 240 policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji oraz z komend wojewódzkiej i miejskiej. Oczywiście, nie wszyscy uczestniczyli w zatrzymaniach piętnastu podejrzanych gangsterów. Ale było do przeszukania dużo miejsc związanych z działalnością gangu. Były to miejsca we Wrocławiu, lecz szczegółów prokuratura nie chce ujawnić.

Król wrocławskich dopalaczy - jedna z najważniejszych osób tego biznesu w naszym mieście - zatrzymany został wczoraj rano w ramach policyjnej akcji. Taka nieoficjalna informacja dotarła po południu do naszej redakcji. Czy to prawda? Prokuratura nie ujawnia w tej sprawie żadnych informacji.

O tym, że we Wrocławiu działa co najmniej jeden gang handlarzy dopalaczami, pisaliśmy w „Gazecie Wrocławskiej” rok temu. Nasz tekst był doniesieniem o przestępstwie.

„We Wrocławiu działa zorganizowana grupa przestępcza, która truje ludzi i okrada państwo. Tym tekstem zawiadamiany Piotra Kowalczyka, Prokuratora Regionalnego we Wrocławiu o przestępstwie. Oczekujemy, że w przewidzianym przepisami terminie dostaniemy informację co zrobiono w sprawie” - napisaliśmy. W ciągu kilku tygodni dostaliśmy informację, że wszczęto śledztwo.

Dopalacze powstają z substancji, których nie ma na liście zakazanych prawem twardych narkotyków. Choć działają tak samo albo gorzej. Kiedy kilka lat temu pojawiły się na rynku, wydawało się, że walka z nimi będzie prosta. Wystarczy uzupełnić listę narkotyków o substancje z dopalaczy.

Ale wystarczy zmienić skład związku chemicznego w niewielkim stopniu i już twardy narkotyk przestaje nim być. Kolejne modyfikacje listy twardych narkotyków skutkowały kolejnymi modyfikacjami składu dopalaczy. Do sprzedaży trafiają jako „pochłaniacze wilgoci” czy „środki do czyszczenia”. Ale nie ma wątpliwości, że producenci i sprzedawcy robią je tylko dla narkomanów.

Leczenie uzależnionych jest trudniejsze od leczenia narkomanów - powtarzają terapeuci. Bo dopalacze powodują nieodwracalne zmiany w mózgu. Często nieznany jest skład chemiczny tego, co zażył narkoman i czym się zatruł. A nawet jak jest znany, to są to substancje, o których mało wiadomo.

Dopalacze sprzedawane są w lokalach rozsianych po mieście. Regularnie odwiedzają je policjanci i pracownicy sanepidu. Ale zaraz po takiej akcji sprzedaż wraca. Punkt z dopalaczami to bardzo uciążliwe sąsiedztwo. Bo tam gdzie on jest, tam pojawiają się narkomani. Bardzo agresywni. Częściej zdarzają się drobne przestępstwa: włamania, kradzieże czy rozboje. A wszystko dlatego, że uzależnieni od narkotyków potrzebują pieniędzy na kolejną porcję.

Dilerom dopalaczy pomaga złe prawo. Teoretycznie produkty te - zwane przez ustawę „substancjami zastępczymi” - są nielegalne. Ale za ich sprzedaż grożą tylko finansowe kary administracyjne. Ma je nakładać sanepid. Ale sprzedawcy dopalaczy - ci, których zatrzymywani w kontrolowanych „sklepikach” - nie mają żadnego majątku.

Z danych, jakie uzyskaliśmy, wynika, że udało się wyegzekwować 10 procent kar. Dlatego napisaliśmy w naszym tekście - doniesieniu - że dopalaczowa mafia okrada państwo.

Gdyby dopalacze były traktowane jak twarde narkotyki, już samo ich posiadanie byłyby przestępstwem. Żeby skazać za handel dopalaczami, trzeba udowodnić, że sprzedawca wie, że klient kupuje, aby zażyć to jak narkotyk. I właśnie dlatego tym środkiem handluje. Poza tym trzeba wykazać, że to substancja szkodliwa dla zdrowia i życia.

Wczoraj po południu odwiedziliśmy dwa najbardziej znane wrocławskie punkty z dopalaczami. Zdenerwowani „klienci” byli na Oleśnickiej. Lokal rano był zamknięty. Na jak długo? Nie wiadomo. Na Stawowej - bardzo blisko gmachu prokuratury, w której przesłuchiwano zatrzymanych gangsterów - handel ... trwał jak zwykle.

Marcin Rybak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.