Bo pomoc innym ludziom to bal jest nad bale

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Wojciech Kulig

Bo pomoc innym ludziom to bal jest nad bale

Wojciech Kulig

Stanisław Motykowski, sołtys Noskowa, organizuje najlepsze bale w powiecie. Kto był, ten wie. Najlepsze, bo ich cel jest szczytny, charytatywny.

To był grudzień 2020 roku, kiedy sołtys Noskowa wpadł na dość oryginalny pomysł wsparcia Domu Hospicyjno-Opiekuńczego Caritas im. bp. Czesława Domina w Darłowie. Akcja polegała na tym, że klienci korzystający z usług fryzjerskich jego zakładu w Sławnie zostawiali dary dla tej placówki. W zamian za strzyżenie.

- W efekcie zapakowany był prawie cały samochód. Ludzie przynosili wiele przydatnych rzeczy: maszynki do golenia, podkłady przeciwodleżynowe, ręczniki jednorazowe, chusteczki higieniczne, żele pod prysznic, szampony, mydła, środki do dezynfekcji, bandaże, fartuchy, maseczki ochronne i wiele innych - wylicza Stanisław Motykowski.

Zaczął więc skromnie, ale już chwycił bakcyla. I latem rok później charytatywnie zabalował, także na rzecz hospicjum. Dlaczego znów wybrał ten cel? Jak mówi sołtys, namówiła go na to kierowniczka Centrum Integracji Społecznej w Rzyszczewie - Lidia Siarnecka-Roman.

- Była taka sytuacja, że Lidia szyła rzeczy dla hospicjum. Zadzwoniła do mnie z zapytaniem, czy nie zechciałbym wesprzeć akcji charytatywnej. Potrzebne były materiały, w tym pościel. Koszty wyceniono na pięć tysięcy złotych. Na początku byłem w szoku, że aż tyle, ale wpadłem na pomysł zorganizowania balu charytatywnego - opowiada sołtys Noskowa.

Niech żyje bal, drugi raz zaproszą nas znowu

Na jego pierwszej imprezie zatańczyło kilkadziesiąt osób. Ostatecznie uzbierano około ośmiu tysięcy złotych.

- Kiedy z żoną zliczyliśmy wszystkie pieniądze zebrane podczas balu, to aż się popłakaliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć, że takie efekty są możliwe. Ludzie mają wielkie serca. Wszystkim, którzy uczestniczyli w balu, podobała się forma i cel - opowiada.

Po tym, jak pierwszy bal okazał się wielkim sukcesem, pan Stanisław postanowił iść za ciosem i stwierdził, że zrobi też Andrzejkowy Bal Charytatywny. Tym razem zebrano aż 16 tysięcy zł.

Na bale do Noskowa przyjeżdżają mieszkańcy Sławna, Słupska, a nawet turyści z górskich rejonów Polski. Byli też Niemcy, którzy wypoczywali w pobliskiej agroturystyce.

- Wspaniali ludzie, którzy do tej pory przesyłają różne rzeczy na aukcję charytatywną - zaznacza nasz rozmówca, jednocześnie dodając, że pomaganie jest zaraźliwe, bo jedna osoba sprawia, że kolejne także chcą udzielić jakiegoś wsparcia.

Bufet jak bufet jest zaopatrzony

Łatwo to jednak nie przychodzi. Organizacja imprezy charytatywnej społecznymi siłami, żeby koszty nie były wysokie, to wielkie przedsięwzięcie. Tuż przed balem pan Stanisław wraz z ekipą przyjaciół przygotowuje potrawy.

- Przyjaciele kroją warzywa, przygotowują wszystko ze mną. To naprawdę zgrana ekipa, która chce wspólnie czynić dobro - mówi sołtys, który w dodatku jest przewodniczącym założonego niedawno Koła Gospodyń Wiejskich w Noskowie. Stąd także pochodzą osoby, które chętnie pomagają.

W listopadzie sołtys z przyjaciółmi zorganizował drugi Andrzejkowy Bal Charytatywny. Wejściówki kosztowały 100 złotych, a na konto hospicjum trafiło 20 tysięcy złotych.

A to życie zachodu jest warte

Na pytanie, jakie to uczucie pomagać innym ludziom, Stanisław Motykowski odpowiada:

- Po prostu czuję, że robię coś dobrego. Tak naprawdę zrozumiałem to trzy miesiące temu, kiedy zdecydowałem się wejść do hospicjum. Wcześniej stawałem tylko na progu lub po prostu przekazywałem dary. Tym razem mogłem zobaczyć, jak wspaniale to wszystko działa. W pokojach zobaczyłem pościele, poduszki, łóżka, dary z naszych zbiórek. Utwierdziłem się w przekonaniu, że te akcje charytatywne spełniają swoje cele, że praca i ludzkie dary nie idą na marne.

