Krzysztof Błażejewski

Brak jedynie zeszytów, plasteliny, fartuszka, butów na wf, no i tornistra...

Brak jedynie zeszytów, plasteliny, fartuszka, butów na wf, no i tornistra... Fot. Archiwum "Expressu"
Krzysztof Błażejewski

W czasach PRL-u nadejście nowego roku szkolnego sygnalizował wzmożony ruch w domach towarowych, sklepach odzieżowych, księgarniach i placówkach papierniczych. Druga połowa sierpnia była czasem „polowania” na deficytowe towary.

Dzisiejsi uczniowie, jak i ich rodzice, którzy mogą właściwie od początku lipca przebierać w efektownych, kolorowych i różnorodnych towarach szkolnych na półkach ustawionych tuż przy wejściu do każdego supermarketu, z trudnością wierzą w opowieści starszych, dotyczące zaopatrzenia sklepów w artykuły szkolne w czasach PRL-u.

I nie chodzi tu wcale o jakość produktów, która zawsze wynika z bieżącego rozwoju technologicznego, tylko o ich permanentne, trudne do zrozumienia braki.

Na polskim rynku dominowały wyroby krajowego przemysłu, a on miał w czasach PRL-u kłopoty z zaspokojeniem potrzeb klientów w każdej dziedzinie życia.

Nie myślano wówczas o oryginalnym, kolorowym, odpowiednim dla dzieci wzornictwie, o zróżnicowaniu materiałów i rozwiązań technicznych.

Nie inaczej było w branżach odzieżowej, obuwniczej, galanteryjnej, papierniczej, czyli tych, które dotyczyły uczniów. Nie myślano wówczas o oryginalnym, kolorowym, odpowiednim dla dzieci wzornictwie, o zróżnicowaniu materiałów i rozwiązań technicznych. Toczyła się cały czas walka raczej o to, by „coś” było, nawet byle jakie, ale było.

Producenci, zaopatrzeniowcy i handlowcy żyli pod presją rynku i uczyli się odporności i obojętności w postaci odpowiadania na powtarzające się pytania klientów - „nie ma”, „nie wiem”, „nie dowieźli”, itp. Niewiele pomagały śmiesznie brzmiące dziś pomysły, jak zakaz nabywania hurtem przez urzędy i instytucje… zeszytów dla swoich pracowników.

„To wszystko wina młodzieży”

Marzeniem milionów polskich dzieci sprzed kilkudziesięciu lat były nie, jak dziś, szpanerskie flamastry, markowe ciuchy czy bajeranckie plecaki, ale zwykłe zeszyty, kolorowe wycinanki, plastelina, ołówkowe niełamiące się kredki czy barwne okładki na książki, bo w PRL-u większość niezbędnych dla każdego ucznia przedmiotów była szara, bura.

Pozostało jeszcze 71% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.