Czuję się jak olimpijczyk. Dziadek byłby ze mnie dumny [rozmowa]
W konkursie Głosu Człowiek Roku 2016 głosowało na niego prawie 5 tys. osób Pasją do poznawania historii zaraził go dziadek. Podarował mu order Virtuti Militari. Wiesław Piotrowski z zawodu strażak, z zamiłowania pasjonat historii.
- Mieszkańcy powiatu drawskiego zgłosili Pana kandydaturę w konkursie Człowiek Roku 2016 „Głosu Koszalińskiego” w kategorii kultura, nauka sport. W pierwszym etapie wygrał pan rywalizację w powiecie, a w drugim etapie zajął Pan 3. miejsce, zdobywając 4.930 głosów.
- Cóż mogę powiedzieć? Jest mi z tego powodu bardzo miło. Uczestnicząc w Gali, która 1 grudnia odbyła się w Filharmonii w Szczecinie, z jednej strony czułem wielką tremę i pytałem żony „Co my tutaj robimy?”, a z drugiej strony byłem dumny i czułem się trochę tak, jak olimpijczyk.
- A jak Pański sukces odebrała małżonka, która towarzyszyła Panu podczas Gali w Szczecinie?
- Z jednej strony praca, a z drugiej strony moja pasja, która zabiera sporo czasu sprawiają, że często nie ma mnie w domu. Podczas Gali żona, widząc w moich rękach statuetkę zażartowała, że teraz już nie będzie pytała, gdzie wychodzę i kiedy wrócę. A ja z kolei obiecałem, że w przyszłym roku więcej czasu poświęcę jej i rodzinie.
- Wspominał Pan kiedyś, że pasją do poznawania historii zaraził Pana dziadek.
- Dziadek nie był kolekcjonerem, tak jak ja, ale był patriotą zakochanym w swoim kraju. Pochodził z okolic Warszawy. Po wojnie zamieszkał w Nowogardzie jako osadnik wojskowy. Potrafił wspaniale opowiadać o historii. Moim pierwszym eksponatem był wojenny Order Virtuti Militari, który od niego otrzymałem. Myślę że dzisiaj mój dziadek - gdyby żył - byłby ze mnie dumny.
- Jak zdobywa Pan swoje eksponaty?
- Niektóre leżą na strychach. Czasem można je zdobyć za niewielką opłatą, ale są również osoby, które przekazują mi je nieodpłatnie. Poza tym posługuję się wykrywaczem metali, a także magnesem do wyciągania przedmiotów z wody.
- A co ostatnio udało się Panu zdobyć?
- Znajomy przekazał mi zabytkową skrzynię z XIX w. W jej wnętrzu znajdował się obraz Fryderyka III, cesarza niemieckiego i Króla Prus. Panował jedynie 99 dni. Nowym nabytkiem jest również srebrny talerz z XIX w. z wygrawerowaną gołębicą i cytatem - po niemiecku - z Pisma Świętego: „Pozwólcie dzieciom przchodzić do mnie“. Z tyłu jest napis wskazujący, że talerz początkowo był w świątyni używany w czasie chrztów, a później kościół podarował go dla domu dziecka w Bad Hall. Ten talerz to prezent od mieszkanki Drawska. Eksponatów przybywa z roku na rok. Część przekazałem do Muzeum w Koszalinie, część do Izby Muzealnej w Kaliszu.
- A część służy Panu przy organizowaniu kolejnych wystaw. Ostatnia z wystaw, ta którą przygotował Pan z okazji Święta Niepodległości, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców z całego powiatu.
- Przez trzy tygodnie salę wystawową w budynku dworca PKP odwiedzało 5-6 grup dziennie. Każdej z nich poświęcałem przynajmniej godzinę. A gdy moimi słuchaczami były dzieci, organizowałem dla nich konkursy ze słodkimi nagrodami.
- W tym roku zorganizował Pan kilka wystaw historycznych. A co czeka nas w przyszłym roku?
- W Drawsku planuję wystawę poświęconą Solidarności. Nie zdradzę w jakim miejscu będzie. To niespodzianka. Mam sporo eksponatów i dokumentów z tamtego okresu. Niektóre z nich związane są z mieszkańcami powiatu drawskiego. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Złocieńcu, który nosi imię gen. Władysława Andersa, przygotowuje wystawę poświęconą patronowi. Poproszono mnie o pomoc. Poza tym nie planuję nic więcej naprzód, bo jak już wspomniałem, chciałbym więcej czasu poświęcić rodzinie.
- Z zawodu jest Pan strażakiem.
- To też jest pasja, która daje mi ogromną satysfakcję. Ludzie liczą na pomoc strażaków. Ufają im. Nie można ich zawieść.
- Proszę powiedzieć jeszcze coś o sobie i swojej rodzinie.
- Rodzina to dla mnie podstawa. Żona Ania jest wyrozumiała, dzięki temu mogę oddawać się swojej pasji bez obaw, że usłyszę jakieś słowa pretensji. W naszej rodzinie są jeszcze bliźniaki. Kuba i jego siostra Ola. Tworzymy dla nich rodzinę zastępczą i kochamy je jak swoje dzieci, albo lepiej. Kuba podobnie jak ja jest miłośnikiem historii. Pomaga mi w przygotowywaniu wystaw, a w przyszłości chciałby zostać strażakiem.