Chwal ćwik. Tak wita się pani Monika ze Słupska [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Gurba
Andrzej Gurba

Chwal ćwik. Tak wita się pani Monika ze Słupska [ZDJĘCIA]

Andrzej Gurba

Sokolników w Polsce jest 300, w tym pań około 50. Poznajcie jedną z nich - Monikę Płuciennik ze Słupska.

Sokolnictwo, czyli sztuka układania i polowania z ptakami, liczy w Polsce tysiąc lat, a na świecie trzy tysiące lat. W dawnych czasach była to domena królów i arystokracji. Zaczynał już Bolesław Chrobry. Do tej tradycji nawiązuje 31-letnia Monika Płuciennik.

Leć, mój rarogu

- Sokolnictwo daje mi niesamowitą frajdę. Puszczam ptaka, a on do mnie wraca. Podczas takiego polowania jestem tylko obserwatorem, ale emocje są takie, jakbym to ja polowała. No i czerpię przyjemność z obcowania z tymi wyjątkowymi stworzeniami - mówi sokolniczka.

Z pasją opowiada o jastrzębiu gołębiarzu, myszołowcu towarzyskim i rarogu stepowym. To jej drapieżniki. Poluje z nimi m.in. na zające, kaczki, bażanty, kuropatwy.

Najpierw akwarium, potem rybki

Aby zostać polującym sokolnikiem, trzeba być członkiem Polskiego Związku Łowieckiego, odbyć kurs sokolniczy organizowany przez Stację Badawczą PZŁ w Czempiniu, no i zdać egzamin. Konieczna jest też zgoda ministra środowiska na polowanie przy użyciu ptaka łowczego.

Monika Płuciennik egzamin zdała nieco ponad dwa lata temu. Jest też członkiem klubu Gniazdo Sokolników. Jednak myśl polowania z ptakami kiełkowała jej w głowie już wcześniej.

- Tak po prostu do mnie przyszło. Niedawno Facebook przypomniał mi zdjęcie sprzed jedenastu lat z ptakiem drapieżnym, którego ma mój kolega Dawid. To był jakiś pokaz. Jaki podpis zamieściłam wtedy pod tym zdjęciem? Chyba czas zbierać na nowe hobby - uśmiecha się słupszczanka.

A pytana o kolejne kroki do zostania sokolnikiem stwierdza krótko: - Najpierw akwarium, a potem rybki.

Najważniejsze jest zdobycie wiedzy.

- I to najlepiej pod okiem doświadczonego sokolnika, już poza samym kursem. Wiedza teoretyczna i praktyczne umiejętności to naprawdę dwie różne sprawy - podkreśla sokolniczka.

Pierwszego drapieżnego ptaka kupiła w lipcu 2021 r.

- Wybór konkretnych ptaków zależy od tego, co chcemy robić. Po pierwsze, czy chcemy polować? Po drugie, jaki rodzaj zwierzyny mamy w łowisku? Po trzecie, na co chcemy polować? - wyjaśnia słupszczanka.

Wcześniej zbudowała wolierę. Drapieżniki przebywają w niej około pół roku, w okresie pierzenia, czyli wymiany piór.

Sezon sokolniczy zaczyna się jesienią, a kończy w miesiącach zimowych (styczeń, luty).

Pani Monika poluje z ptakami kilka razy w roku. Za to trenuje z nimi praktycznie w każdy weekend.

Bezkonfliktowy Felek i Zadra z pazurkami

Pierwszy drapieżnik Moniki Płuciennik to myszołowiec (jastrząb Harrisa) o wdzięcznym imieniu Felek.

- Bezkonfliktowy i posłuszny. Przylatuje na zawołanie. Nie lubi psów i psowatych. To ich naturalny wróg - mówi Monika Płuciennik.

Druga w kolejności jest jastrzębica Zadra.

- Na nią trzeba uważać. Jest zadziorna. Ma wyczucie łowieckie, ale i duże emocje. Współpracuje mi się z nią dobrze, ale jestem ostrożna. Złapała mnie kilka razy za rękę. To były takie „strzały” - opowiada słupszczanka.

Jest jeszcze 11-letni raróg Czarek, ale podczas kiedy my rozmawiamy na łące, został w wolierze.

