Autobusy elektryczne w Szczecinku. Za i przeciw

Czytaj dalej
Fot. Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic

Autobusy elektryczne w Szczecinku. Za i przeciw

Rajmund Wełnic

Szczecinek i Komunikacja Miejska przed decyzją, która zdecyduje o przyszłości transportu publicznego nad Trzesieckiem. Choć zdaje się, że decyzja już zapadła.

Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas jest zwolennikiem zakupu dla Komunikacji Miejskiej autobusów elektrycznych. Jak już informowaliśmy, szczecinecki przewoźnik ma być wyposażony w 10 pojazdów o napędzie elektrycznym. Wniosek o dotację jest już złożony. A koszty są niebagatelne - nowe autobusy kosztują 1,6-1,8 miliona złotych.

Zaoszczędzą na paliwie

Korzyści? Tańsza eksploatacja, głównie z uwagi na różnice w cenie paliwa i prądu. Czystsze powietrze (brak spalin), cisza („elektryki” poruszają się bezszelestnie).Minusy? Konieczność wymiany baterii (żywotność akumulatorów obliczana jest w teorii na 5-7 lat) i ich koszt (ok. 800 tys. zł, tyle co nowy spalinowy autobus).

I mały zasięg na jednym ładowaniu.Argumenty za i przeciw są znane, burmistrz Szczecinka założył się nawet z naszym dziennikarzem o to, że za kilka lat akumulatory znacznie stanieją. To trochę wróżenie z fusów, ale wszystko zdaje się wskazywać, że ratusz takie wyzwanie podejmie.

O sprawie mówi proszący o zachowanie anonimowości spec z branży transportowej: - Powiem tak: w Warszawie mają 1400 autobusów i przymierzają się do zakupu pierwszych 10 „elektryków”, aby je dokładnie przetestować zanim zdecydują się na większy zakup - mówi.

- Szczecinek od razu chce wymienić połowę taboru, bo do obsługi wszystkich linii potrzeba około 20 wozów. Bogaty Poznań, stawiany za wzór gospodarności, z zakupów autobusów elektrycznych się wycofał, bo powiedział, że na razie ich na to nie stać.

Problem z bateriami

Nasz rozmówca mówi, że o wszystkim decydują relacje cen akumulatorów w stosunku do nowych pojazdów.

- Policzmy: 10 akumulatorów, co 5, a niech będzie nawet 7 lat, to minimum 8 mln zł - liczy.

- Ten wydatek spadnie na miasto, bo KM w żadnej mierze nie odłoży na taki zakup, musiałaby mieć oszczędności na paliwie rzędu 2 mln zł rocznie, a jak będzie milion to dobrze.Może cena baterii jednak spadnie?

- Co kilka lat wydajność procesorów komputerowych się podwaja, rośnie ich moc obliczeniowa, ale czy z tego powodu nowe komputery są dziś tańsze niż były 10, 20 lat temu? - zastanawia się ekspert.Nie mniej ważna od ekonomiki są walory eksploatacyjne. O plusach już wspomnieliśmy.

- Testowany w Szczecinku Solaris miał rok, a więc był niemal nowy, a po tym roku pojemność baterii spadła o 25 procent, rok wcześniej ten pojazd w Jeleniej Górze przejeżdżał 8 godzin, w Szczecinku już tylko sześć - mówi.

- Jak wydajność spadnie do 50 procent, trzeba będzie akumulatory wymieniać, ale nie podejmuje się odpowiedzi na pytanie, jaka będzie ich trwałość. Nie wiem, jak w zimowych warunkach Szczecinka będą się one sprawować, znam historię z zimnej Ostrołęki, gdzie chwycił taki mróz, że „elektryk” w ogóle nie ruszył.

Nowszy Ursus, na Szczecinek dopiero zarejestrowany, spisywał się nieźle. Miał dobre rozwiązanie, ogrzewanie kabiny pasażerów załatwia w nim niewielki silniczek spalinowy, nie obciążając głównego silnika elektrycznego.Zdaniem naszego rozmówcy - skoro miasto chce już iść ekologiczne pojazdy - powinno się zdecydować na autobusy o napędzie hybrydowym (spalinowo-elektrycznym).

- Są ciche, zwłaszcza przy rozruchu i ruszaniu z przystanku, bo do 30 km/h jadą na silniku elektrycznym, odzyskują energię przy hamowaniu - mówi. - Baterie zastępują kondensatory, także drogie, ale bardziej sprawdzone „w boju” i o dłuższej żywotności. Nowe autobusy spalinowe nie kopcą jednak aż tak strasznie, te spełniające najnowsze normy mogą wjeżdżać nawet do centrum ekologicznego Berlina.

Czas decyzji

Decyzja - spalinowe, elektryczne czy hybrydowe - jest bardzo ważna. - Nie wiem, czy nie zdecyduje o losach KM - mówi ekspert.

- Znam miasta, które zrezygnowały z prowadzenia własnej firmy przewozowej i zlecają to prywatnym firmom, przeznaczając to co miały w budżetach na dopłaty do swoich spółek na dofinansowanie usług. Tyle tylko, że w takich miastach o połowę spada liczba obsługiwanych linii.

Rajmund Wełnic

Z lokalną prasą - najpierw Głosem Pomorza, a następnie Głosem Koszalińskim - jestem związany od 1995 roku. Do redacji trafiłem niemal prosto po studiach. Mam to szczęście, że mogę pisać o swoich pięknych rodzinnych stronach - Szczecinku i powiecie szczecineckim. Szczęśliwie żonaty z Martyną, jakżeby inaczej - mieszkanka Szczecinka. Wolny czas "pożerają" mi obecnie pociechy (Zuzia, 2009) i Felek (2015). Zaciekły kibic piłkarski.


Mieszkaniec Szczecinka od urodzenia, z tym miastem związany razem z rodziną na dobre i złe. Pisałem o Szczecinku i powiecie szczecineckim w Głosie Pomorza, a obecnie w Głosie Koszalińskim, naszym dodatku Głosie Szczecinka oraz na portalach gk24.pl i szczecinek.naszemiasto.pl Z wykształcenia i zamiłowania historyk, więc dzieje regionalne zajmują dużo miejsca w mojej działalności. Cenię sobie interakcje i współpracę z Czytelnikami, którzy współtworzą nasz portal. Piszę dla Nich, z Nimi i o Nich

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.