Chociaż rodziły się tu robotnicze bunty, przez lata rządziły nią gołębie

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Szkocki
Michał Elmerych

Chociaż rodziły się tu robotnicze bunty, przez lata rządziły nią gołębie

Michał Elmerych

Jedno z miejsc ważnych dla historii Polski może po latach odzyskać blask. Świetlica dawnej Stoczni im. Warskiego w Szczecinie od lat popadała w ruinę. Teraz ma szansę na swój renesans

W tym miejscu oddycha się historią. Chociaż dziś ta historia ma w sobie też mieszaninę kurzu, ptasich odchodów, nutkę stęchlizny i zapach stoczniowych kanałów wdzierający się przez okna z potłuczonymi szybami. Ale jednak wciąż najważniejszy jest zapach historii. Tego miejsca, ludzi, miasta i kraju.

- Po szesnastu latach starań o to, by odbudować miejsce tak ważne dla Szczecina, czyli świetlicę stoczniową, nareszcie zrobimy pierwszy krok - zapowiada Mieczysław Jurek, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Pomorza Zachodniego. - 28 sierpnia w Szczecinie odbędzie się uroczystość powołania do życia nowej instytucji kultury, której zadaniem będzie doprowadzenie do wyremontowania historycznego kompleksu budynków stoczniowych i zabytkowej drogi dojazdowej.

Ma za sobą dwa grudnie, jeden sierpień i jeden styczeń. W każdym z tych czterech przypadków była sercem wydarzeń. To stąd rozchodziły się komunikaty, postulaty i nadzieje. Dziś to serce zamknięte jest na głucho. Do świetlicy stoczniowej nie tylko nie da się wejść głównymi drzwiami, przy których wisi tabliczka z nazwą ulicy i emblemat „obiekt zabytkowy”. Tak, jakby pamięć i tożsamość podlegały jakiejś reglamentacji. Jakby trzeba było uważać, kto jest nimi zainteresowany.

- To historyczne miejsce - zapewnił szef zachodniopomorskiej „Solidarności”. - Będzie przypominać zasługi stoczniowców i całego Szczecina w tworzeniu najnowszej historii. Nareszcie zostanie należycie uhonorowane.

To tutaj ponad 52 lat temu opłakiwano tych, którzy zginęli na szczecińskich ulicach. To tutaj robotnicy zastanawiali się, jak kontynuować swój spór z władzą tak, żeby nie polała się już ani kropla krwi. To tutaj zapadła decyzja o przerwaniu strajku w grudniu. To tutaj zaczął się strajk w 1971 roku. W końcu to właśnie do tego budynku przyjechał 24 stycznia nowy I sekretarz PZPR Edward Gierek. Po to, by spotkać się ze stoczniowcami. Pierwszy raz partyjny król wchodził na robotnicze salony nie jako władca, a niemal jako petent. Nie po to, by wygłaszać przemówienia, ale by odpowiadać na pytania i to te najbardziej trudne: o ofiary sprzed miesiąca, o podwyżki cen, o to, jak ma wyglądać Polska. I pierwszy raz w historii PRL pytał, czy robotnicy wciąż są z partią, a nakreślając plany, nie rozkazywał, a wręcz prosił. „Jeśli towarzysze wy nam pomożecie w tym względzie, to ja wam obiecuję jeszcze raz, że my z naszej strony zrobimy wszystko, żeby tak się stało” - mówił Gierek. Ale w przeciwieństwie do spotkania kilka dni później w Gdańsku tu nie było entuzjazmu. Po tych słowach sekretarza rozszedł się jedynie szum. Dlatego wódz nie zdecydował się na postawienie pytania: „to jak towarzysze, pomożecie?” Zadał je dopiero w Gdańsku. I tam otrzymał burzę braw, więc stwierdził już z partyjną pewnością siebie: „no”. Szczecińska świetlica nie była chętna do pomocy.

Dziewięć lat później znowu partyjny kacyk przyjechał do niej, by negocjować. Tym razem Kazimierz Barcikowski, sekretarz Komitetu Centralnego kilka dni spierał się z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, by doprowadzić do podpisania porozumień. Był sierpień 1980 roku.

Trudno podać dokładną datę, kiedy świetlica zaczęła popadać w zapomnienie. Nawet patrząc na zalegające w niej nieuprzątnięte do dziś artefakty. Bo jest tam styropianowa propagandówka IX Zjazdu PZPR, ale i transparent z żądaniem ukarania winnych upadku Stoczni Szczecińskiej. Rozrzut dość spory, bo zjazd miał miejsce w 1981, a stocznia upadła ostatecznie jako Stocznia Szczecińska Nowa w 2009 roku. Od 2010 roku terenami postoczniowymi (w tym i budynkiem świetlicy) zarządzało należące do Skarbu Państwa Towarzystwo Finansowe Silesia. We wrześniu 2011 r. list intencyjny w sprawie utworzenia w świetlicy Izby Pamięci podpisali prezes TF Silesia oraz szef NSZZ „Solidarność” Stoczni Szczecińskiej Nowej. Z tych planów też nic nie wyszło. W 2013 przedstawiciele Silesii podpisali umowę o przekazaniu zabytkowego budynku miastu. Ta saga zmierza do końca. Do Szczecina mają przyjechać minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, szef „Solidarności” Piotr Duda i europoseł Joachim Brudziński. To oni mają sygnować porozumienie.

- Nowa instytucja będzie podlegać bezpośrednio Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Znamy już nawet jej przyszłego szefa. Ale to jeszcze musi pozostać tajemnicą. - zakomunikował przewodniczący Mieczysław Jurek.

współpraca: Leszek Wójcik

Michał Elmerych

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.