Ta wizyta miała też inny, raczej nieoczekiwany skutek. Mocne rodzinne wzmocnienie grupy wolontariuszy pracujących w hospicjum.

- Trzy miesiące temu z żoną zapisaliśmy się na wolontariat, jeździmy do hospicjum co środę. Później zapisała się także nasza córka. Pracy jest dużo, wszystkie ręce są potrzebne. Hospicjum to miejsce bardzo potrzebne. Polecam każdemu, żeby zajrzał do środka, wtedy dowie się, jak to wszystko funkcjonuje i jak bardzo jest ważne dla społeczności - mówi Stanisław Motykowski.

Dodaje, że pomagać można w różny sposób, więc każdy chętny na wolontariat znajdzie coś dla siebie. Można na przykład sprzątać korytarze i łazienki albo zrobić zakupy dla podopiecznych.

Roboto, ty w rękach się pal

Jedną z ostatnich zbiórek żywności dla hospicjum zrobił latem tego roku.

- Był wtedy kryzys cukrowy, ciężko było w sklepach znaleźć choć kilogram cukru. Jeździłem po różnych miejscowościach i w końcu się udało. Poza tym w tym czasie zmarł mój krewny. Z rodziną postanowiliśmy, żeby ludzie nie przynosili na pogrzeb kwiatów ani wieńców, tylko żeby przekazywali pieniądze lub wskazane przez nas produkty dla Darłowa. Mnóstwo darów udało się nazbierać - wspomina.

Tak to się wszystko potoczyło, że już od pierwszego balu mieszkańcy wsi Noskowo i okolic zaczęli kojarzyć pana Stanisława z akcjami charytatywnymi dla hospicjum. Jeżeli więc chcą jakoś pomóc, walą do niego jak w dym.

- Są na przykład takie sytuacje, że komuś zostają jakieś leki, więc przynosi je do mojego zakładu fryzjerskiego w Sławnie z prośbą, żeby przekazywać je dla podopiecznych hospicjum - mówi.

Kilka tygodni temu sołtys wpadł na pomysł, że pozbiera od sąsiadów i znajomych warzywa i owoce. Wystawił skrzynie z darami przed swoim zakładem. Wywiesił kartkę z napisem „Częstuj się”.

- Akcja narodziła się spontanicznie, gdy usłyszałem, jak ciężko jest niektórym ludziom związać dziś koniec z końcem. Poznałem historię emerytki, która nie kupuje sobie ubrań i oszczędza na jedzeniu, odmawia sobie na przykład kupowania owoców i warzyw - mówi sołtys.

O swoich działaniach na bieżąco informuje na Facebooku.

Odzew był szybki i duży. Błyskawicznie uzbierał cały bagażnik owoców i warzyw.

W ciągu kilku dni wydał 46 skrzynek owoców. Wszystko rozchodziło się bardzo szybko, a przed zakład przychodzili głównie emeryci, którzy dziękowali za dobroczynną akcję.

- Panie cieszyły się, że mogły upiec ciasto z owocami. Niektórzy byli zdziwieni, że można dziś coś za darmo dostać. Niestety, przyszły też osoby, które obrażały mnie, padały wulgarne określenia. Smutne to bardzo, że nie wszyscy zrozumieli potrzebę tego typu akcji - mówi sołtys.

Wdzięczności i słów uznania nie szczędzi Stanisławowi Motykowskiemu ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor Domu Hospicyjno-Opiekuńczego Caritas im. bp. Czesława Domina w Darłowie.

- Są ludzie, którzy otrzymują światło i potrafią nim oświetlić drogi innym ludziom - mówi. - Cieszymy się, że tacy ludzie jak Stanisław Motykowski są i nas wspierają. Pan Stanisław ma dar i umiejętności. Poza tym zapala też do działania innych ludzi, którzy razem z nim robią coś dobrego na rzecz hospicjum. Tym piękniej, że realizują to oddolnie. Śmiało możemy powiedzieć, że w środowiskach, w których żyjemy i działamy, mamy wspaniałych ludzi.

Ps. Śródtytuły to cytaty i parafrazy z piosenki „Niech żyje bal” Agnieszki Osieckiej i Seweryna Krajewskiego, wykonywanej przez Marylę Rodowicz.

Wojciech Kulig

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.