Budowlańcy w Białogardzie się skarżą

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Galant
Jakub Roszkowski

Budowlańcy w Białogardzie się skarżą

Jakub Roszkowski

Grupa podwykonawców, biorących udział w budowie nowego obiektu Białogardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, chce spotkania z władzami miasta.

Do spotkania ma dojść już dziś o godzinie 15 w białogardzkim ratuszu, podczas posiedzenia komisji rewizyjnej. Na niej ma się też pojawić prezes BTBS Władysław Szymielewicz. Będzie wyjaśniał tę dość zawiłą sprawę. Poszło o pieniądze.

- Wykonaliśmy swoje prace, ale dostaliśmy od głównego wykonawcy tylko niewielką część naszego wynagrodzenia - mówi Robert Jaroszewski, reprezentujący firmę Mikus-Full spod Koszalina. - Znamy jednak przepisy prawne, na podstawie których inwestor, a w tym przypadku jest to Białogardzki TBS, może zapłacić bezpośrednio nam, pomijając głównego wykonawcę. O to już poprosiliśmy. Niestety, na razie pieniędzy nie dostaliśmy. A to powoduje kolejne zatory finansowe po naszej stronie. My musimy przecież zapłacić pensje naszym pracownikom, popłacić rachunki w hurtowniach, zapłacić podatki, utrzymać nasze rodziny. Mamy naprawdę coraz trudniejszą sytuację - denerwuje się nasz rozmówca.

Prezes BTBS Władysław Szymielewicz zna dobrze sprawę. - Sytuacja nie jest jednak wcale prosta. Ja wiem, mam świadomość, że jako inwestor musimy także zadbać o podwykonawców, ale każda ze stron ma swoje uwagi, także główny wykonawca. My więc, co najwyżej, możemy jedynie wstrzymać wypłatę pieniędzy, do czasu aż obie strony się porozumieją. I przyznam, że bardzo na to liczę. Chciałbym, żeby sprawa była już zamknięta - mówi.

Prezes próbował negocjować między firmami, negocjacje zakończyły się fiaskiem. - Liczę jednak na to, że zanim sprawa wyląduje w sądzie, strony spotkają się raz jeszcze. Rzeczywiście, główny wykonawca nie rozliczył się do końca ze swoim podwykonawcą, choć teoretycznie obiekt wykonano zgodnie z naszym harmonogramem. Oni mieli jednak inne terminy między sobą i w efekcie m.in. wykonawca elewacji spóźnił się o kilka tygodni. Wiem, że trafił jednak wtedy na bardzo złe warunki pogodowe. Ale nie chcę być adwokatem którejś ze stron. Niestety, bez porozumienia nikt pieniędzy nie otrzyma.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.