Wracają po łakomy kąsek

Są różne techniki polowania, w zależności od gatunku i predyspozycji ptaków.

- Moje startują z rękawicy. I próbują złapać wypłoszoną zwierzynę. To są krótkie dystanse. Często w polowaniach używa się psów podsokolich do płoszenia zwierzyny, ale ja ich nie mam. Ptaki wracają do rękawicy, bo wiedzą, że czeka tam na nie nagroda, czyli surowe mięso - opowiada Monika Płuciennik.

Inaczej poluje się z sokołem, którego słupszczanka nie ma. Sokół wzbija się, robi w powietrzu kółka, obserwując okolicę. Na znak sokolnika pies płoszy, wystawia zwierzynę, a sokół lotem pikującym próbuje ją złapać.

- Za sokołem nie tęsknię, ale chciałabym mieć kiedyś orła - zdradza słupszczanka.

Swoje ptaki Monika Płuciennik kupiła z polskiej certyfikowanej hodowli.

- Są jakby dwa systemy. Kupuje się ptaki, które przebywają ze swoimi rodzicami, praktycznie bez kontaktu z człowiekiem. I ja właśnie takie nabyłam. Druga opcja to tzw. imprinty, a więc ptaki uwarunkowane na człowieka, bo pisklaki były zabierane od rodziców. Moje drapieżniki bały się mnie. I ja musiałam to przełamać - wyjaśnia.

Ukrócenie, unoszenie i uwabienie

Jest kilka etapów pracy z ptakami drapieżnymi.

- Pierwsze dwa, czyli ukrócenie i unoszenie, przeprowadza się praktycznie w tym samym czasie. Chodzi o przyzwyczajenie ptaka do przebywania na rękawicy. Na początku na lince, aby nie uciekł. Poza tym odbywa się oswajanie go z człowiekiem, z otoczeniem. Kolejny etap, czyli uwabienie, to uczenie ptaka przylatywania do sokolnika na rękawicę albo na wabidło. Na początku na linkach, coraz dłuższych, a później już bez nich. Ptaki przylatują na rękawicę, bo czeka je nagroda - wyjaśnia Monika Płuciennik.

Ostatni etap to nauka polowania.

- Z jastrzębiem pracowałam około miesiąca, codziennie. Z myszołowcem dwa tygodnie - zdradza sokolniczka.

Praca z drapieżnikiem nie jest prosta. Trzeba mieć ogromne pokłady cierpliwości i przygotować się na niemiłe niespodzianki.

Taką sprawiła pani Monice jastrzębica Mucha.

- Nie wróciła z latania. Bardzo to przeżyłam - wspomina słupszczanka.

Z Zadrą także miała przygodę.

- Był silny wiatr. Zadra poleciała na drzewo. I nie chciała wrócić. Pilnowałam jej do wieczora. Na noc wróciłam do domu. Rano pojawiłam się w tym samym miejscu. No i dopiero wtedy Zadra przyleciała na rękawicę - opowiada sokolniczka.

Drapieżne ptaki czasami też atakują swoich właścicieli.

- To, że dostajemy skrzydłami, to normalne. Czasami nas dziobią. Potrafią pazurami złapać za rękę. I nie tylko za nią - mówi słupszczanka.

Pierwsze zbiorowe polowanie Moniki Płuciennik z Zadrą odbyło się w listopadzie 2022 roku. To były międzynarodowe łowy w Pińczowie.

- Polowaliśmy w grupie na bażanty. Jako jedyna miałam jastrzębicę, a więc polowałam także na zające. Zadra nie była zainteresowana bażantami. Goniła za zającami. Niestety, nie udało się, choć miała z zającem kontakt. Było kilka takich ataków - mówi Monika Płuciennik.

Do tej pory brała udział w kilku polowaniach z ptakami, także na kaczki. I jak na razie bez trofeum.

Ps. Kilka słów o tytule. Ćwik to doświadczony i zaprawiony w boju ptak drapieżny, który nie boi się atakować i pokonać większego oraz silniejszego od siebie zwierzęcia. Sokolnicy, życząc sobie tak dobrze ułożonych ptaków i łowieckich osiągnięć, pozdrawiają się słowami „Chwal ćwik”.

Andrzej Gurba

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.